Kiedy sięgam pamięcią do przeszłości
(nie tej odległej związanej z mym dzieciństwem ale tej znacznie bliższej)
to wstydzę się tego, że nie lubiłam naszej Chatki.
Unikałam wyjazdów na wieś jak ognia, bywały okresy ( nawet wiosną i latem) kiedy przez kilkanaście tygodni z rzędu dom stał pusty.
Nudziło mnie siedzenie na łonie przyrody,
Nudziło mnie siedzenie na łonie przyrody,
drażniły stare pilśniowe meble,
męczyło spanie na siennikach,
a myszy i pająki napawały lękiem.
Nie jestem w stanie dokładnie umiejscowić w czasie kiedy zaszła zmiana "w sposobie mojego widzenia".
Wydaje mi się, że Franek miał nie więcej niż trzy lata i nie musiałam skupiać się tylko i wyłącznie na nim.
Pamiętam jednak, że siedziałam na leżaku i przeżywałam kolejny "nudny" weekend.
Wtedy w głowie zrodziła się myśl
żeby zrobić przed domem, na skarpie skalniak.
Miejsce, które wybrałam było obrazem nędzy i rozpaczy.
Poprzerastane rozchodnikami, zagłuszone perzem, bez ładu i składu.
Prace przygotowawcze, które zajęły mi kilka dobrych weekendów sprawiły,
że poczułam się zjednoczona z ziemią,
dostrzegłam cel, który muszę zrealizować za wszelką cenę.
Skalniak okupiłam pęcherzami na dłoniach i przemieszczeniem dysku.
A kiedy z trudem przewracałam się na łóżku to
uśmiech nie schodził z mej twarzy, bo czułam,
że ja i MIEJSCE możemy się jeszcze polubić.
Blisko dwa lata pielęgnowałam mój fragment ziemi:
wyrywałam chwasty, podlewałam, nawoziłam.
Trud włożony w pielęgnację się opłacił.
Rośliny pięknie się porozrastały i cieszą nasze oczy.
Szczególnie lawendy, które w okresie kwitnienia sięgają do pasa i oszałamiająco pachną.
Dom polubiłam wkrótce po zrealizowaniu celu pierwszego.
Z dnia na dzień, z minuty na minutę.
Siedziałam w fotelu, leniwie sącząc herbatę i patrzyłam na obraz przedstawiający
babcię mojego męża w letniej sukience.
Czułam spokój, radość i szczęście,
Wyobraziłam sobie letni poranek i dom skąpany w promieniach słonecznych.
Wyobraziłam sobie letni poranek i dom skąpany w promieniach słonecznych.
Dzięki rodzinnej pamiątce zrodziło się marzenie.
O domku z: białymi ścianami, dużą ilością drewna, meblami ratowanymi od zniszczenia,
z dodatkami we wszystkich odcieniach niebieskiego.
Niebieski to nie tylko kolor sukienki na obrazie to przede wszystkim wiosenne kwiaty rosnące w otoczeniu Chatki - .
szafirki i niezapominajki.
Niebieski to nie tylko kolor sukienki na obrazie to przede wszystkim wiosenne kwiaty rosnące w otoczeniu Chatki - .
szafirki i niezapominajki.
Od kilku lat konsekwentnie dążę do realizacji największego mojego marzenia.
Nie wiem czy mam łatwiej czy trudniej niż wszyscy, którzy o domku na wsi marzę.
Nie wiem czy ciężej zaczynać od zera ( pustej działki) czy remontować stary dom krok po kroku.
W ciągu kilku lat pomalowałam kilometry ścian i sufitów, przeszlifowałam gigantyczną ilość drewnianych powierzchni, nawciągałam w płuca sama nie wiem ile chemii ściągającej stare powłoki, nie wspominam nawet o ilości wyrzuconych śmieci i wyszorowanych podłóg ;-).
Realizacja marzenia w naszym przypadku wiąże się z wielką pracą.
Wszystko robimy samodzielnie.
To ciągłe wizyty w marketach budowlanych i wykrzesywanie z siebie, po tygodniu pracy zawodowej sił na pracę fizyczną.
Nie wiem czy mam łatwiej czy trudniej niż wszyscy, którzy o domku na wsi marzę.
Nie wiem czy ciężej zaczynać od zera ( pustej działki) czy remontować stary dom krok po kroku.
W ciągu kilku lat pomalowałam kilometry ścian i sufitów, przeszlifowałam gigantyczną ilość drewnianych powierzchni, nawciągałam w płuca sama nie wiem ile chemii ściągającej stare powłoki, nie wspominam nawet o ilości wyrzuconych śmieci i wyszorowanych podłóg ;-).
Realizacja marzenia w naszym przypadku wiąże się z wielką pracą.
Wszystko robimy samodzielnie.
