12 paź 2016

JESIEŃ W NIEBIESKIM KOLORZE

W piątkowy wieczór po dwu tygodniach nieobecności zawitaliśmy do naszego letniego domu.
Temperatura na zewnątrz wskazywała 7 stopni Celsjusza,  wewnątrz było nieco lepiej.
W domu słupek rtęci zatrzymał się na dziesiątej kresce i uwierzcie w takiej temperaturze,  nie mogłam czuć się komfortowo.
Wbrew temu co mówi biologia o termice człowieka jestem przekonana, że bliżej mi do żaby niż istoty ludzkiej, wszak kiedy zimno zapadam w stan odrętwienia i w sumie mogłabym ukryć się w jakiejś norce lub szczelince i tak przetrwać zimę.
W naszym domu było zimno!!!
 Zimno na tyle, że przez kilka godzin musieliśmy chodzić w kurtkach.
Dopiero około godziny 23 temperatura przekroczyła magiczną granicę 15 stopni ale  wtedy już trzy kaflowe piece hulały na całego.
Kiedy ja krzątałam się po kuchni (trochę z obowiązku, a trochę dlatego żeby poprawić sobie krążenie),
Franek zagrzebał się w: koce, kołdry i poduszki; które wskutek jego działalności przeistoczyły się tego wieczora w coś na kształt niedźwiedziej gawry. Zajęci sprawami około domowymi  nawet nie zauważyliśmy, że zasnął w barłogu, na wielkim fotelu.  
Kiedy kładliśmy się spać w domu było nadal dość rześko, 
a ja żałowałam
 że nie jestem kowbojem na dzikim zachodzie  i nie mam na wyposażeniu Long Johnów,  które szczelnie otuliłyby moje zmarznięte ciało. Na szczęście długie spodnie i wysłużony polar były na podorędziu i tym sposobem udało mi się przetrwać noc.

Poranek był przyjemniejszy, bez chłodu wkradającego się w każdy domowy kącik.
Jeśli kto myśli, że na wsi się odpoczywa to...mija się z prawdą o lata świetlne.
Prace domowe i ogrodowe pochłaniają każdą chwilę, szczególnie kiedy ma się do dyspozycji dwa dni w siedmiodniowym tygodniu.
Tym razem także nie miałam wolej soboty.
Dłubałam przy fotelu, w pozycji w kucki więc po kilku godzinach pracy byłam stworem zależnym całkowicie od męża...z trudem się wyprostowałam, położyłam...
Jednak jak zawsze efekt, który udało się osiągnąć szybko pozwolił zapomnieć o niedyspozycji.

Za oknem rozpanoszyła się jesień.
Widać ją w pożółkłych i czerwonych liściach, po szaro burych polach, po wyschniętych kikutach łąkowych kwiatów, po kasztanach znajdowanych pod drzewem i wrzosach na przydomowej grządce.
Nawet  na wpół dziki kot - towarzysz naszych weekendowych w Chatce pobytów, zmienił garnitur na cieplejszy i wygląda jak puchata kulka, a mimo to pcha się do domu "na chama", żeby chociaż przez chwilę odpocząć od chłodu za oknem.

green gate ceramika

Jesień w Chatce ma kolor niebieski.
Wszystko za sprawą ceramiki Marki GREEN GATE w kobaltowo niebieskie wzory.
Mam do marki niebywałą słabość.
Podobają mi się: herbaciane dzbanki, fikuśne cukiernice, pojemne filiżanki z ergonomicznym uszkiem, jajeczne kieliszki, kawowe kubki,które często wykorzystuję niezgodnie z przeznaczeniem, talerze, talerzyki deserowe i malutkie, zdobne ceramiczne łyżeczki.
Ale Green Gate to nie tylko piękna, najwyższej jakości ceramika,
to także tekstylia: ściereczki, serweteczki, boskie rękawice kuchenne, kobiece fartuszki, dywaniki, cieplutkie pikowane pledy.
Zachwycają mnie wzory i kolory: kółka, paski, kwiatki, heksagony, gwiazdki, róże, czerwienie,  żółcie, zielenie, szarości i wszystkie odcienie niebieskiego.
Tyle kolekcji ile kobiecych pragnień!
Katalogi na nowy sezon, na które zawsze poluję,  przenoszą mnie w bajkową krainę za Zieloną Bramę, w której znikam na długie godziny.

Ceramiczne, tekstylne i metalowe  nowości przyjechały do mnie ze sklepu VANILLE MYNTE. 
Sklepik malutki ale asortyment szeroki i zróżnicowany.
Znajdziecie tutaj wszystko o czym pisałam powyżej, a nawet dużo więcej.
Szperajcie, szukajcie, wybierajcie!!!
Jeśli podobnie jak ja macie na punkcie marki gigantycznego fioła Właścicielka przygotowała dla Was fajną promocję.
Od dzisiaj do 16.10 na hasło: AUTUMN wszystkie produkty GREEN GATE taniej o 25%


green gate ceramika

green gate ceramika

green gate ceramiki

W życiu cenię  umiar więc te strojne wzory zestawiam zawsze z siermiężnymi druciakami, które mają dla mnie swoisty urok. Upycham w nich:dynie, owoce, ciastka, śniadaniowe bułki, kwiaty, bo lubię kiedy wszystko ma w domu swoje miejsce...nawet jeśli tylko na chwilę.
Bywa, że z szeregu zastosowań wybieram to dedykowane dla danej rzeczy i na podstawce pod gorące naczynia postawię dla odmiany gorący garnek ;-).Ale to zdarza się niezwykle rzadko, bo lubię też indywidualność.

