Brakowało mi w Chatce pojemników do przechowywania.
No dobra...nie jakiś tam zwykłych, plastikowych ale takich, które można ładnie wyeksponować i które wpiszą się w nowy look wiejskiej kuchni.
Pojemników zamkniętych nigdy za wiele, w każdym domu się przydadzą.
A w naszym to już szczególnie.
A w naszym to już szczególnie.
Nasz dom stoi na wsi, pod lasem, w pobliżu łąki.
Nie ukrywam, że w takim domu bywają myszy.
Mimo wszystko.
Dbamy o porządek, rozstawiamy łapki, sypiemy trutki i marzymy żeby raz na zawsze pozbyć się tego dziadostwa. Kto lubi nocny tupot małych stóp, drapanie za regipsem i mysie kupy znajdowane w ręcznikach?? Lubicie?? Jeśli tak, wbijajcie się do mnie...serdecznie zapraszam. Do gryzoni mam okropny uraz i nie kupię dziecku NIGDY w zoologicznym myszy ani chomika ( która kojarzy mi się z myszą bez ogona), nawet jeśli tak im dobrze z "oczu patrzy".
Mimo wszystko.
Dbamy o porządek, rozstawiamy łapki, sypiemy trutki i marzymy żeby raz na zawsze pozbyć się tego dziadostwa. Kto lubi nocny tupot małych stóp, drapanie za regipsem i mysie kupy znajdowane w ręcznikach?? Lubicie?? Jeśli tak, wbijajcie się do mnie...serdecznie zapraszam. Do gryzoni mam okropny uraz i nie kupię dziecku NIGDY w zoologicznym myszy ani chomika ( która kojarzy mi się z myszą bez ogona), nawet jeśli tak im dobrze z "oczu patrzy".
W lecie na szczęście jest ich znacznie mniej albo nie ma ich wcale.
Jesienią, kiedy na zewnątrz mniej pożywienia pchają się do domu jak szalone.
Niektóre z nich wykazują się już taką bezczelnością, że potrafią siedzieć w odległości kilkudziesięciu centymetrów od człowieka, nic sobie z jego obecności nie robiąc.
Chowamy wszystko w pojemniki, bo dokarmianie i oswojenie dzikich lokatorów nie jest naszym zamiarem ; Napisałam wcześniej ale powtórzę: ZAMKNIĘTYCH POJEMNIKÓW NIGDY DOŚĆ.
Lata temu umówiliśmy się rodzinie, że chleb będzie miał swoje miejsce w kredensie.
Z perspektywy czasu patrząc:"pomysł zupełnie od czapy".
W kredensie trzymamy: garnki, miski, patelnie...mówię o jego dolnej części, bo w górnej co jest każdy widzi: szklanki, kufle, kubki, ceramikę wszelkiej maści.
Dół kredensu skrywa dodatkowo jeszcze "przekąskownię" (oczywiście jemy czasem "śmieci": opychamy się chipsami, pochłaniamy czekoladki i batony ale wkrótce po tym dla równowagi zjadamy: marchewki, pietruszki nawet selery, pijemy soki, koktajle...zdrowa żywność też nie jest nam obca więc nie martwicie się nasze odżywianie);oliwy, octy balsamiczne i sosy: Stwierdzenie, że nic się nie rozleje, kiedy ogarnia Cię szał gotowania, można włożyć między bajki. Nie raz mieliśmy zapaskudzoną drewnianą półkę kredensu i wszystkie rzeczy w pobliżu. Bywało, że ulubiony sosik upstrzył skutecznie niejedną bułkę i ciepły jeszcze chlebek.
Część niemiłych doświadczeń mamy już za sobą, bo zamieszkał z nami cudownie obły, ceramiczny chlebak.
Ponieważ w naszej kuchni pojawiły się różowe dodatki, stwierdziłam, że także i chlebak wybiorę w takim kolorze.
Szalenie mi się ten odcień podoba...nie jest e słodko pierdzącym odcieniu kremu w ciastku Napoleon i nie taki jak ubranka lalek Barbie...róż z domieszką szarości, coś genialnego.
Początkowo miałam problem gdzie chlebak umieścić.
