Ostatnie miesiące roku mijają z szybkością błyskawicy.
Jednak pomimo natłoku spraw i ilości zobowiązań kalendarz adwentowy po prostu musiał powstać.
Nie dla mnie, nie dla mojego męża ale po to żeby nie rozczarować Franka.
Kalendarz adwentowy to 24 dni przyjemności
i nie ma znaczenia, że każde z nas zupełnie inaczej tę przyjemność postrzega.
On - syn w radości z prezentów, my - rodzice w radości z jego uśmiechu.
To uczucie kiedy widzisz jak drżącymi rękoma rozrywa codziennie nową paczuszkę i ta świadomość, że się tworzy wspomnienia i dobre, pogodne dzieciństwo - BEZCENNE.
Chciałam aby nasz kalendarz składał się z wielu naturalnych materiałów: szyszek, drewnianych gwiazdek, choinki. Szybko jednak okazało się, że same torebki są tak ozdobne, że prócz kilku małych świerkowych gałązek (ciekawe czy ktoś je znajdzie) mój kalendarz nic więcej nie potrzebuje.
Chciałam aby nasz kalendarz składał się z wielu naturalnych materiałów: szyszek, drewnianych gwiazdek, choinki. Szybko jednak okazało się, że same torebki są tak ozdobne, że prócz kilku małych świerkowych gałązek (ciekawe czy ktoś je znajdzie) mój kalendarz nic więcej nie potrzebuje.
Tak jak w poprzednim roku do wykonania torebek na prezenty użyłam kartek A4 ze wzorami wydrukowanymi na drukarce laserowej. Jak z kartek wykonać torebeczki na prezenty pokazywałam w zeszłym roku TUTAJ.
Retro wzory w zieleni i brązie złamałam złotem,
żeby było odrobinę świątecznie ale też dlatego, że w naszej sypialni zachodzą małe zmiany,
a ponieważ wieszak na pocztówki, który jest szkieletem kalendarza adwentowego wisi w sypialni
to kalendarz musiał komponować się z nowym wystrojem ;-).
Broniłam się przed tą strojną wersją, bo od zawsze wolę minimalistyczne ozdoby, unikam połysku wszelkiego jak ognia.
Zieleń i brąz złamane złotem wyglądają razem całkiem smacznie.
Broniłam się przed tą strojną wersją, bo od zawsze wolę minimalistyczne ozdoby, unikam połysku wszelkiego jak ognia.
Zieleń i brąz złamane złotem wyglądają razem całkiem smacznie.
Do środka włożyłam: słodycze, malutkie saszetki z transformersami, figurki żółwi NINJA i książki czyli wszystko to co mali chłopcy lubią najbardziej.
A ponieważ tak mało mamy ostatnio czasu dla siebie wpadłam na pomysł,
żeby do każdej paczuszki wrzucić karteczkę z zadaniem, którą będziemy mogli
wykonać we trójkę.
Zadania na każdy dzień grudnia, bez wyjątku.
Wspólne gry, zabawy, spacery, wypady do kina, pieczenie pierników i oglądanie filmów.
Kiedy człowiek zatraca się w pracy naprawdę ciężko jest zwolnić.
Czas dla nas pozwoli na nowo dostrzec najważniejszy cel,
który czasem majaczy na horyzoncie.
RODZINĘ.
Zadania na każdy dzień grudnia, bez wyjątku.
Wspólne gry, zabawy, spacery, wypady do kina, pieczenie pierników i oglądanie filmów.
Kiedy człowiek zatraca się w pracy naprawdę ciężko jest zwolnić.
Czas dla nas pozwoli na nowo dostrzec najważniejszy cel,
który czasem majaczy na horyzoncie.
RODZINĘ.
Nie ma co ściemniać, mój kalendarz nie jest kalendarzem do wykonania w ostatniej chwili.
Tydzień myślałam nad wersją kolorystyczną, a klejenie torebek i opakowywanie prezentów, a następnie przytwierdzanie ich do wieszaka zajęło mi kilka godzin ( nie jedną a raczej trzy ;-)).
Chociaż nie wykazałam się przy jego tworzeniu zbytnia kreatywnością ( bo przecież jest niezwykle podobny do zeszłorocznego) wykonanie go przy deficycie wolnego czasu uważam za wielkie osiągnięcie. I jestem z niego naprawdę dumna.
Jeśli macie ochotę zobaczyć moje kalendarze z poprzednich lat:
- wersja czarno biała dostępna TUTAJ
-wersja czerwono biała z początków mojego blogowania TUTAJ
Miłego dnia i wspaniałego tygodnia
OLA