Pokój Franka przeszedł solidny lifting blisko rok temu.
Niczym gąsienica przeobraził się w motyla...może niekoniecznie pięknego ale takiego na miarę naszych możliwości. Franek w ciągu minionego roku urósł nam jakieś 20 centymetrów - 11 lat to już jest coś !!! Czas leci tak bardzo szybko, że po małym chłopcu nie ma już śladu. Na półkach w pokoju piętrzą się: książki, typowo męskie gazetki( uściślę tylko: MOTORYZACYJNE), tablet na którym chciałby grać bez końca( NIE POZWALAMY!!! tylko w weekendy) ale także klocki lego i dosłownie kilka maskotek. Na łóżku główne miejsce wprawdzie zajmuje ukochana przytulanka ale coraz więcej sygnałów świadczy o tym, że jej czas dobiega końca.
W małej przestrzeni frankowego pokoju zachodzą ciągłe zmiany. Dokładamy skrzynkę lub usuwamy krzesło...chcemy wycisnąć z tego miejsca tak dużo jak tylko się da. Eksperymentujemy!!! Nie zawsze te nasze eksperymenty są udane. Nie ma jednak takiej konstrukcji, której nie dałoby się zlikwidować i takiego koloru ściany, którego nie można przemalować na inny. Jestem chyba najczęściej zmieniającą wystrój mieszkania blogerką, a już z pewnością najczęściej malującą ściany blogerką. Szpachla to mój dobry przyjaciel, a wałki przedmioty pierwszej potrzeby. Mam je w domu stale, bo najczęściej malowanie jest dla mnie czynnością bardzo spontaniczną i wynikającą z potrzeby chwili.
W zeszłym roku "otrzaskałam" cały pokój na biało, a ścianę tuż obok łóżka pomalowałam na zielono. Często pytacie co to za odcień więc dla przypomnienia podaję:
FLUGGER RAL S6030
Malując kawałek ściany na obłędny kolor zieleni wpasowałam się z ogólnie panującą tendencję. Żaden ze mnie trendsetter i nawet sama się dziwię, że ta zieleń u nas zagościła. Dwa lata wcześniej w jednym ze swoich postów napisałam: że zieleń jest be i fuj i nigdy, przenigdy i w żadnym wypadku nie pomaluję już żadnej ściany na zielono;-).
Do niedawna obok fragmentu zielonej ściany, mieliśmy gigantyczny obszar białej, niczym nie zagospodarowanej ściany, która przyznam szczerze po kilku miesiącach zaczęła mnie bardzo wnerwiać. Franek opierał na niej wieka wojskowych skrzyń i przez to już po dwu tygodniach od malowania ściana upstrzona była nieregularnym ciemno zielonym wzorkiem.
Dzisiaj mamy w tym miejscu ścianę MAGNETYCZNO TABLICOWĄ.
I jest naprawdę fajnie ;-).
Jakich produktów potrzebowałam aby wcielić pomysł na ścianę w życie??
Na polskim rynku dostępnych jest całkiem sporo farb magnetycznych i tablicowych różnych producentów. Ja zaufałam marce, którą znam i lubię - marce FLUGGER.
Wprawdzie nie miałam wcześniej do czynienia z farbami magnetycznymi i tablicowymi tego producenta ale często korzystam z ich: farb do ścian, farb do drewna, gruntów i olejów. Uważam, że są naprawdę świetnej jakości.
Do stworzenia ściany magnetyczno tablicowej użyłam:
- INTERIOR MAGNETIC BOARD
- INTERIOR BLACKBOARD FINISH.
INTERIOR MAGNETIC BOARD nie jest produktem bezwonnym, ma dość intensywny, specyficzny zapach więc na kilka dni Franek musiał wyprowadzić się z gratami do dużego pokoju ( projekt był w toku w połowie grudnia kiedy było dosyć zimno na zewnątrz więc ciągłe wietrzenie mieszkania nie wchodziło w grę). Po otwarciu opakowania farba jest intensywnie różowa i przed użyciem trzeba ją bardzo dokładnie rozmieszać aż do uzyskania jednolitej konsystencji . W czasie malowania też trzeba ciągle mieszać, żeby opiłki metalu nie opadały na dno naczynia.
