Dziękuję, że byliście ze mną przez te kilka ostatnich tygodni.
Prowadziłam Was przez kolejne etapy remontu i wreszcie
dobrnęliśmy do końca naszego kuchennego serialu.
W tym roku, w tym pomieszczeniu nie będzie już żadnych zmian, a w przyszłym??
No cóż...z pewnością TAK.
Nie lubię planować, bo życie niesie ze sobą różne niespodzianki i tak naprawdę to nie człowiek jest dysponentem swojego czasu.
Jeśli w przyszłym roku uda się kupić nową płytę gazową(teraz mamy tam kuchenkę na butlę) to wiejska kuchnia nie będzie wymagała już żadnych zmian.
Płyta to nie jest gigantyczny wydatek i w skali całego remontu koszt tak naprawdę żaden ...ale jednak koszt.
W takich chwilach naprawdę żałuję, że mój budżet nie jest z gumy.
Ale do rzeczy.
Co obejmowały prace w tym pomieszczeniu:
1. Metamorfoza części ze zlewozmywakiem
To według mnie najważniejsza część całego remontu kuchni...myślę, że gdyby nie decyzja o modyfikacji tej części, nie pomyślelibyśmy nawet o pozostałych zmianach w kuchni, a już z pewnością nie w tym roku
Metamorfoza tej części obejmowała: wymianę płytek, wymianę szafek, wymianę zlewu, przeróbkę "wody" i wymianę starego bojlera na nowy, wymianę zlewozmywaka i baterii kuchennej.
Większość prac staramy się wykonywać sami, jednak do tych trudniejszych trzeba zatrudniać fachowca.
Nie chodzi o czas, którym dysponujemy w ograniczonej ilości ale o nasze umiejętności
Kiedy byłam w ósmym miesiącu ciąży...(lata świetle temu ;-)...porwaliśmy się z W. na samodzielne położenie gładzi...no była zabawa!!! Pozostały nam po niej na ścianach góry i doliny i ostatecznie, za usługę trzeba było zapłacić komuś, kto się na tym znał ;-).
Nad drewnianą szafka powiesiłam skrzynki ze starego drewna i dla mnie był to strzał w 10. Nie dość, że zyskałam miejsce do przechowywania to jeszcze ten fragment kuchni nabrał przytulności ;-)
O zmianach w tej części pisałam TUTAJ.
2. Malowanie ścian
Kiedy część pierwsza projektu została ukończona zabraliśmy się za malowanie ścian. Poprzednio w kuchni mieliśmy bardzo jasny odcień beżowego. Dopiero po nałożeniu trzech warstw farby nie zauważyłam ciemniejszego odcienia w narożnikach. I tak jak po przemalowywaniu sypialni ze zgaszonej żółci na biel, pod koniec prac stwierdziłam: Nigdy więcej inny kolor niż biały nie zagości na moich ścianach!!!
3. Malowanie kredensu
Kredens pomalowałam pomiędzy nakładaniem kolejnych warstw farby na ściany.
Do malowania kredensu użyłam farb ANNIE SLOAN ze sklepu PATYNOWY i koloru PARIS GREY.
Po nałożeniu dwu warstw farby i zabezpieczeniu całości bezbarwnym woskiem, kredens zaopatrzyłam w cudne gałeczki od REGAŁKI.
O malowaniu kredensu pisałam TUTAJ.
4. Odnawianie szafki kuchennej po babci
Szafka jest wprawdzie w kilku częściach paździerzowa ( jejku jak nie lubię!!) ale stabilna i po zmianie nóżek i okropnego brązowego koloru na różowy oraz uchwytów na takie bardziej trendy, wygląda naprawdę dobrze.
W szafce wymieniliśmy też blat na bukowy.
Aktualnie szafka skrywa butlę gazową, kiedyś wodę do picia i ręczniki papierowe.
Z boku szafki przykręciłam haczyk, na łapki i rękawice kuchenne
Jeśli jesteście ciekawi jaką metamorfozę przeszła szafka zapraszam TUTAJ.
