13 kwi 2015

HOMECOMING

Sezon uważam za otwarty.
Czekałam na to niemal pół roku i wreszcie udało nam się zawitać w naszym letnim domu.
Kiedy tylko dojechaliśmy na miejsce od razu pomyślałam:
"Alpy! Ach! Tu się oddycha! W końcu czuję, że jestem wolny!";-).
I chociaż willi brak to na  brak wolności nie można tutaj narzekać. 
Mimo, że to nie Szwajcaria to powietrze jest całkiem inne niż to w Krakowie.
Lokalizacja domu na końcu wsi, na mało uczęszczanej drodze, pod lasem zdecydowanie ma swoje dobre strony.
Wszystko pachnie intensywniej nietłumione oparami benzyny.
Chłonę wzrokiem gigantyczne ilości fiołków, co roku jest ich więcej.
A w zasadzie chłonę je całą sobą.
Ich zapach "atakuje" mnie z każdej strony.
Dziecko biega po działce jak oszalałe i samo nie wie czym się nacieszyć najpierw.
Od razu widać, że wiejska wiosna ma opóźnienie. 
Jakieś dwa tygodnie w stosunku do wiosny miejskiej.
Żonkile dopiero zabierają się za kwitnienie, na tulipany przyjdzie jeszcze poczekać, 
nieśmiało wyglądają z ziemi niezapominajki. 


Jadąc do Chatki, 
najbardziej się bałam, że nie odwiedzi nas kociszon Wacław.
Franek byłby bardzo zawiedziony. 
Kiedy jednak podjeżdżamy pod dom...podbiega do nas czarno biały zwierzak, wita nas mruczeniem i ocieraniem się o nogi.
Niesamowite...nie widział nas prawie pół roku, a nadal nas pamięta
Kiedy tylko zobaczył Franka przewraca się na plecy i pozwala aby ten go swobodnie pieszczoszył.
A w niedzielę na wycieraczce przed drzwiami znajdujemy koci dar: zabitą myszkę.

W domu bardzo zimno.
Szybko otwieramy okna, żeby wyrzucić zimę z domu.
Całe szczęście, że na zewnątrz jest tak ciepło, 
że Franek może spędzić calutki dzień na zewnątrz, 
co też czyni bez najmniejszego protestu.
Kiedy powietrze nieco się złamie, zaczynamy grzać w trzech piecach kaflowych
nie ma co jednak liczyć, że w domu zrobi się cieplej w kilka chwil.
Na odczuwalną zmianę trzeba będzie poczekać kilka godzin. 
Już w południe staje się jasne, 
że będziemy spać "na kupie".

Mam takie zwyczaj, że każdego roku po przyjeździe do Chatki
sprzątam stare kąty po zimie.
Wymiatam pajęczyny, ścieram kurze, wietrzę pościele.
W tym roku pierwszy raz od dziesięciu lat
myszy dały nam we znaki. 
Do wywalenia są dwie kołdry, trzy poduszki, narzuta.
Do wyprania praktycznie wszystko co było na wierzchu.
Całe szczęście, że w minionym roku zdążyłam 
odnowić skrzynię posagową, 
bo nie mielibyśmy się czym przykryć.
Rzeczy w skrzyni są nietknięte i ratują nas w nocy przed zimnem. 
Mysia działalność ma i swoje dobre strony:
muszę kupić nowe tekstylia ;-). 

Do domu przynoszę fiołki, kwitnącego derenia 
i z tego co zostało 
przygotowuję małą aranżację, 
żeby było w tych pierwszych dniach w Chatce przyjemnie jak zawsze.
Dzielę się z Wami babcinymi klimatami ;-).






 
Złość na myszy przechodzi mi wieczorem.
Ze względu na temperaturę w domu
łóżko Franka wnosimy do naszej sypialni, 
dosuwamy do naszego łóżka
co jest dla niego nie lada atrakcją.

A w nocy ciąg  atrakcji ;-).
W. wydaje się, że myszka przebiega po jego śpiworze.
Po zapaleniu światła okazuje się, że to Franek przełożył rękę na nasze łóżko.
Już mam zgasić lampkę ale wtedy z kolei ja biorę wiszący kabel za gryzonia, 
zrzucam lampkę z krzykiem :AAAAA.
A gdy widzę swoją pomyłkę wybucham śmiechem i 
nie mogę się uspokoić przez dłuższy czas.
A Franek w tym czasie...ŚPI.
Jak ja mu zazdroszczę tego mocnego snu.