Na ścianę nałożyłam cztery warstwy produktu w odstępach 4 godzinnych- zgodnie z wytycznymi na opakowaniu. Według mnie tyle warstw jest niezbędnych żeby efekt magnetyczny był naprawdę przyzwoity. Miejscami nie udało mi się uniknąć drobnych zacieków z farby, ale jakoś za bardzo mi to nie przeszkadza. Dopiero po kilku dniach mogłam na tak pomalowaną powierzchnię położyć INTERIOR BLACKBOARD FINISH czyli czarną farbę tablicową.
Farbę tablicową nakłada się dużo prościej. Jej zapach nie jest tak intensywny i co najważniejsze już praktycznie jedna warstwa wystarczy aby uzyskać gładką, równą, czarną powierzchnię.
Dla bezpieczeństwa i komfortu użytkowania położyliśmy 2 warstwy tablicówki.
Przez tydzień pozwalaliśmy jej odpocząć, ukrywając przed synem, że po czarnej ścianie będzie można pisać jak po szkolnej tablicy.
Zależało mi na tym, żeby na tablicę przeznaczyć solidny kawał ściany.
U pokoju Franka to prawie 4 metry kwadratowe.
Rysunki na tablicy zmieniają się dość często...w grudniu była to choinka, a od kilku tygodni na czarnej ścianie gości drzewo wieloowocowe. Powstało przy udziale całej rodziny. Kontury drzewka malował tata, a owoce Franek. Kot siedzący pod drzewem to moje małe "dzieło".
Tablica pozwala nam ogarnąć także szkolne sprawy: wpisujemy tam daty kartkówek i testów, które rosną w dzienniku elektronicznym niczym grzyby po deszczu.
Dla Franka każdy rysunek, każdy bilet do kina, zaproszenie, laurka czy zdjęcie to swoista pamiątka.
Wreszcie mamy miejsce aby należycie je wyeksponować bez potrzeby ciągłego robienia dziur w ścianach ( na ramki).
Na ścianie testowaliśmy różnego rodzaju magnesy, idealne są te płaskie o dużej powierzchni...drobne nie nadają się wcale gdyż nie są w stanie utrzymać nawet kartki papieru.
Z pewnością efekt końcowy zależny jest od jakości powierzchni, na której zdecydujemy się przygotować ścianę magnetyczno tablicową. Ściana wyjściowa nie była u nas idealnie gładka. Gdyby była, wielu zacieków udałoby się uniknąć. Chociaż staram się być odważna w swych metamorfozach trochę obawiałam się, że taka wielka czarna plama przytłoczy przestrzeń.
Nic takiego się jednak nie stało.
W zeszłym roku "otrzaskałam" cały pokój na biało, a ścianę tuż obok łóżka pomalowałam na zielono. Często pytacie co to za odcień więc dla przypomnienia podaję:
FLUGGER RAL S6030
Malując kawałek ściany na obłędny kolor zieleni wpasowałam się z ogólnie panującą tendencję. Żaden ze mnie trendsetter i nawet sama się dziwię, że ta zieleń u nas zagościła. Dwa lata wcześniej w jednym ze swoich postów napisałam: że zieleń jest be i fuj i nigdy, przenigdy i w żadnym wypadku nie pomaluję już żadnej ściany na zielono;-).
Do niedawna obok fragmentu zielonej ściany, mieliśmy gigantyczny obszar białej, niczym nie zagospodarowanej ściany, która przyznam szczerze po kilku miesiącach zaczęła mnie bardzo wnerwiać. Franek opierał na niej wieka wojskowych skrzyń i przez to już po dwu tygodniach od malowania ściana upstrzona była nieregularnym ciemno zielonym wzorkiem.
