7 mar 2016

BYĆ KOBIETĄ

Dawno temu, wraz z pojawieniem się Franka, moja codzienność zmieniła się z dnia na dzień o 180 stopni.
Przestałam się o siebie troszczyć
Uwagę pochłaniali całkowicie  dziecko i mąż, a  ja stawiałam rolę matki i żony na pierwszym miejscu.
Zepchnęłam swą kobiecość na dalszy plan...nie na drugi, nie na trzeci, a na dziesiąty.
Unikałam kosmetyczki i fryzjera
 a wszelkie wizyty pielęgnacyjne traktowałam jak niepotrzebną stratę czasu.
Czasu, który można przecież  poświecić rodzinie.
Włosy skracałam  przed lustrem, domowa maseczka na facjatę była luksusem, a paznokcie rosły jak chciały.
Moja nieobecność w domu mnie stresowała. O zawrót głowy przyprawiały: kurz na półce, brudne naczynia w zlewie i źle zamontowana listwa przypodłogowa.
Złościłam się z powodu rzeczy błahych...drobne przeciwności losu, w moich oczach przeistaczały się w poważne  PROBLEMY.

W ogarnianiu: domu, rodziny i remontów osiągnęłam poziom master. 
Nie pozwalałam, żeby W. wyręczał mnie w najdrobniejszej czynności, bo miałam poczucie,
że byłoby to życiową porażką. . Wszystko musiałam SAMA. SAMA: sprzątałam, gotowałam, remontowałam, malowałam, szlifowałam; w przeświadczeniu, że jestem nieomylna i wszystkowiedząca.
Zdziczałam i zaczęłam bać się ludzi. Potrafiłam wymyślić tysiąc powodów, żeby gdzieś nie pójść,
bo tylko we własnym domu czułam się bezpiecznie. Nie lubię swoich zdjęć z tamtego okresu, bo widzę na nich zmęczoną trzydziestolatkę o szarej twarzy, ukrytą w czarnych, za dużych strojach. 



Wszystko od jakiegoś czasu zmierza w dobrym kierunku:
znalazłam czas dla siebie; robię to co mnie interesuje i z czego czerpię przyjemność.
I nie cierpi na tym rodzina.
A niech sobie leżą okruchy na dywanie, kurz na półce  i sterta prania. 
Świat się przecież nie zawali jeśli nie posprzątam dzisiaj.
Czasem tylko wyłazi ze mnie NERWUS, bo przecież natury nie oszukam
ale pracuję nad sobą codziennie ;-).

Nie mam w zwyczaju robić zestawień z prezentami na Dzień Kobiet.
W tym roku jednak zrobię wyjątek, bo pierwszy raz od wielu lat czuję, że to także moje święto.
Nie chcę: wazonów, świeczników, ściereczek, miseczek, pledów i innych domowych durnostojek,
  bo nagromadziłam ich przez lata aż nadto.
Nie chcę: wkrętarek, śrubokrętów, pił, szlifierek, młotków, bo narzędzi mamy w domu zatrzęsienie i pozwolą mi  one na jeszcze niejedną metamorfozę.
Chcę tylko i wyłącznie coś dla siebie.
Coś co sprawi, że poczuję się jeszcze bardziej niż teraz kobietą.
Oto moja lista potrzeb na marzec.

1/2/3/4/5

1.Pomadka ROUGE ALLURE Éblouissante marki CHANEL - stawiam na kolor w stylizacjach więc dlaczego nie czerwień na ustach??
2. Uwielbiam kolczyki z onyksem nie mam jeszcze nic. Z tego co wyczytałam gdzieś w sieci ONYKS pomaga w pokonywaniu przeciwności losu, dodaje siły i spokoju.
3. Kwiaty są dobre na każdą okazję...ja lubię ten krwisty odcień róż.
4. Dzisiaj wybieram się do Spa na masaż relaksacyjny gorącymi kamieniami...zawsze po takiej wizycie wychodzę z uśmiechem przyklejonym do twarzy więc nie pogardzę godzinką w ulubionym gabinecie.
5. Woda perfumowana DEEP RED Hugo Boss - zapach zdecydowanie na wieczór...uwielbiam to jak się rozwija .