5. Odnawianie stołu kuchennego
Tej części zupełnie nie było w planach. Jednak biały blat kuchennej szafki po babci ostatecznie przekonał mnie do modernizacji także i stołu. W tej sposób w jedno sobotnie popołudnie stół także zmienił swój wygląd i jest teraz biało szary...do nowej kuchni pasuje idealnie.
O materiałach, których użyłam podczas tej metamorfozy i kolejnych etapach prac pisałam TUTAJ.
6. Odnawianie pieca kaflowego.
Najbardziej żmudne zajęcie ever. Najpierw wydłubywałam starą zaprawę spomiędzy kafli, a potem uzupełniałam ją na nowo. Gotowa zaprawa szamotowa ma konsystencję plasteliny ale nie jest tak jak plastelina plastyczna. Żeby upchnąć ją miedzy kaflami trzeba sporo siły i jeszcze więcej wyczucia.
Pozycja "w kucki" lub z na wpół zgiętymi plecami to nie lada sprawdzian dla odcinka lędźwiowo krzyżowego kręgosłupa. Pomimo tego, że ćwiczę częściej niż trzy razy w tygodniu ;-) tych prac mój kręgosłup nie wytrzymał..
Praca nad piecem zajęła mi 9 godzin. Rozłożyłam ją na 3 dni...Trzy godziny dziennie, trzy dni z rzędu okupiłam kilkudniowym leżeniem w łóżku.
Dodatkowo przemalowałam biało żaroodporną farbą stare drzwiczki. Może nie wyglądają idealnie ale też nie chodziło mi o osiągnięcie ideału...w każdym razie piec teraz nie straszy...mogę nawet napisać, że całkiem przyjemnie się na niego patrzy. Na piecu, jego górnej części swoje miejsce znalazła stara decha, a na niej wszystkie niezbędna kuchenne przydasie.
7. Dodatki, dodatki
Dobór dodatków to z kolei najcudowniejsze zajęcie pod słońcem. To etap prac wieszczący szybki koniec danego projektu. To coś co wprawia mnie w stan ekscytacji. Jak to stwierdził mój mąż: "Musi być nieźle naciukane, żeby było po żonusiowemu " co oznacza, że nie lubię pustki...kręcą mnie nowe kubki, chlebaki, zegary i rękawice kuchenne...tace, podkładki i wazoniki darzę uwielbieniem nieprzeciętnym ;-).
O chlebaku i pastelowych pojemnikach ze sklepu SMUKKE pisałam TUTAJ
O dodatkach ze sklepu SCANDISHOP TUTAJ
A o niebieskich dodatkach, które przyjechały do mnie ze sklepu VANILLE MYNTE jeszcze napiszę ;-).
Miłego dnia dla Was i wspaniałego weekendu.
OLA
Metamorfoza tej części obejmowała: wymianę płytek, wymianę szafek, wymianę zlewu, przeróbkę "wody" i wymianę starego bojlera na nowy, wymianę zlewozmywaka i baterii kuchennej.
Większość prac staramy się wykonywać sami, jednak do tych trudniejszych trzeba zatrudniać fachowca.
Nie chodzi o czas, którym dysponujemy w ograniczonej ilości ale o nasze umiejętności
Kiedy byłam w ósmym miesiącu ciąży...(lata świetle temu ;-)...porwaliśmy się z W. na samodzielne położenie gładzi...no była zabawa!!! Pozostały nam po niej na ścianach góry i doliny i ostatecznie, za usługę trzeba było zapłacić komuś, kto się na tym znał ;-).
Nad drewnianą szafka powiesiłam skrzynki ze starego drewna i dla mnie był to strzał w 10. Nie dość, że zyskałam miejsce do przechowywania to jeszcze ten fragment kuchni nabrał przytulności ;-)
O zmianach w tej części pisałam TUTAJ.
2. Malowanie ścian
Kiedy część pierwsza projektu została ukończona zabraliśmy się za malowanie ścian. Poprzednio w kuchni mieliśmy bardzo jasny odcień beżowego. Dopiero po nałożeniu trzech warstw farby nie zauważyłam ciemniejszego odcienia w narożnikach. I tak jak po przemalowywaniu sypialni ze zgaszonej żółci na biel, pod koniec prac stwierdziłam: Nigdy więcej inny kolor niż biały nie zagości na moich ścianach!!!
