Od lat jesteśmy właścicielami starego domu. Nie sposób nie kochać zakurzonych kątów, ścian pamiętających czasy przedwojenne, skrzypiących podłóg .W doprowadzenie domu do stanu obecnego włożyliśmy mnóstwo serca, pracy i też całkiem sporo pieniędzy. Do domu mamy bardzo duży sentyment...bo to nie tylko ściany( chociaż stare), nie tylko podłogi ( równie stare co ściany) to przede wszystkim pamiątki po dziadkach i rodzicach, z każdego kąta domu wyłażąca nasza historia.
W naszym letnim domu króluje zbieranina mebli. W znakomitej większości są to meble drewniane: odziedziczone ale i takie kupione na starociach albo "bidulki", które szukały kogoś troskliwego,
kto by dostrzegł w nich potencjał.
Uwierzcie ze mnie taki lekarz od meblowych przypadków beznadziejnych i czasem mam wrażenie, że stare meble o tym wiedzą.
Miksujemy też te wszystkie przedmioty z duszą, historią z meblami nowymi. Zawsze jednak to "nowe" musi mieć taki styl, który wpisuje się w klimat starego domu.
Rok po roku na wiosnę planujemy w naszym domu zmiany. Zwykle plany są bardzo ambitne, a harmonogram prac napięty.
Mieć dom poza miastem to nie lada wyzwanie, a mieć dom poza miastem tylko na weekend to praca często na granicy wyczerpania. Zaraz po przyjeździe(najczęściej sobota rano) trzeba zająć się działką ( 30 arów łąki na pagórkach) i ogrodem. Kto ma taką powierzchnię do dyspozycji i starał się po dwu tygodniach nieobecności doprowadzić ją do porządku będzie wiedział o czym piszę - wszak wiosną i latem trawa rośnie jak szalona.
W ciągu dwu weekendowych dni staramy się dzielić czas na prace na zewnątrz i prace wewnątrz domu. Stary dom wymaga naszej zwiększonej atencji.
W tym roku wiosną, dom przywitał nas grzybem na łazienkowych ścianach. Po znalezieniu źródła problemów musieliśmy skuć tynk, wysuszyć mury, użyć środka grzybobójczego.
Całość trzeba jeszcze naprawić.
Ale co tam!!!
Przed nami zaplanowana wcześniej modernizacja kuchni.
W kuchni stoi stary, odnowiony kredens i piec oraz coś co nazywam osobistym wyrzutem sumienia. O ile jedna strona ze starym kredensem, który odnowiłam nadaje się do pokazania, to strona z piecem byłaby dla Was dużym zaskoczeniem. Cóż my tam mamy?? Stare paździochowe szafki ( 3 sztuki) zlew i bojler wyciągnięty na ścianę. Przez lata traciłam szacunek do mebli innych niż drewniane więc i o szafkach naszych wypowiadam się z nutką pogardy. Obiecuję, że zdjęcia wstydliwego kącika pokażę przy okazji postu o metamorfozie i myślę, że będą one dla Was prawdziwym szokiem ;-). Tymczasem nacieszcie oczy kącikami mego domu które można pokazać ... dla Was kilka archiwalnych kadrów.
Ponieważ nie raz do Chatki i mieszkania w mieście, wybieraliśmy meble ze sklepu SEART, kiedy tylko pomyśleliśmy o zmianach, nasz wybór padł na firmę i produkt sprawdzony. Seria kuchenna CHARLOTTE, przyprawiła mnie o szybsze bicie serca. Wiedziałam, że powinna pasować do nas idealnie. Noo czy nie piękna ta seria?? czy nie przywodzi na myśl kuchni rodem z Prowansji...sielsko anielskiej, pachnącej lawendą??...Lite drewno...sosna ale nie papierowa klejonka.
Kiedy modernizowaliśmy sypialnię także wybraliśmy meble sosnowe z niedostępnej już serii MEXICO, sprawdzają się idealnie...mam nadzieję, że za jakiś czas to samo powiem o sosnowych nabytkach w kuchni.