A wszystkim  moim  czytelniczkom  ślę  wirtualnego kwiatka.
Dbajcie o swoje rodziny, kochajcie ale nie zapominajcie też o sobie.
Znaleźć złoty środek nie jest wcale tak trudno, trzeba się tylko odrobinę postarać.
Miłego dnia dla Was i wspaniałego tygodnia.

OLA


SHARE:

22 komentarze

  1. Też się tak czuję. Moje dziecko kończy niebawem 4 lata. Przez te 4 lata z fajnej, szczupłej, zadbanej dziewczyny nie zostało już nic. Tzn został jakiś kocmołuch gotujący, sprzątający, który u kosmetyczki był jakieś lata świetlne temu... :-( ALe budzę się z tego stanu, wczoraj byłam na zakupach ciuchowych, kupiłam ciuchy w innym kolorze niż czarny.. Budzę się, chcę już wiosny i pokładam w niej wielkie nadzieje.. i do mieszkania też wprowadzam kolory. Czerń i szarość działają bardzo przygnębiająco. Przynajmniej na mnie. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Cieszę się, że znalazłaś siebie. Świat pełen jest pokus i łatwo wpaść w jakąś skrajność. Od razu czuje się tą zmianę w Twoich słowach i zdjęciach :) Czasem mniej znaczy więcej :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. pozdrawiam , ważne tak żeby mysleć też o sobie , poprostu zdrowy egoizm ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. bardzo mądre słowa :) pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajny wpis,z fajnymi kobiecymi inspiracjami: )! Myślę, że nic nie jest nam dane raz na zawsze i o wszystko, w tym właśnie naszą kobiecość powinnyśmy w sobie budować każdego dnia. Sposób jest wiele,a najważniejsza jest równowaga między ciałem i duchem. Jeśli one będę w harmonii nasz uśmiech będzie promienny, a my seksowne i piękne, bo szczęśliwe ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jakbym widziała siebie z czasu kiedy urodziły się dzieci w odstępie niecałe 1,5 roku. To był koszmar, nie wiem jak to przeżyłam, w tym za dużym dresie i tak dalej. Mogę powiedzieć teraz kiedy synek ma 5,5 a córka 4 lata,że z czasem jest dużo lepiej:))))
    kreatywniejemy.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Ech, też jestem nerwus... Czasem przymykam oko, a czasem bestia we mnie wstępuje i wpadam w szał sprzątania, włącznie z zawartością szaf, wszystko naraz. Ale to taka natura, z tym trudno walczyć. Czasem faktycznie trudno pomyśleć o sobie, ale z drugiej strony szkoda malować paznokcie, kiedy w planach jest szlifowanie ;-) Każda z nas ma chyba takie chwile, kiedy woli zamknąć się w czterech ścianach i takie chwile są potrzebne, nic na siłę.
    Pozdrawiam cieplutko!

    OdpowiedzUsuń
  8. Często zapominam o sobie i na pierwszym miejscu jest mąż, aż boję się co to będzie jak będzie jeszcze córeczka :P mam nadzieję że znajdę "czas" i dla siebie ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. I ja się Tobie odwdzięczam pachnącym kwiatkiem. Dobrze,że pamiętasz o sobie. Niech to będzie piękne święto kobiety, nie żony i nie mamy :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Oooo tak, coś wyłącznie dla siebie, taka własna działka, hobby, zajęcie, które pozwala nam się zrelaksować, odmóżdżyć, oderwać od świata, spełnić... to ważne, bardzo ważne, by mieć coś takiego! Człowiek inaczej wariuje, w każdym razie niezdrowe żyć wyłącznie dla innych, siebie gdzieś tam chowając, maskując, bo "rodzina", bo "praca", bo "coś tam"...

    Heh, ja też jestem takim typem perfekcjonisty, który lubi mieć porządek i wszystko ogarnięte. Długo (Ba! Wciąż jeszcze przecież!) twierdziłam, że tylko ja zrobię porządnie pewne rzeczy, że może i mnie mogą wyręczać, ale to nie będzie ten standard, o który mi chodzi, a mnie to wkurzało :P Pracuję nad tym ciągle, bo to też niezdrowe - porządkować otoczenie w miejsce porządków w środku samej siebie... Ale zabieram się za to. Najważniejsze to poczucie radości z życia, zadowolenia z chwili i poczucia, że żadnej (w miarę możliwości ;)) się nie zmarnowało. I, jak piszesz, czasem nieistotne są te okruszki (chociaż wkur*** jak cholera :P), bo obok dzieje się coś ważniejszego. Albo nie dzieje, ale akurat chcesz posiedzieć z tyłkiem na wierzchu i mieć z tego frajdę, a co!

