Zobaczyłam go na aukcji internetowej.
Uszkodzone zawiasy. "Drzwi trzymają się chyba siłą woli" - pomyślałam. Na domiar złego w opisie przedmiotu znalazły się informacje o niestabilności mebla i o braku jednej nogi.
Myślałam, że wiem co mnie czeka.
Kupiłam.
Przyjechał.
Okazało się, że nieuczciwy sprzedawca nie poinformował, że do naprawy są także 2 szuflady, które ktoś nieudolnie złożył za pomocą ... taśmy klejącej. Drzwiczki porozsychane.. do klejenia. Trzy nogi owszem obecne ale w opłakanym stanie. Mebel został wysmarowany do zdjęć olejem lnianym- co być może i odświeżyło jego wygląd ale też dodało pracy. Cóż to za opis: " Stan jak na zdjęciach" jeśli zdjęcia można podretuszować!!??
Nie wymagałam cudów za 700 zł ale rzetelności w opisie aukcji.
Znając faktyczny stan kredensu raczej bym się na niego nie zdecydowała i teraz....
ŻAŁOWAŁABYM!!!
Dostrzegłam w nim potencjał, a że mam naturę wojownika. Postanowiłam zmierzyć się z wyzwaniem i spróbować przerobić go na mój wymarzony, wyczekiwany mebel. Nikt nie gwarantował sukcesu.
Czy się udało?? Oceńcie sami!!!.
Rozpoczęłam od inspiracji, żeby w chwilach zwątpienia móc spojrzeć na zdjęcie i przypomnieć sobie co mam osiągnąć.
Zdjęcie pochodzi ze strony Firmy SEART ( oczywiście uległo lekkiej transformacji na potrzeby tego bloga)
Zdjęcie pochodzi ze strony Firmy SEART ( oczywiście uległo lekkiej transformacji na potrzeby tego bloga)
Mój kredens nie ma takiego kształtu, ale w sposobie wykończenie jest podobny.
Zależało mi aby biel była transparentna. Środek miał być zaolejowany, podobnie jak blat dołu. Oznaczało to odczyszczenie kredensu do "gołego drewna". A dla mnie: mnóstwo, mnóstwo sobót spędzonych ze szlifierką w dłoni ;-)
Nie wdając się w szczegóły. Nie minęło 5 miesięcy ;-) i oto jest:
mój własny, wymarzony
KREDENS !!!
Stoi sobie w naszym letnim domu, a ja ilekroć się do niego zbliżam jestem dumna jak paw.
Tak kredens wyglądał na aukcji internetowej. Urzekły mnie: zaokrąglone zwieńczenie kredensu i gustowna błazeryjka na tyle. Kredens jest cały drewniany ( oczywiście szybki są szklane, a zawiasy metalowe ;-)), nie ma w nim ani jednej "paździochowej" części
TO LUBIĘ!!!
Tutaj kilka ciasnych kadrów mojego CUDA. Ponieważ uwielbiam CERAMIKĘ BOLESŁAWICKĄ zdecydowałam się na porcelanowe gałeczki właśnie z Bolesławca.
I mój kredens w OGÓLE ;-).
Ponieważ dużą wagę przywiązuje do szczegółów, ważne było dla mnie żeby nie "poupychać" bez ładu i składu potrzebnych w kuchni rzeczy. Stąd niezwykle fajnym rozwiązaniem wydały mi się słoiki na przyprawy i na produkty sypkie . Według mnie wyglądają ładnie i doskonale się w tym miejscu sprawdzają.
A teraz ...GRATULUJĘ!!!
Dotrwaliście do końca tego przydługaśnego posta. Na dodatek w co drugim zdaniu roztrząsam urodę mebla i wpadam w samouwielbienie.
Któż by to wytrzymał!!??
Udanego weekendu
OLA
Witaj, cudo zrobiłaś! Ja tak się nacięłam na fotelu, ale w odróżnieniu do Ciebie to raczej nie będę go odnawiała.