Niedziela mija szybciutko.
Zdecydowanie zbyt szybko.
Przyznam szczerze, że nie zdążyłam się nacieszyć spotkaniem
ze starym przyjacielem - naszym letnim domem,
a ponieważ z roku na rok coraz bardziej go lubię
czuję się nieswojo kiedy muszę go zostawić nawet na kilka dni.

Dzieci mają kapitalną logikę.
Franek szybciutko wymyślił rozwiązanie dla mojej zgryzoty.
"Mama przeprowadzamy się na wieś, 
ty będziesz  hodować kwiaty, 
tata jeszcze nie wiem co będzie robił, 
ale ja rzucam szkołę"
On także nie chce wracać do domu.
Myślę, że kiedy dorośnie będzie z radością wspominał 
dni spędzone w Chatce.


 A następnym razem kiedy pojedziemy do Chatki czeka mnie mały projekt, 
w którym wykorzystam nowe gałki.
Nie zdążyłam zrealizować tego pomysłu ubiegłej jesieni 
ale przecież co się odwlecze...;-).



A już zupełnie na koniec fiołki w ich środowisku naturalnym. 
Wspaniałego dnia dla Was i udanego tygodnia.

OLA




SHARE:

101 komentarzy

  1. Oli jak ja Tobie
    zazdroszczę takiego cudownego domku.U nas to taka daleka droga,że aż się smutnk robi:(http://szalenstwa-panny-matki.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas dom jest ale do pełnej satysfakcji z niego trochę brakuje ;-)

      Usuń
  2. niesamowicie zazdroszczę Ci tej chatki! to moje marzenie, a że marzenia się spełniają... to... :D
    ale myszy, brrrrr :/

    OdpowiedzUsuń
  3. Pięknie ! chociaż myszy to nie zazdroszczę ;-) Cudnie czyta się o emocjach Tobie, Wam towarzyszącym kiedy wracacie do chatki. Mam przeczucie, że tego roku wyjątkowo będzie cieszył Cię czas na wsi :-) Buziak

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kamilko towarzyszą mi przeogromne emocje... a zimą moja tęsknota za tym miejscem jest nie do zniesienia ;_)

      Usuń
  4. Po zdjęciach, które pokazujesz w ogóle nie widać, że Was tam nie było tyle czasu... Widać, że kotek sie ucieszył z Waszego powrotu. Przyjemnego tygodnia!

    OdpowiedzUsuń
  5. Taka chatka to na pewno cudowna rzecz. Myszki są niestety, też chciały się schować przed zimą :) A kot jaki oddany, podarował łup gospodarzom :) Szkoda tylko tych wszystkich kołder i poduszek pogryzionych. Śliczne gałki, ciekawe co ozdobią? :) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak jak napisałam ;-) cudowna...a co to za zmiana u Ciebie??

      Usuń
  6. piękne zdjęcia, zapach fiołków przypomina mi wiosnę i zbliżające się lato, ciepłe dni, słońce, a w połączeniu z odległą wsią brzmi jeszcze lepiej. My też zawitaliśmy w weekend na wieś, tylko że to warsztatu :)
    Miłego tygodnia !

    OdpowiedzUsuń
  7. Piękne zdjęcia :) Może i ja będę miała kiedyś taką chatkę. Może być z myszami :)))) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. Wspaniała odskocznia od miasta! Niesamowite przygody, nawet z udziałem myszek, wspaniale się wspomina po latach :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Wyjazd do chatki to wspaniała odskocznia od codzienności, kompletny reset i wspaniały relaks :))
    Myszy to prawdziwe utrapienie, szkoda wszystkich rzeczy zniszczonych przez nie...
    Przepiękne zdjęcia z fiołeczkami w roli głównej :))
    Pozdrawiam cieplutko, Agness:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo Ci dziękuję...fiołki piękne to i zdjęcia wychodzą nieźle ;-)

      Usuń
  10. Pochłonęłam ten post niczym najpiękniejszą książkę i aż żal, że już się skończyła :))) Bardzo zazdroszczę Wam tej chatki za miastem, to musi być wspaniały czas przebywać tam i wcale się nie dziwię, że Franek rzuca wszystko, by czuć się wolnym :)))
    Pięknego tygodnia!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ;-)...teraz kiedy wiosna i lato to takich postów będzie więcej ;-)

      Usuń
  11. Haha świetny pomysł na życie ma Wasz Franek! :-) Czasem dobrze posłuchać... młodszego!
    Wspaniałości na ten tydzień, Olu!