Dzisiaj mamy w tym miejscu ścianę MAGNETYCZNO TABLICOWĄ.
I jest naprawdę fajnie ;-).
Jakich produktów potrzebowałam aby wcielić pomysł na ścianę w życie??
Na polskim rynku dostępnych jest całkiem sporo farb magnetycznych i tablicowych różnych producentów. Ja zaufałam marce, którą znam i lubię - marce FLUGGER.
Wprawdzie nie miałam wcześniej do czynienia z farbami magnetycznymi i tablicowymi tego producenta ale często korzystam z ich: farb do ścian, farb do drewna, gruntów i olejów. Uważam, że są naprawdę świetnej jakości.
Do stworzenia ściany magnetyczno tablicowej użyłam:
- INTERIOR MAGNETIC BOARD
- INTERIOR BLACKBOARD FINISH.
INTERIOR MAGNETIC BOARD nie jest produktem bezwonnym, ma dość intensywny, specyficzny zapach więc na kilka dni Franek musiał wyprowadzić się z gratami do dużego pokoju ( projekt był w toku w połowie grudnia kiedy było dosyć zimno na zewnątrz więc ciągłe wietrzenie mieszkania nie wchodziło w grę). Po otwarciu opakowania farba jest intensywnie różowa i przed użyciem trzeba ją bardzo dokładnie rozmieszać aż do uzyskania jednolitej konsystencji . W czasie malowania też trzeba ciągle mieszać, żeby opiłki metalu nie opadały na dno naczynia.
Na ścianę nałożyłam cztery warstwy produktu w odstępach 4 godzinnych- zgodnie z wytycznymi na opakowaniu. Według mnie tyle warstw jest niezbędnych żeby efekt magnetyczny był naprawdę przyzwoity. Miejscami nie udało mi się uniknąć drobnych zacieków z farby, ale jakoś za bardzo mi to nie przeszkadza. Dopiero po kilku dniach mogłam na tak pomalowaną powierzchnię położyć INTERIOR BLACKBOARD FINISH czyli czarną farbę tablicową.
Farbę tablicową nakłada się dużo prościej. Jej zapach nie jest tak intensywny i co najważniejsze już praktycznie jedna warstwa wystarczy aby uzyskać gładką, równą, czarną powierzchnię.
Dla bezpieczeństwa i komfortu użytkowania położyliśmy 2 warstwy tablicówki.
Przez tydzień pozwalaliśmy jej odpocząć, ukrywając przed synem, że po czarnej ścianie będzie można pisać jak po szkolnej tablicy.
INTERIOR MAGNETIC BOARD PO OTWARCIU OPAKOWANIA I WYMIESZANIU |
ŚCIANA PO POMALOWANIU FARBĄ INTERIOR MAGNETIC BOARD |
U pokoju Franka to prawie 4 metry kwadratowe.
Rysunki na tablicy zmieniają się dość często...w grudniu była to choinka, a od kilku tygodni na czarnej ścianie gości drzewo wieloowocowe. Powstało przy udziale całej rodziny. Kontury drzewka malował tata, a owoce Franek. Kot siedzący pod drzewem to moje małe "dzieło".
Tablica pozwala nam ogarnąć także szkolne sprawy: wpisujemy tam daty kartkówek i testów, które rosną w dzienniku elektronicznym niczym grzyby po deszczu.
Dla Franka każdy rysunek, każdy bilet do kina, zaproszenie, laurka czy zdjęcie to swoista pamiątka.
Wreszcie mamy miejsce aby należycie je wyeksponować bez potrzeby ciągłego robienia dziur w ścianach ( na ramki).
Na ścianie testowaliśmy różnego rodzaju magnesy, idealne są te płaskie o dużej powierzchni...drobne nie nadają się wcale gdyż nie są w stanie utrzymać nawet kartki papieru.
Z pewnością efekt końcowy zależny jest od jakości powierzchni, na której zdecydujemy się przygotować ścianę magnetyczno tablicową. Ściana wyjściowa nie była u nas idealnie gładka. Gdyby była, wielu zacieków udałoby się uniknąć. Chociaż staram się być odważna w swych metamorfozach trochę obawiałam się, że taka wielka czarna plama przytłoczy przestrzeń.