3. Malowanie kredensu
Kredens pomalowałam pomiędzy nakładaniem kolejnych warstw farby na ściany.
Do malowania kredensu użyłam farb ANNIE SLOAN ze sklepu PATYNOWY i koloru PARIS GREY.
Po nałożeniu dwu warstw farby i zabezpieczeniu całości bezbarwnym woskiem, kredens zaopatrzyłam w cudne gałeczki od REGAŁKI.
O malowaniu kredensu pisałam TUTAJ.
4. Odnawianie szafki kuchennej po babci
Szafka jest wprawdzie w kilku częściach paździerzowa ( jejku jak nie lubię!!) ale stabilna i po zmianie nóżek i okropnego brązowego koloru na różowy oraz uchwytów na takie bardziej trendy, wygląda naprawdę dobrze.
W szafce wymieniliśmy też blat na bukowy.
Aktualnie szafka skrywa butlę gazową, kiedyś wodę do picia i ręczniki papierowe.
Z boku szafki przykręciłam haczyk, na łapki i rękawice kuchenne
Jeśli jesteście ciekawi jaką metamorfozę przeszła szafka zapraszam TUTAJ.
5. Odnawianie stołu kuchennego
Tej części zupełnie nie było w planach. Jednak biały blat kuchennej szafki po babci ostatecznie przekonał mnie do modernizacji także i stołu. W tej sposób w jedno sobotnie popołudnie stół także zmienił swój wygląd i jest teraz biało szary...do nowej kuchni pasuje idealnie.
O materiałach, których użyłam podczas tej metamorfozy i kolejnych etapach prac pisałam TUTAJ.
6. Odnawianie pieca kaflowego.
Najbardziej żmudne zajęcie ever. Najpierw wydłubywałam starą zaprawę spomiędzy kafli, a potem uzupełniałam ją na nowo. Gotowa zaprawa szamotowa ma konsystencję plasteliny ale nie jest tak jak plastelina plastyczna. Żeby upchnąć ją miedzy kaflami trzeba sporo siły i jeszcze więcej wyczucia.
Pozycja "w kucki" lub z na wpół zgiętymi plecami to nie lada sprawdzian dla odcinka lędźwiowo krzyżowego kręgosłupa. Pomimo tego, że ćwiczę częściej niż trzy razy w tygodniu ;-) tych prac mój kręgosłup nie wytrzymał..
Praca nad piecem zajęła mi 9 godzin. Rozłożyłam ją na 3 dni...Trzy godziny dziennie, trzy dni z rzędu okupiłam kilkudniowym leżeniem w łóżku.
Dodatkowo przemalowałam biało żaroodporną farbą stare drzwiczki. Może nie wyglądają idealnie ale też nie chodziło mi o osiągnięcie ideału...w każdym razie piec teraz nie straszy...mogę nawet napisać, że całkiem przyjemnie się na niego patrzy. Na piecu, jego górnej części swoje miejsce znalazła stara decha, a na niej wszystkie niezbędna kuchenne przydasie.
7. Dodatki, dodatki
Dobór dodatków to z kolei najcudowniejsze zajęcie pod słońcem. To etap prac wieszczący szybki koniec danego projektu. To coś co wprawia mnie w stan ekscytacji. Jak to stwierdził mój mąż: "Musi być nieźle naciukane, żeby było po żonusiowemu " co oznacza, że nie lubię pustki...kręcą mnie nowe kubki, chlebaki, zegary i rękawice kuchenne...tace, podkładki i wazoniki darzę uwielbieniem nieprzeciętnym ;-).
O chlebaku i pastelowych pojemnikach ze sklepu SMUKKE pisałam TUTAJ
O dodatkach ze sklepu SCANDISHOP TUTAJ
A o niebieskich dodatkach, które przyjechały do mnie ze sklepu VANILLE MYNTE jeszcze napiszę ;-).
Miłego dnia dla Was i wspaniałego weekendu.
OLA