    OdpowiedzUsuń
  12. w Warszawie dziś pochmurno, ale dzięki Tobie znów poczułam wiosnę :) i nawet myszy udało Ci się przedstawić całkiem sympatycznie ;D zupełnie zapomniałam, że masz tak piękną szafkę Hemnes a to najlepsza wersja tego mebla, jaką widziałam.
    Miłego dnia, Olu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Olu...Mam nadzieję, że u Was teraz już nieco cieplej ;-)

      Usuń
  13. Piękne zdjęcia :) Też z przyjemnością udałabym się na parę dni gdzieś daleko od miasta. Jedynie z myszy mogłabym zrezygnować ;)
    Pozdrawiam i życzę udanego tygodnia :)

    OdpowiedzUsuń
  14. O tak , u mnie tez rozpanoszyły się fiołki, zapach , przepiękny.
    Sobota była przepiękna, cieplutko bardzo, dzieciaki szalały na podwórku do nocy, jak fajnie, juz tęsknię za latem a dzisiaj u nas zimno i deszczowo, chociaz słoneczko czasami przebija się przez chmurki.
    czekam więc na diy, jestem ciekawa co tam wymyślisz, i tak patzrę, jak KiK podrobił te gałeczki, bo Twoje nie Kikowe a wzorek łudząco podobny, ściskam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas niedziela była bardzo wietrzna ale nie taka zła, bo słońce było ;-)...Gałeczki mam z Zara Home, kupiłam je w zeszłym roku na wyprzedaży...oczywiście z myślą o mojej Chatce ;-)

      Usuń
  15. Och jak dobrze Cię rozumiem :)

    Co prawda nie mam własnej chatki, ale rodzinną, w środku lasu, z cudowną ciszą, którą przerywają trelące ptaki. W czasie studiów rzucałam miejski zgiełk w czwartki i wracałam do niego dopiero w poniedziałek, jeśli się dało to w środę :) Teraz zostają mi krótkie weekendy, aby wyciszyć się i wypocząć w lesie :)

    Miłego i krótkiego tygodnia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ;-)...ja w czasie studiów niezbyt chętnie jeździłam na wieś...ale widać, że z biegiem czasu wszystko się zmienia ;-)

      Usuń
  16. Przyjemnie czyta się słowa, które wystukałaś na klawiaturze. Twoje słowa oddają zapach kwiatów, powiew wiosny, ciepłe promienie słońca czy nawet chłód panujący w chatce po zimie. Buziaki i dobrego tygodnia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak właśnie miało być...i dla Ciebie wspaniałego dnia ;-)

      Usuń
  17. Piękny opis -tak jakbyście spędzali wakacje a nie tylko weekend :)
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Staram się przekonać Męża żebyśmy tam pojechali na wakacje...zobaczymy co z tego wyniknie ;-)

      Usuń
  18. Ślicznie opisujesz to Swoje letnie gniazdko więc pewnie tak tam jest :-). Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  19. Ola Franek dobrze kombinuje! :D Ja właśnie dlatego wolę poświęcić 2h w ciągu dnia na dojazd, żeby w takiej chatce znaleźć się po długim dniu w pracy. Uwielbiam takie klimaty! Cudnie! Myszy? Mnie kot przynosi do domu średnio 4 dziennie:D. Później mam omamy. Pozdrawiam, Kasia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie Kasiu...może kiedyś ;-). Dobrego dnia dla Ciebie ;-)

      Usuń
  20. No a mnie urzekły te szafeczki nocne, tak sobie myśle ze idealnie by pasowały do naszego dębowego łóżka:) pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ikeowska szafeczka przerobiona na potrzeby Chatki ;-). Buziaki i dobrego dnia ;-)