OdpowiedzUsuńDziękuję ;-). Zapewne każdy miał kiedyś podobną przygodę z nieuczciwym sprzedawcą. Przemyśl sprawę odnawiania, jeśli fotel ma zniszczoną tapicerkę mogłabym Ci podesłać materiały o odnawianiu ;-). Wiadomo, że każdy fotel inny no ale może coś znajdę w mych przepastnych zasobach ;-). Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPomyślę, najbardziej boję się odrywać te 'ćwieki"(czy jak one tam się nazywają).
UsuńPrzy ćwiekach tylko cierpliwość może Cię uratować ;-)
UsuńOla! no gratuluję z całego serca, bo kredens odmieniłaś znakomicie:))) a Twoja pierwsza inspiracja po prawej to moja winiarka, którą mam w domku;)))))))))) robiłam na zamówienie właśnie na podstawie tego zdjęcia. :)))))))))))
OdpowiedzUsuńbuziaków moc! Juz jestem stałą bywalczynią...
i te gałeczki... kocham tą ceramikę!
Dziękuję za ciepłe słowa. Bardzo fajny zbieg okoliczności z tą naszą inspiracją...Ale nie ma się co dziwić, bo kolekcja jest cudna ;-). do ceramiki bolesławickiej mam słabość od lat i chyba nigdy mi nie przejdzie. Pozdrawiam serdecznie ;-)
Usuńslicznie odmienials swoj kredens, no i te uchwyty, fantastyczne, tak jak i cala aranzacja!!!! pozdrawiam cieplutko,Aga.
OdpowiedzUsuńSerdecznie dziękuję ;-). Strasznie miło to czytać ;-)
UsuńOlu, Tobie gratuluję zapału (5 miesięcy powiadasz) !
OdpowiedzUsuńEfekt końcowy jest niewymierny do stanu mebla przed zakupem ;)
Kamilko, 5 miesięcy ( tylko nie była to praca codzienna ;-), bo w domku letnim bywamy w weekendy; ale te weekendy to niestety była praca od świtu do nocy ze szlifierką ;)) Dziękuję za miłe słowa ;-)
UsuńRobi wrażenie! Pięknie tu u Ciebie :)
OdpowiedzUsuńDziękuję ;-)
UsuńCudny! Właśnie taki gigantyczny kredens mi się marzy :) Ale niestety w naszym mieszkanku nie znajdziemy już dla niego miejsca :( Może kiedyś w domu.... ahhh byłoby pięknie :)
OdpowiedzUsuńJa też bym w mieszkanku nie zmieściła ;-)
UsuńPrzepiękny kredens! Pewnie włożyłaś w niego mnóstwo czasu i pracy, ale po zdjęciach widać, że zdecydowanie było warto. Zawsze marzyły mi się białe meble w niewielkim, przytulnym domku z ogrodem. Ten kredens doskonale wpisuje się w moje marzenia, Chcę podobny! :)
OdpowiedzUsuńJa właśnie realizuję moje marzenia ( a mam podobne do Twoich) o małym wiejskim domku. I dopieszczam, dopieszczam ;-)
UsuńPracy faktycznie miałaś dużo, ale warto było bo kredens wygląda niesamowicie!!
OdpowiedzUsuńDziękuję ;-)
UsuńOlu, masz mój wymarzony kredens! jestem ciekawa farb i środków jakich użyłaś.
OdpowiedzUsuńOj tak mam ;-)...do malowania białych powierzchni użyłam rozwodnionej farby białej Dulux, na to wosk bezbarwny Starwax; do ciemnych użyłam oleju Altax- koloru nie pamiętam ;-). Buziaki i dobrego dnia ;-)
UsuńNo nie wierzę! Patrzę, patrze i nie wierzę! Olu cudo! Uwielbiam takie metamorfozy, bo za każdym razem doznaje prawdziwego szoku, jak wiele wcieleń może mieć jeden mebel :))
OdpowiedzUsuńCudownego popołudnia Olu, ściskam
Właśnie zaczęłam czytać blog Zebry;) A, że nowy blog lubię poznawać od początku, właśnie jestem na kredensie i dech mi z wrażenia zaparło!!!!!
OdpowiedzUsuń