    Ważne jest to, co napisałaś :)

    Babeczki - walczmy o siebie i swoje potrzeby! ;D

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie wiem, co napisać, ale tym razem nie mogę też przejść obok obojętnie i nie zostawić po sobie śladu. Podpisuję się pod apelem obiema rękami! :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Też miałam taki okres w swoim życiu że nie miałam ochoty dbać o sobie bo dzieci, dom, rodzina były naj...ale praktycznie dwa lata temu po bardzo ciężkim dla mnie czasie...czasie nerwów i bezsilności wzięłam się w garść i żyję...spełniam marzenia...myslę o sobie...warto na prawdę:)
    Ps. też zrobiłam liste...nie tyle do realizacji z okazji Dnia Kobiet ale spełniana się na co dzień :)))

    OdpowiedzUsuń
  13. I dobrze, tak trzymać, popieram w 100% choć sama (jeszcze) nie jestem na tym etapie, ale pracuję nad tym ;) Buziaki!!!

    OdpowiedzUsuń
  14. Jakbym siebie widziała Kochana ale tez jakiś czas temu się opamiętałam i idzie ku lepszemu, miłego dnia

    OdpowiedzUsuń
  15. Trzeba dbać o siebie jako o kobietę Dzieci rosną, wyfruwają a my piękne i wciąż młode :-) zdobywamy świat Prawda?

    OdpowiedzUsuń
  16. AMEN! Święte słowa Kochana :) jak nie będziemy dbać o siebie, to nie damy też rady dbać o innych, bo prędzej czy później wykończymy się psychicznie i fizycznie.
    Dużo radości z życia Olu! :)
    Pzdr! B.

    OdpowiedzUsuń
  17. Brawa za odnalezienie dystansu do tego wszystkiego :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Podobnie jak Ty czuję, że w zakresie organizowania i dopieszczania domu, kuchni i w ogóle życia innym osiągnęłam poziom MASTER. Niestety w zakresie dbania o siebie, a już dopieszczania siebie w szczególności(?!) zdobyłam poziom DISASTER :( Gdzie te książki, które kiedyś czytałam jedna za drugą, gdzie ta rącza łania, gdzie się podziałam JA? Co prawda nigdy nie było mi do twarzy w krwistoczerwonych szminkach, ale za to jakieś nowe boskie perfumy przydałyby mi się na poprawę humoru, na wiosnę i na zachętę, żeby ostudzić zapędy mamuśkowe i poszukać siebie w sobie. I wiesz co, chyba sobie nawet takie sprawię :D

    OdpowiedzUsuń
  19. Nikt nie zadba o nas tak jak my same i trzeba to zrobić zawczasu :))
    Buźka!

    OdpowiedzUsuń
  20. Olu wspaniały post.Gratuluję samozaparcia, którego mi brak.Zawsze dla mnie było i jest ważniejsze coś do domu niż dla samej siebie.Jeszcze nigdy nie byłsam w spa, a perfumy kupuje mi mąż, bo mi żal pieniędzy na nie.Chciałabym zrobić coś tylko dla siebie i mieć gdzieś ten kurz na meblach...Może kiedyś mi się uda?Miłego świętowania ;-)

    OdpowiedzUsuń
  21. Piękne i dojrzałe słowa ! Ja jestem chyba w fazie przejściowej miedzy wyjściem z tego, że tylko dzieci i mąż mają najważniejsze potrzeby, a znalezieniem siły, odwagi i przede wszystkim zrozumieniem, że ja też jestem ważna, że moje potrzeby są również ważne :) Walka w toku!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za Twój komentarz

© O Zebrze - blog lifestylowy - wnętrza, inspiracje, DIY. All rights reserved.
BLOGGER TEMPLATE DESIGNED BY pipdig