      Usuń
  21. Jejku Olu wspaniałe zdjęcia - to najpierw mnie "karmi". Myszy - utrapienie. Pamiętam jak mąż jeździł na budowę i stała tam li i jedynie szopka. Wieszał śniadanie na kołku w worku na górnej belce a i tak potrafiły mu to zjeść. Opowiada czasem o wrażeniach u babci, gdzie myszy grasowały i jedna mu po piersi śmignęła. Myślę, że Twój syn też będzie wspominał te przygody z uśmiechem. My też raz spaliśmy na kupie (w 1 łóżku), jak się okazało po dłuższym wyjeździe, że piec zgasł, ziąb jak nie wiem co i nachuchaliśmy jedynie do 16st. Tak jak mówisz, ogrzanie murów trochę trwa. Ściskam mocno. PS a widzisz kocior się spisał, wieczorem już jedną pannę myszkę złowił.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz dokładnie o czym piszę...u nas w tym roku myszy są wyjątkowo namolne, jesienią np przegryzły skrzynkę narzędziową, bo tam mąż wsadził pokarm dla ptaków ;-). Uściski Asiu ;-)

      Usuń
  22. Uwielbiam ten spokój na wsi, bliskość natury, las naokoło domu rodziców !!! Mam to szczęście ,że wychowywałam sie w domu na wsi z ogródkiem, sadem i lasami wokół i w każdej chwili kiedy tylko mogę to uciekamyz Kielc z mężem i córą 88 km na wieś do rodzinnego domu odpocząć u rodziców :) Gałki piękne a co do fiołków to ja uwielbiam białe!! Pozdrawiam Aneta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znasz więc ten spokój i ciszę doskonale...u nas fiołki tylko fioletowe ;-)

      Usuń
  23. Piękne "babcine" kadry :)
    Jak ja Wam zazdroszczę takiego wiejskiego domu z dala od zgiełku dużego miasta.
    Chciałabym móc podarować takie wspaniałe wspomnienia mojemu Skrzatowi...
    I zazdroszczę Ci też możliwości wyżycia się wnętrzarsko w całkowicie inny stylu.
    Nawet na myszki przymknęłabym oko ;)
    Jedna Ola - a dwa różne światy ;)
    Pozdrawiam cieplutko, Pliszka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trafiłaś w sedno...ten kto widzi mój dom na wsi nie pomyślałby, że w mieście żyjemy zupełnie inaczej ;-). Buziaki i dobrego dnia ;-)

      Usuń
  24. mnie oko przyciąga ten cudny pled:-)
    a myszaki musza być:-)
    nie ma jak alternatywa wyjazdu nawet na 1noc:-)
    pzdr

    OdpowiedzUsuń
  25. Olu jak ja wam zazdroszczę tej chatki :) Ale widzę,że nie tylko ja ;p
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hihi..no jest sporo osób, które zazdroszczą...tylko pracy tam mnóstwo więc i pracy trzeba zazdrościć ;-)

      Usuń
  26. Ogromnie mnie to cieszy, że znowu częściej bedziemy oglądasz Wasz letni domek - jestem nim oczarowana i tymi wszystkimi zmianami, które w nim wprowadzasz.
    Pozdrawiam cieplutko

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Częściej Marysiu i wydaje mi się, że znacznie więcej ;-)

      Usuń
  27. Wyobraziłam sobie to wszystko i tak mi się przyjemnie zrobiło, a nawet trochę pozazdrościłam takiej Chatki :)
    Przytulnie tam macie, kochani :) Kwiaty wprowadziły też cudowny klimat.
    Uwielbiam takie miejsca - ciche, przytulne, wśród natury i śpiewu ptaków, klimatyczne, dzięki którym można odpocząć od codzienności.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A najcudowniej jest jak w sypialni w letnie popołudnie człowiek otwiera okno ;-)...teraz nawet żałuję, że nie mamy tam drzwi balkonowych...mogłabym bezpośrednio wychodzić do ogrodu ;-)

      Usuń
  28. ja też z utęsknieniem czekam już na wyjazd na wieś...tyle roboty tam czeka!
    piekne sa wnętrza Twojej chatki, zazdraszczam :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj właśnie...u nas pracy też przeogromnie dużo ;-)