Myślałam, że może na piecu będzie mu dobrze...ale w piecu wczesną wiosną i już od jesieni, kiedy w Chatce zimno; musimy palić.
Ostatecznie wylądował obok starej wagi i równie starego syfonu na parapecie.
Wcześniej parapet był zarezerwowany dla stada niepotrzebnych rzeczy...to tutaj lądowały kolejne: tacki na grilla, serwetki, butelki wody mineralnej.
Obecnie wszystkie te rzeczy pochowałam w szafkach i pilnuję niczym Cerber, żeby ktoś nie zapomniał o tym, gdzie teraz należy je układać. Żadna Sybilla nie uśpi mnie makiem i miodem, a i żaden Orfeusz nie ma za mną szans.
Parapet dzięki ograniczeniu liczby rzeczy wygląda ładnie i wreszcie może kuchnię zdobić, a nie szpecić ;-).
Lubię te poranki, kiedy sączę sobie leniwie kawę, siedząc przy stole i patrzę przez okno, przez które do wnętrza wpada światło i teraz gigantyczna ilość zieleni. Wkrótce krajobraz za szybą się zmieni...ale te plamy koloru na parapecie będą sprawiać, że kadr z oknem nadal będzie przyjemny dla oka.
Wraz z chlebakiem z pewnego PIĘKNEGO sklepu SMUKKE przyjechały do mnie pastelowe pojemniczki od BLOOMINGVILE. Na sklepowych półkach znajdziecie nie tylko kolorowe pojemniki do przechowywania ale także piękną kuchenną ceramikę, meble, lampy, tekstylia...czyli wszystko co jest niezbędne alby skroić dom na miarę swoich potrzeb. Moje pojemniczki są proste w kształcie, od góry zamykane solidną drewnianą pokrywką.
Urzekły mnie nie tylko ich kolory ale także, a może zwłaszcza te kropeczki na ceramicznej powierzchni.
Skrywają kawę i herbatę, które dotychczas były w dwu, identycznych, metalowych puszkach koloru indygo.
Różne kształty i kolory pojemniczków pozwalają szybko odnaleźć aktualnie niezbędny do życia(picia) produkt. Przez taką małą zmianę wyeliminowałam czynnik, który nie raz podnosił mi z rana skutecznie ciśnienie. Kiedy potrzebowałam kawy jak powietrza trafiałam na puszkę z herbatą.
Proste rozwiązania są najlepsze, szkoda tylko, że dochodzimy do nich czasem latami ;-).
Dzięki pastelowym detalom w mojej chatkowej kuchni robi się coraz bardziej magicznie.
Wprawdzie remont już dobiega końca ale i tak będę miała dla Was jeszcze dwa odcinki naszego remontowego serialu...mam nadzieję, że nie zanudzę Was na śmierć.
Już dzisiaj zdradzę, co znajdziecie w drugiej części kuchni...wkrótce napiszę z jakimi problemami tutaj musieliśmy się zmagać ;-).
Miłego tygodnia i wspaniałego dnia,
OLA
Dzięki pastelowym detalom w mojej chatkowej kuchni robi się coraz bardziej magicznie.
Wprawdzie remont już dobiega końca ale i tak będę miała dla Was jeszcze dwa odcinki naszego remontowego serialu...mam nadzieję, że nie zanudzę Was na śmierć.
Już dzisiaj zdradzę, co znajdziecie w drugiej części kuchni...wkrótce napiszę z jakimi problemami tutaj musieliśmy się zmagać ;-).
Miłego tygodnia i wspaniałego dnia,
OLA
Piękna kuchnia i te stary piec.
OdpowiedzUsuńUściski serdeczne.
No stary piec to podstawa
UsuńPiękny chlebak :) Też lubię pojemniki i chyba nie mam dwóch takich samych ;) i ta kuchnia, działa, czy już tylko stoi jako ozdoba? :)
OdpowiedzUsuńKuchnia działa, jak najbardziej, ale korzystam z niej jesienią i wczesną wisoną, bo wtedy też sluży do grzania ;-)
UsuńPiękny chlebak, ale pojemniczki wymiatają. Prześliczne, sielskie wnętrze:)
OdpowiedzUsuńNiby sielskie wiejskie wnętrze a jednak nowoczesne.
