Sezon chatkowy uważam za otwarty. Jeszcze nigdy inauguracja sezonu nie wypadała tak późno. Przecież mamy już czerwiec, a właściwie jego połowę . Zwykle pierwsze prace ogrodowe zaczynamy na wsi już pod koniec kwietnia. Ten rok jest jednak zupełnie nietypowy. W kwietniu dopadł nas nadmiar obowiązków i trzeba było rzeczy odłożyć na później. Najłatwiej było zrezygnować nam z wyjazdów na wieś. Wobec tego, w ostatni weekend, po naszym przyjeździe przywitała nas kompletnie zarośnięta działka, chaszcze sięgające do ud. Do drzwi wejściowych domu musieliśmy się przedzierać niczym przez afrykański las, torując sobie drogę maczętą ;-).
Kiedy ja działałam we wnętrzu, ogarniając dom "po zimie"; mąż przy pomocy kosy spalinowej ( żadna kosiarka nie daje rady z ) miejsce po miejscu, golił trawę z niebywałą cierpliwością. Po 10 godzinach koszenia na 30 arach zapanował względny porządek. Wygraliśmy bitwę ale szykujemy się już do kolejnego starcia, bo trawa suto skrapiana deszczem i smagana słońcem, rośnie jak szalona.
W domu obyło się bez większych problemów. Wygląda na to, że myszy wyniosły się od nas na dobre lub mamy do czynienia z bardzo porządnymi egzemplarzami, bo śladów ich obecności nie znalazłam. Za to na zewnątrz, kiedy opadła zasłona z traw, okazało się jakie szkody wyrządził majowy przymrozek. Lawendy( 7 letnie gigantyczne krzaki) trafił szlag, z ziemi sterczą suche badyle, a ja zastanawiam się czy je wykopać i spalić, czy dać im szansę i poczekać do następnego roku. Wczesne piwonie mają dosłownie kilka kwiatów. Leciwa jabłoń w tym roku kompletnie nie będzie miała owoców, bo w miejscu zalążków owocowych są czarne, suche koraliki.
Często zapraszam Was do kuchni. Nie bez powodu. To moje ulubione pomieszczenie w całym domu. Bardzo sielskie, bardzo kobiece. To serce naszego wiejskiego domu. Personifikacja mojej babcinej natury. Natury, która kocha: koronki, pastele i miękkie linie.
Natyrałam się w niej jak wariat. Teraz nawet już nie zliczę ile roboczogodzin spędziłam odnawiając kolejne mebelki. Z pewnością gdyby zebrać je "do kupy" wyszłoby parę tygodni pracy ciągłej.
Pooglądajcie sobie kuchenne kadry, a jak już nacieszycie oczy odnowionymi kątami, przejdziemy do clue dzisiejszego postu.
Gotowi??
Weźcie głęboki oddech i ruszamy.
Kiedy zachwycaliście się naszymi wnętrzami, przy każdym pozytywnym komentarzu dotyczącym naszej Chatki, myślałam sobie: " Ach, gdybyście wiedzieli ..." .
Fragment wnętrza, które Wam dzisiaj pokażę, może uświadomi Wam ogrom zmiany, która zaszła w naszym letnim domu przez ostatnie lata. Przez ostatni rok przygotowywałam się do tej publikacji, wrzucając na różne facebookowe fora zdjęcia własnych wnętrz. Mierzyłam się często z niepochlebnymi komentarzami ;-). Aktualnie moja dupa jest mocna jak stal i żadnej krytyki się nie boję, co więcej spodobał mi się nawet ten sieciowy ekshibicjonizm.
Przedstawiam więc Wam kolejne pomieszczenie, które czeka na metamorfozę.
Mam wielką nadzieję, że w tym roku uda kompletnie odmienić ten pokój.
Zanim jednak zabierzemy się za malowanie i ze ścian zniknie ten znienawidzony, jakże energetyczny kolor ;-), do przerobienia mam stare sypialniane meble: szafę, łóżko i niewielki sypialniany stolik.
Meble są bardzo zniszczone, choć bardzo ładne w formie.
Nie odstrasza mnie ilość pracy, którą należy włożyć w ich metamorfozę.
Może nie zabrzmi to skromie( ale od dawna uważam, że trzeba chrzanić skromność), ale wiem, że PO moich zabiegach będą wyglądać co najmniej dobrze.
Meble są bardzo zniszczone, choć bardzo ładne w formie.
Nie odstrasza mnie ilość pracy, którą należy włożyć w ich metamorfozę.
Może nie zabrzmi to skromie( ale od dawna uważam, że trzeba chrzanić skromność), ale wiem, że PO moich zabiegach będą wyglądać co najmniej dobrze.
Czasy świetności meble mają już dawno za sobą, a biała farba, którymi są pokryte pożółkła i miejscami zaczęła obłazić.
Wstępna diagnoza ujawniła, że meble są tylko w części drewniane. Znaczna ich część to cienka płyta laminowana.
Już jutro zabieram się za odnawianie sypialnianego stolika.
Jakiś czas temu podjęłam decyzję, że trzeba wymienić rozklekotany blat.
W związku z tym z rantu znikną ozdobne, zniszczone dekory.
Nie będę nawet próbowała ich odtworzyć
Nie będę nawet próbowała ich odtworzyć
Wymyśliłam sobie blat ze starych desek co nada meblowi rustykalnego charakteru, albo dębowy blat drewniany, który tego charakteru nie nada ;-). Nie jestem jeszcze do końca zdecydowana. Widzę ten mebel w szlachetnym granacie ale nie mam pewności, że koncepcja wstępna nie ulegnie zmianie w trakcie pracy ;-).