      Usuń
  29. Współczuję z powodu myszy :) Chociaż tak jak mówisz - nie ma tego złego.. Jest pretekst, żeby kupić nowe tekstylia. A człowiek ma taką naturę, że musi od czasu do czasu nabyć coś nowego. Choćby drobiazg, choćby na starociach. Na pewno coś fajnego wymyślisz!
    Pozdrawiam cieplutko!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Elu zgadzam się z Tobą całkowicie ...kupiłam sobie za 14 zł żeliwnego jeżyka - stopper do drzwi i cieszę się jak jakaś głupia ;-)

      Usuń
  30. Babcine chatki lubię najbardziej, aż żal, że tak mało pokazałaś! :)(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak wpadłam w wir sprzątania to omal zupełnie nie zapomniałam o zdjęciach ;-)

      Usuń
  31. Jak tu ładnie :) Będę wracac, i to często!!! Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  32. hej Oleńko ;) Próbując nadrobic zaległości blogowe wpadam do Zebry , a tu taki wpis......uwielbiam te chatkowe opowiastki i zdjęcia.
    A ja dopięłam swego ......na wsi już jestem na stałe!!! Buziaki :*****
    Ola

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A to trafiłaś...jejku naprawdę??? marzenia się jednak spełniają. Buziaki dla Ciebie...lecę oblukać co tam ;_)

      Usuń
  33. Tylko pozazdrościć Ci takiej oazy spokoju i złapania oddechu po ciężkim tygodniu pracy.

    OdpowiedzUsuń
  34. Hura!jest i Chatka znowu w kadrach u Zeberki!to znak,że wiosna zawitała!:D samych przyjemnosci na ten kolejny sezon!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :-)...jejku jak ja się cieszę, że ktoś się cieszy tak samo jak ja ;-)

      Usuń
  35. Coś niesamowitego taki domek....:)

    OdpowiedzUsuń
  36. Przeczytalam jednym tchem, z wielką zazdrością :)
    Ale to szczęście mieć taką Chatkę... No, ale za codzienne wdychanie krakowskiego powietrza - należy Wam się!

    Czekam na więcej i ściskam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego uciekamy z Krakowa jak tylko często się da ;-)

      Usuń
  37. wiosna w pełni :) pierwsze zdjęcia chatki są tego oznaką, wspaniałe miejsce na weekendowe wypady, cieszę się że coraz więcej jej zdjęć będzie się pojawiać, ściskam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak Moniczko, zgadzam się z Tobą całkowicie ;-). Buziaki i dobrego dnia ;-)

      Usuń
  38. Podzielam zdanie innych! zazdroszczę chatki :) fajnie mieć taką chatkę na wakacje i ferie... No i oczywiście nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło :D teraz to już po myszach czas zacząć zakupy i wybieranie nowych rzeczy :) Życzę udanego pobytu!
    Pozdrawiam i zapraszam na nowy post :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ;-)...o właśnie, już kilka naprawdę fajnych rzeczy kupiłam ;-)

      Usuń
  39. Niech żyje wieś:)
    Sama szczęśliwie od niedawna na wsi mieszkam i chłonę to całą sobą :D

    OdpowiedzUsuń
  40. Cudownie,ze juz doczekalas sie spotkania ze swoim miejscem na ziemi.Przeczytalam wszystko jednym tchem,a zdjecia fiolkow niesamowite,az czuc ich zapach!!!!!!!!!!!!
    sciskam Cie bardzo serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Natalia, a jeszcze gdybyś tam była...teraz pewnie będą na nas czekać niezapominajki ;_)

      Usuń
  41. zazdroszczę ci tej chatki. to pewnie świetna odskocznia. no i kolejne miejsce do upiększania.

    OdpowiedzUsuń
  42. Bardzo przytulnie w Chatce:) Nam też nie chciało się wracać z letniaka nad jeziorem do mieszkania... więc wybudowaliśmy dom i mieszkamy już 12 lat ciesząc się brakiem miejskiego hałasu, zapachem jeziora i śpiewem ptaków. Oczywiście mamy szczęście: mieszkamy nad jeziorem, wśród zieleni ale to ciągle jeszcze miasto:)))))

    Miłego weekendu! PA!
    Tomaszowa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja to nie wiem czy się tam kiedyś nie przeprowadzę ;-)