Nic takiego się jednak nie stało.
Przy pomocy wilgotnej gąbki można w łatwy sposób zetrzeć stare rysunki i zastąpić je nowymi projektami. Aby na czarnej ścianie nie pozostawały smugi po gąbce wystarczy bardzo dokładnie, wypłukiwać wodą pozostałości kredy na gąbce.
Jak widzicie wystrój pokoju nieco się zmienił w ciągu roku. Pomarańczowe dodatki to już prawie wspomnienie...czekam jeszcze na dogodny moment i przemaluję także soczyście pomarańczowe wieszaki, które wiszą na ścianie nad biurkiem i tym samym sprawę tego koloru w tym małym pokoju uznam za zamkniętą.
Dajcie znać w komentarzach co sądzicie o naszej ścianie.
Miłego tygodnia i wspaniałego weekendu.
OLA
Oj, chciałoby się mieć coś takiego u siebie <3 Choć może jednak 10 lat temu, a nie teraz :D
OdpowiedzUsuńSuper sprawa! Gdybym tylko miała jakąś wolną ścianę...efekt bomba! Uściski
OdpowiedzUsuńŚwietnie ;) a gdy będę chciała usunąć tablicę co wtedy?
OdpowiedzUsuńMoże dla niezdecydowanych lepszym rozwiązaniem była by maklejana tablica na ścianę? Pozdrawiam ;)
Kapitalnie! :D
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł! Może uda mi się mojej Córeczce taką ścianę zafundować :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Rewelacja :) Bardzo funkcjonalne i tyle atrakcji dla dziecka :)
OdpowiedzUsuńTwój synek ma mały, ale śliczny i stylowy pokój. Farba tablicowa cz magnetyczna jest genialna. Pozwala dziecku "wyżyć się twórczo" :)
OdpowiedzUsuńściana wspaniała, pokój bardzo ładnie urządzony:-)
OdpowiedzUsuńPiękny efekt uzyskałaś.
OdpowiedzUsuńBardzo fajny pokój z baaaardzo fajną ścianą :)
OdpowiedzUsuńFranek musi być wniebowzięty, bo wyszło świetnie! Ja też planuję malować tą tablicówką, jeszcze tylko czekam na zielone światło od męża ;-)
OdpowiedzUsuńBardzo fajny pomysł :)
OdpowiedzUsuńŚwietne miejsce dla twórczości ;). Cały pokój bardzo mi się podoba. U mnie cała ściana w kuchni jest pomalowana tablicówką ;). Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTakie pomysły są świetne i można ocalić ściany :)
OdpowiedzUsuńUściski.
Efekt niesamowity. Pozwala realizować dziecku swoje pomysły . Pozdrawiam :-0.
OdpowiedzUsuńMamy ścianę tablicową w kuchni. Dzieciaki bazgrzą z radością :-) Jedyny minus to pył od kredy opadający na podłogę. Ale czego się nie robi dla... :-)
OdpowiedzUsuńPięknie. I zieleń dobrze się komponuje i wpada w oko :)
OdpowiedzUsuńWspaniałe rozwiązanie. Na pewno dobrze się sprawdzi!
OdpowiedzUsuńTo naprawdę świetny pomysł :) Muszę coś takiego zrobić, bo mam już dosyć mycia wszystkich ścian w domu ;)
OdpowiedzUsuńbardz, bardzo łądnie:) jak w pokoju dziecka sparwdzają sie Ci rolety rzymskie? gdzie je zamawiałaś, jaki to materiał? trzymajcie sie mocno:)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawie to wygląda. Pokazałam Twój wpis swojemu synkowi i też bardzo by chciał coś takiego u siebie w pokoju, bo właśnie jesteśmy an etapie remontu i szukam sprawdzonych pomysłów inspiracji.
OdpowiedzUsuń