Z problemem pustej ściany nad kanapą borykałam się długie lata.
Jeśli sięgniecie do postów z salonu z kilku ostatnich lata to na wszystkich zdjęciach znajdziecie gołą ścianę, czasami z niewielkimi sezonowymi ozdobami wykonanymi z taśmy washi.
Nadal jestem zdania, że użycie taśmy to fajny pomysł na szybka zmianę we wnętrzu.
Taśma ma jednak swoje wady. Czasami zdarza się, że nie trzyma się tak dobrze powierzchni jakbyśmy sobie życzyli.
Część salonu z kanapą traktowana była dotychczas po macoszemu, bo kompletnie nie miałam koncepcji na jej wygląd.
Jeśli sięgniecie do postów z salonu z kilku ostatnich lata to na wszystkich zdjęciach znajdziecie gołą ścianę, czasami z niewielkimi sezonowymi ozdobami wykonanymi z taśmy washi.
Nadal jestem zdania, że użycie taśmy to fajny pomysł na szybka zmianę we wnętrzu.
Taśma ma jednak swoje wady. Czasami zdarza się, że nie trzyma się tak dobrze powierzchni jakbyśmy sobie życzyli.
Część salonu z kanapą traktowana była dotychczas po macoszemu, bo kompletnie nie miałam koncepcji na jej wygląd.
Na początku lutego zrodził się w mojej głowie pomysł na ten fragment przestrzeni.
I (co zupełnie do mnie niepodobne) ociągałam się z jego realizacją.
Pośpiech
chyba nie zawsze jest wskazany. Minęła wiosna, przyszło lato i to mnie
kompletnie rozleniwiło. Kilka miesięcy dobierałam poszczególne elementy
wystroju , żonglowałam nimi niczym cyrkowy artysta, coś dokładałam, z
czegoś rezygnowałam.
I chyba wreszcie mogę napisać: "MAMY TO".