Przez całe lato będę publikować zdjęcia, posty z postępów prac pod:
#metamorfozastaregodomu.
Trzymajcie kciuki, żeby wszystko przebiegło zgodnie z moim planem i bez wielkich niespodzianek ;-).
Dzisiaj żegnam się z Wami zdjęciami mojej wiejskiej kuchni wieczorową porą.
Ja mam 4 dni wolnego. Odpocznę od pracy zawodowej ale nie od pracy fizycznej, bo przecież w starym domu zawsze jest dużo do zrobienia.
Dobrego tygodnia dla Was,
Uwielbiam do Ciebie zaglądać i z niecierpliwością czekam na każdą metamorfozę !!
OdpowiedzUsuńPokój który pokazałaś kryje prawdziwe skarby, meble piękne ! Czekam więc na kolejne czary w Twoim wydaniu :)))
Miłego weekendu :)
Pięknie tam u Ciebie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
fajna ta Wasza chatka , a stół ma piękny rant szkoda go
OdpowiedzUsuńwspaniały klimat masz w tej chatce:) A szafa jak z bajki. Nie mogę się doczekać jak będzie wyglądać po tym kiedy się za nią zabierzesz:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Jestem pewna, że po włożeniu w to wszystko Waszego serca i pracy będzie cudnie! Trzymam kciuki i czekam na kolejne sesje ;)
OdpowiedzUsuńOstatnio mnie coś ciągnie do takich starych domów. Nie wiem kiedy mi przejdzie, więc planuję wyjazd na wieś do babci. Może mną to wstrząśnie i zapragnę znów do miasta :) Kuchnia piękna! A po zmianach pokój może i też wskaże mi inna drogę ;) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńTa chatka to istny azyl. Kuchnia taka ciepła, sypialnia na pewno będzie wyglądać rewelacyjnie po zmianie. Będę wypatrywać kolejnych postów :). Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńOlu, jak patrzę na zdjęcie tej cudnej szafy, to mam wrażenie, że wystarczyłoby przemalować ściany, zmienić dywan i już będzie świetnie :) Ale Ty na pewno wyczarujesz coś, co nas zaskoczy. Czekam z niecierpliwością na efekty!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło!
Olu jak cudownie(: Uwielbiam takie wyzwania (: I czekam co dalej zrobisz (: Szkoda, że nie mogę chatki zobaczyć na własne oczyska żywo i pełną piersią (: Więc rób duuuuużo fot. Cium, pa isz
OdpowiedzUsuńPodziwiam Twoją pracowitość i zaangażowanie. efekty są wspaniałe a będzie jeszcze piękniej. Pozdrawiam :-).
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki mocno, mocno! :)
OdpowiedzUsuńNo nieźle :) chyba w każdym domu czai się jeden taki mebel lub kolor ścian, którego wręcz nie można znieść. Ale jestem pewny, że sobie z nim poradzisz :D
OdpowiedzUsuńszafa! <3
OdpowiedzUsuńkuchnia jest przepiękna, bardzo ciepła, aż czuć zapach pieczonego chleba :)
OdpowiedzUsuńHa ogrom pracy to mało powiedziane :)
OdpowiedzUsuńAle jaki efekt :) !!!
Podoba mi się jednak że wnętrze nie utraciło swojego uroku i klimatu :)
Efekt końcowy jest zaskakujący. Aż chce się tam zamieszkać.
OdpowiedzUsuńKuchnia jest bardzo klimatyczna. Trzymam kciuki za wykonanie dalszych prac :)
OdpowiedzUsuńFantastyczne wyzwanie! Aż zazdroszczę :) Wasza chatka to takie trochę moje marzenie - żeby uciec od zgiełku, od wszystkiego. W ciszę, gdzie można się raczyć swoim towarzystwem, kuchnią i wszystkimi prostymi sprawami, które w normalnej gonitwie gdzieś uciekają. Kuchnia jest taka jak powinna być - sielska i przytulna, zaprasza swoim wyglądem na kawę i pierogi z jagodami :) Trzymam kciuki za ciąg dalszy :)
OdpowiedzUsuńPiękna kuchnia! Super, że zostawiłaś kuchnię kaflową :D Uwielbiam przypieczone ziemniaczki i tylko z takiej kuchni smakują świetnie :D
OdpowiedzUsuńpiękne, rodzinne i przytulne wnętrze :) ja niestety mieszkam w bloku, więc u mnie metamorfozy ograniczają się najczęściej do dodatków (dywan, rolety, lampy), ewentulanie to zmiany tapety, ale chętnie patrzę na wnętrza innych jako na inspirację :)
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać zmian. :-) Sama też zabieram sie za mały remont i czekam na urlop. Też mam stary dom i muszę chociaż przed zimą wymienić okna drewniane na okna PCV. Tu chyba wspomożemy się fachowcami, ale resztę już musimy sami z mężem. A roboty będzie sporo. :-)
OdpowiedzUsuńI jak tam po zmianach?;)
OdpowiedzUsuńKuchnia - szczególnie wieczorem jest bardzo urocza :) Uwielbiam takie klimaty.
cud miód i malina
OdpowiedzUsuńŚwietna kuchnia - pełna świeżości i bogata w kolory. Przyjemnie przebywać w takim wnętrzu, a przygotowywane w nim potrawy smakują pewnie jeszcze lepiej!
OdpowiedzUsuńWitam. Przejrzalam sporo bloga i jesli chodzi o Chatke to sa tylko zdjecia kuchni i sypialni? Tylko te pomieszczenia sa w tym uroczym domku? ;) pozdrawiam i gratuluje gustu :) asia
OdpowiedzUsuńKuchnia bardzo piękna! Ciekawe i przytulne wnętrze :)
OdpowiedzUsuń