      Usuń
  43. Te gałeczki bardzo inspirujące, czekam co tam z nimi wyczarujesz :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No coś wymyślę z pewnością ;-), a w zasadzie to już wymyśliłam ;-)

      Usuń
  44. Cudnie i tak inaczej niż Pani mieszkanie w Krakowie.Chociaż te też świetnie urządzone.sama nie wiem które bliższe memu sercu...ale wiejska natura chyba wygrywa.super pomysł z taką chatką -odskocznią.ciekawa jestem jak daleko ma Pani do niej.?a Kocurek nie samotny przez te pół roku?pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej, po pierwsze jestem Ola...do chatki mamy około 40 kilometrów więc w 30-45 min jesteśmy. Latem zdecydowanie wolę wieś, a kot jak to kot chadza swoimi ścieżkami ale myślę że lubi jak tam jesteśmy, bo o jedzenie nie musi się martwić ;-)

      Usuń
  45. miło mi:)Kasia jestem.Od jakiegos czasu zaglądam do Ciebie i zawsze tak samo intensywnie chłone kazdy Twój wpis.Jest ciekawie i inspirująco.Dopiero wczoraj odważyłam się cos skrobnąc;)A do chatki faktycznie jest niedaleko.Nic tylko pakowac towarzystwo(rodzinę znaczy;P)iw samochód i ruszac w stronę chatki!A kot Wacuś ,zdaje się,skoro ma właściciela,no to Wy przypadliscie mu bardziej do gustu,jesli wraca do Was po pół roku.Jestescie jego urlopowymi włascicielami;)Cwaniak jeden.Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kasiu nawet nie wiesz jak mnie motywują Twoje słowa. W tym tygodniu mam istny kocioł ale mam nadzieję, że w przyszłym uda mi się zamieścić coś co przeczytasz także z ciekawością. W weekend znów ruszamy do Chatki, strasznie się cieszę ;-). Dobrego dnia Kasiu. A kot jest u nas skarmiany kiełbaską więc pewnie i to nie jest bez znaczenia ;-)

      Usuń
    2. Cieszę się bardzo i dziękuję.czekam z niecierpliwością na kolejny post.miłego weekendu spędzonego oczywiście w chatce:)a koty to wieczne głodomory ,więc kiełbasa okazała się być niezłym argumentem do częstych wacusiowych odwiedzin;P.pozdrawiam:)

      Usuń
  46. Domek marzenie... a do tego swojsko i przyjemnie :) Zazdroszczę takiego miejsca :)

    OdpowiedzUsuń
  47. Domek marzenie... a do tego swojsko i przyjemnie :) Zazdroszczę takiego miejsca :)

    OdpowiedzUsuń
  48. stolik nocny świetny!! i ja również zazdroszczę takiego miejsca, muszę jeszcze dodać że uwielbiam te małe urocze kwiatki i też ostatnio miałam na swoim miejscu pracy taką małą kompozycję :) buziaki

    OdpowiedzUsuń
  49. Och Oleńko jak ja Ci tej chatki zazdroszczę.... No milion razy już to pisałam ale to naprawdę jedno z moich największych marzeń taki wakacyjny domek:) Pięknie u Was! A myszy się boję, aż mnie ciarki przeszły, hahaha;p Uściski!

    OdpowiedzUsuń
  50. My Myszy chciałybyśmy bardzo przeprosić za nasze chatkowe podgryzające rodaczki... Mamy co prawda puszyste futerka i długie ogonki, którymi można się owinąć... Ale jakoś nam tak w gromadce i czyjejś pierzynce, poduszce chociaż... bardziej.... przytulaśnie.

    OdpowiedzUsuń
  51. Marzy mi się taka klimatyczna chatka! Sielsko i anielsko u Was:-)
    Pozdrawiam ciepło

    OdpowiedzUsuń
  52. Piękną chatkę macie, taki azyl na wagę złota :)

    OdpowiedzUsuń
  53. W takiej chatce można zamieszkać z wielką radością, nawet dzieląc ją z myszkami:))) Sypialnia przepiękna, taka sielska. Białe poduszki cudowne i ten piękny obrazek, kwintensencja!!!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za Twój komentarz

© O Zebrze - blog lifestylowy - wnętrza, inspiracje, DIY. All rights reserved.
BLOGGER TEMPLATE DESIGNED BY pipdig