green gate ceramika


Ogarniam dzięki druciakom domowy chaos.
Do niedawna piec był składem pierdół wszelkich...odchudziłam nieco to miejsce z rzeczy i dzisiaj wygląda znacznie lepiej.

green gate ceramika

Tworzenie przyjemnych dla oka obrazów to takie moje małe skrzywienie.
Mogę bez końca układać i przekładać przedmioty, aż uzyskam zadowalającą aranżację.
Czasem wystarczy mały element, kropla koloru na monochromatycznym tle: kolorowa rękawica kuchenna albo wzorzysta szczotka do zmywania i uznaję obraz za tymczasowo skończony.

green gate ceramika

green gate ceramika

Lubię zmiany ale drobne, nie spektakularne. Takie, które nie stawiają mojego życia do góry nogami,
Nie mogę sobie odmówić drobnych przyjemności: kilku kubków, nowych kwiatów w domu, innego  koloru ścian...To takie nieszkodliwe radości, z których nie chcę rezygnować.
W ostatnim czasie w kilka chwil wymyśliłam sobie zmiany w naszej wiejskiej sypialni.
Mnóstwo pracy ale wycisnę z siebie ile się da i skończę projekt, chociaż niektórzy myślą, że nie dam rady ( o Tobie mężu piszę). Mój trener mawia: "Jeśli nie Ty, to kto??" i to zdanie powoduje, że spinam poślady i działam. Jestem zmotywowana i zawzięta więc nie odpuszczę. Trzymajcie kciuki za powodzenie.

Miłego dnia i wspaniałego tygodnia

Ola

green gate ceramika

SHARE:

14 komentarzy

  1. Piękna ta niebieska ceramika, na pewno zajrzę do sklepu:-) A dzięki twoim świetnym aranżacjom wszystko wygląda niesłychanie klimatycznie:-)) Pozdrawiam cieplutko

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj jak ja Cię rozumiem, takie wejścia do zimnego domu na pewno powodują moje unieruchomienie a nie rozruch. Pewnie mam coś z jaszczurki :)
    ceramika piękna bo niebieska a zdjęcia mnie zachwycają nie pierwszy raz

    OdpowiedzUsuń
  3. Brrr aż mi się zimno zrobiło. Czuje się podobnie kiedy wracamy po weekendzie - co prawda, wtedy zazwyczaj mamy jakieś 15'C i szybko uruchamiamy piec, by temperaturę zwiększyć, to mimo wszystko strach się rozbierać ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie znoszę zimna więc nie wyobrażam sobie takiej temperatury w domu. Po takich chłodach ciężko dogrzać pomieszczenia, zwłaszcza, że rzadko tam bywacie. Tak patrzę na te zdjęcia i w ogóle nie czuję u Ciebie jesieni, ma się wrażenie, że u Ciebie wciąż lato :) Jestem zakochana w tym waszym domku, niesamowity klimat tam panuje wręcz cudowny!! Dużo radości z bywania w nim życzę...i więcej ciepła :)

    OdpowiedzUsuń
  5. U nas w bloku już grzeją, ale i tak wolę zimne kaloryfery a ciepły koc i gorącą herbatę :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Podobnie jak Beti mam wrażenie, że u Was wiosna lub lato :D Tak piękne i jasne wnętrze widać na zdjęciach :) I tylko czerwone liście cudownie kontrastują z tym klimatem :)) Ściskam i wysyłam moc gorących pozdrowień na jesienne rozgrzanie!

    OdpowiedzUsuń
  7. Uwielbiam takie duże malowane kubki! są świetne! a połączenie z kwiatami niesamowite ! Taką jesień lubię - u mnie niestety pada i nawet kolorowych listów nie mogę pozbierać :(

    OdpowiedzUsuń
  8. A mogę u Was zamieszkać? Może być nawet zimno :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Kubeczki urocze, w niebieskich odcieniach wyglądają śliczne, więc z gorącą herbatą nie straszne im zimno, a nawet mróz :)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  10. Jest pięknie, sielsko i przytulnie. Kubeczki są urocze:) Ja też nie cierpię zimna, ale jest tak pięknie, że mogłabym zamieszkać w tym domu. Pozdrawiam ciepło:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Olu domyślam się, że z takim domem jest ogrom pracy, nieraz wyrzeczeń, utrudnionych warunków, ale z drugiej strony jaka satysfakcja:) Z jaką Ty zawsze miłością o tej swojej chatce piszesz, uwielbiam to czytać:))) Pięknie u Ciebie Oleńko i ten niebieski tak idealnie Wam się tam wpasował, stworzyliście cudowne wnętrze, pełne ciepła. Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Uwielbiam niebieski....kolekcja wygląda bajecznie:) Buziaki

    OdpowiedzUsuń
  13. Prześliczne masz te kubeczki :) Chętnie bym z nich poranną kawę piła :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za Twój komentarz

© O Zebrze - blog lifestylowy - wnętrza, inspiracje, DIY. All rights reserved.
BLOGGER TEMPLATE DESIGNED BY pipdig