OdpowiedzUsuńChlebak rewelacyjny
Piękna kuchnia :)- powiedziałabym, że idealnie w moim stylu.
OdpowiedzUsuńA do takich nieproszonych gości mam również nie tylko uraz, ale tak wielki wstręt i obrzydzenie, że to aż graniczy z fobią. Dlatego w Domu Ogrodowym dokarmiam wszystkie mieszkające tam na stałe i dochodzące koty.
Pozdrawiam serdecznie :) (z pierwszym, ale mam nadzieję nie ostatnim komentarzem tutaj)
Bardzo mi miło, pozdrawiam serdecznie ;-)
UsuńPiekne wnętrze ! Zachwycam sie ilekroć tu zajrzę :)
OdpowiedzUsuńU mnie mysi sezon w pełni. Uroki mieszkania na wsi. Pcha sie to to drzwiami i oknami :/ chyba bedzie mroźna zima.... Wiec zywolapki juz rozstawione po katach. U mnie trutki nie wchodzą w grę ze względu na psiaki. Poza tym lubie te czarne błyszczące oczka, o ile nie mieszkają ze mną w domu.
Pozdrawiam - Ala :)
A daj spokój...jak sobie o nich pomyślę to mnie telepie...ja lubię te ciałka jak widzę je martwe ;-)
UsuńFajne klimaty w Twojej kuchence :) Uwielbiam takie...
OdpowiedzUsuńUwielbiam Olu jak zanudzasz na śmierć,mogłabym to czytać bez końca. Oglądam te piękności i nasycić wzroku nie mogę. Uwielbiam stare kredensy.Swój pomalowałam na biało ale nie spodziewałam się że szary może być taki ładny.Oglądam i oglądam....
OdpowiedzUsuńOlu, Sybilla Ci coś poradzi:) By pozbyć się mysz kup sobie odstraszacz na myszy, kupisz go na allegro. Jest świetny! Działa im na układ nerwowy, wydaje dźwięki dla Nas nie słyszalne. Myszki będą się trzymać z daleka. Uwierz, mieszkam obok lasów i do tego jeszcze w polu hi hi.Ani jednej myszy,a było ich trochę!! Jeśli chodzi o nowości u Ciebie, no cóż po prostu piękne :)
OdpowiedzUsuńNo widzisz to ja muszę poszukać...a kotów nie odstraszy?? Bo koty to akurat bardzo lubię ;-)
UsuńJak ładnie! Pięknie!
OdpowiedzUsuńI podobały mi się określenia koloru różowego :D
Bardzo mi się podoba ten styl
OdpowiedzUsuńPiękny chlebak, waga, odważniki na oknie. Super.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie 😊
Ślicznie z tymi różowościami.Pozdrawiam :-).
OdpowiedzUsuńŚliczna i sielska ta Twoja kuchnia! Ten chlebak idealnie pasuje do tego klimatu! Ciesze sie, że sie sprawdzają te ceramiczne dodatki!
OdpowiedzUsuńPowiem Ci Ola ze nie umiałabym tak duzo i tak łądnie napisać o chlebaku ;) a trzymanie chleba w kredensie jest mi skądinąnd znane ;) tyle ze w Starachowicach jest oddzielna przegródka na to. A i myszy tez znam... ;) z dzieciństwa.. wtedy było ich duzo u dziadków a my łapalismy w słoiki ;) To co kot nie wyłapał ;) Ja nawet kiedys dostałam szczura w prezencie od przyjaciółki ( którą poznałas ;p Beata) . Idzie sie przyzywczaic.. ta moja szczurka to był pieszczoch jak kot ;p
OdpowiedzUsuńoh kocham takie klimaty, pastelowe dodatki piękne, ten chlebaczek bym ukradła :) AAAA i ta waga :))
OdpowiedzUsuńUrocza ta Twoja sielsko-wiejska kuchnia, a chlebak i pojemniczki pierwsza klasa!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło
Chlebak jest śliczny. Oj klimatycznie w tej kuchni bardzo.
OdpowiedzUsuńŁadne te twoje pojemniki, muszę się w takie zaopatrzyć :)
OdpowiedzUsuńcudne pastelowe dodatki
OdpowiedzUsuń