Wybór szafek z kolekcji CHARLOTTE jest naprawdę duży: szafki pod zlew głęboki ceramiczny; wysokie witryny kuchenne; szafki pod piekarnik; szafki narożne i coś co mi się bardzo osobiście spodobało: szafki z blatem metalowym, ocynkowanym ;-)
A w ilu kolorach można zamówić korpusy i blaty!!! Wolicie wosk, a może lakier w kolorze lub przecierki??
A blat jaki?? Woskowany, lakierowany, olejowany czy ocynkowany, sosnowy czy dębowy?? Możliwości jest mnóstwo jedyne czego Wam potrzeba to odrobina odwagi.
I chociaż kusiło mnie aby do kuchni wybrać szafkę w kolorze niebieskim, który jest obecny w naszym domu w każdym pomieszczeniu, to okazało się, że tej odwagi właśnie mi brakuje.
I co zamówiłam??
A jakże...szafkę w bezpiecznym odcieniu szarości ;-)
Szafka przyjechała do nas więc z szarym dołem i surowym blatem...Lubię kiedy wszystkie blaty w kuchni mam w tym samym kolorze więc postanowiłam zaolejować blat samodzielnie (" kobieta pracująca, żadnej pracy się nie boi"). Wypowiadać się o szafce w samych superlatywach?? Uwierzcie inaczej się nie da. Drzwiczki pięknie spasowane, odpowiednio dobrane okucia, staranność wykonania i ta "błazeryjka"( do której mam wielka słabość) na plecach mebla...nie widać jej przecież jak mebel przystawię do ściany,a mimo to projektant tam ją umieścił i w ten sposób w 100% zadbał o wykończenie.
Kiedy modernizowaliśmy sypialnię także wybraliśmy meble sosnowe z niedostępnej już serii MEXICO, sprawdzają się idealnie...mam nadzieję, że za jakiś czas to samo powiem o sosnowych nabytkach w kuchni.
Wybór szafek z kolekcji CHARLOTTE jest naprawdę duży: szafki pod zlew głęboki ceramiczny; wysokie witryny kuchenne; szafki pod piekarnik; szafki narożne i coś co mi się bardzo osobiście spodobało: szafki z blatem metalowym, ocynkowanym ;-)
1/2/3/4 |
A w ilu kolorach można zamówić korpusy i blaty!!! Wolicie wosk, a może lakier w kolorze lub przecierki??
A blat jaki?? Woskowany, lakierowany, olejowany czy ocynkowany, sosnowy czy dębowy?? Możliwości jest mnóstwo jedyne czego Wam potrzeba to odrobina odwagi.
I chociaż kusiło mnie aby do kuchni wybrać szafkę w kolorze niebieskim, który jest obecny w naszym domu w każdym pomieszczeniu, to okazało się, że tej odwagi właśnie mi brakuje.
I co zamówiłam??
A jakże...szafkę w bezpiecznym odcieniu szarości ;-)
Szafka przyjechała do nas więc z szarym dołem i surowym blatem...Lubię kiedy wszystkie blaty w kuchni mam w tym samym kolorze więc postanowiłam zaolejować blat samodzielnie (" kobieta pracująca, żadnej pracy się nie boi"). Wypowiadać się o szafce w samych superlatywach?? Uwierzcie inaczej się nie da. Drzwiczki pięknie spasowane, odpowiednio dobrane okucia, staranność wykonania i ta "błazeryjka"( do której mam wielka słabość) na plecach mebla...nie widać jej przecież jak mebel przystawię do ściany,a mimo to projektant tam ją umieścił i w ten sposób w 100% zadbał o wykończenie.
Najważniejszy element układanki już na miejscu. Stoi w sypialni i cierpliwie czeka na nadchodzące dużymi krokami zmiany. Przed nami wybór kolejnych części projektu. Musimy zdecydować jakie: płytki, zlewozmywak, baterię, lampę nad szafkę. Chciałabym na ścianie powiesić stare skrzynki. Wizja powoli się krystalizuje. Trzymajcie kciuki, żebym wybrała właściwie i żeby mi się udało z tych wszystkich, małych fragmentów, które wybiorę stworzyć cieszący oko obraz.
Tymczasem życzę Wam miłego piątku i pięknego weekendu
OLA