To ciągłe wizyty w marketach budowlanych i wykrzesywanie z siebie, po tygodniu pracy zawodowej sił na pracę fizyczną.
To przez dwie trzecie roku życie na dwa domy
Nie sposób, któregoś nie zaniedbać.
Kiedy na wsi wychodzimy na prostą,
wracamy do domu gdzie na meblach zalega kilkumilimetrowa warstwa kurzu,
a sterty prania piętrzą się na krzesłach.
Wiosna, lato, jesień to czas harówki i zabawy w ganianego z czasem.
A na wsi cóż "zapierdziel" mamy.
Działka usytuowana na górce, dosyć nierówna, 30 arów.
Żeby ją skosić trzeba się nieźle natrudzić.
Traktorek odpada ze względu na nachylenie terenu,
tylko koparka spalinowa dobrej jakości daje radę.
Nie działa jednak samodzielnie.
Wybierzcie sami co lepsze: pchać pod górkę 70 kilogramów czy zapobiegać stoczeniu się 70 kilogramów ze skarpy.
Skoszenie naszej działki zajmuje nam z malutkimi przerwami na odpoczynek około czterech godzin.
Kiedy lato w pełni kosić trzeba co tydzień.
A prace około domowe to nie tylko koszenie trawy.
Oceniam, że aktualnie jesteśmy w połowie drogi do posiadania naszego wymarzonego wiejskiego domku.
Tyle za nami, a przed nami jeszcze więcej.
Staram się nie myśleć ile zostało nam do zrobienia,
zawsze patrzę na to co już osiągnęliśmy i rozpiera mnie duma.
Nie mam zdjęć Chatki przez zmianami ale zapewniam Was
że zmiany są gigantyczne.
Pewnie można by było zrobić wszystko szybciej.
W momencie realizacji jakiegoś projektu daje o sobie znać moje umiłowanie dokładności.
Wszystkie odnawiane meble muszę zostać pozbawione starych powłok,
odrobaczone, naprawione, na nowo pomalowane.
Często wymieniam okucia, bo nic mnie tak nie wkurza jak opadające drzwiczki czy rozklekotana szuflada.
Odnowienie kredensu zajęło mi prawie 5 miesięcy ( praca w weekendy; w sobotę i niedzielę -od rana do wieczora) - koszt napraw znacznie przekroczył cenę nowego ;-).
Pisałam o nim TUTAJ
Metamorfoza skrzyni blisko dwa miesiące...za pieniądze wpakowane w jej odnowienie
mogłabym nabyć swobodnie nową ;-).
O skrzyni przeczytacie TUTAJ.
Nie przeliczam na pieniądze godzin spędzonych na dłubaniu gdybym to robiła z pewnością nigdy nie podjęłabym się odnowienia jakiegokolwiek mebla. Satysfakcja jest w tym przypadku moim pracodawcą, a ona jak wiadomo pieniędzmi nie płaci;-).
Ale to uczucie kiedy patrzysz na efekty swej pracy BEZCENNE
i świadomość, że dałeś rzeczy drugie życie COŚ GENIALNEGO.
Teraz także pracuję nad nowym projektem w Chatce. Pokazywałam już gałeczki, czas pokazać kosz, który kupiłam w Tkmaxx. Pracy przy projekcie nie jest zbyt dużo ale
jeśli na tapecie są pilniejsze rzeczy co zrobienia to ciężko znaleźć czas na "przyjemności".
Bo meblowanie Chatki to sama przyjemność ;-).
Za kilka dni maj i długi weekend, który spędzimy w naszym domku.
Cieszę się na wyjazd, na czas spędzony w Chatce.
Cieszę się na pracę i na chwilki wytchnienia.
Cieszę się, bo to miejsce jest tak inne od tego co mamy w mieście.
Cieszę się na wolność...zaraz po przyjeździe wskoczę w wiejską stylówkę-
podarte jeansy i zbyt dużą bluzę- i zacznę pracować nad realizacją marzenia.
Bez pracy nie ma efektów.
Nie sposób, któregoś nie zaniedbać.
Kiedy na wsi wychodzimy na prostą,
wracamy do domu gdzie na meblach zalega kilkumilimetrowa warstwa kurzu,
a sterty prania piętrzą się na krzesłach.
Wiosna, lato, jesień to czas harówki i zabawy w ganianego z czasem.
A na wsi cóż "zapierdziel" mamy.
Działka usytuowana na górce, dosyć nierówna, 30 arów.
Żeby ją skosić trzeba się nieźle natrudzić.
Traktorek odpada ze względu na nachylenie terenu,
tylko koparka spalinowa dobrej jakości daje radę.
Nie działa jednak samodzielnie.
Wybierzcie sami co lepsze: pchać pod górkę 70 kilogramów czy zapobiegać stoczeniu się 70 kilogramów ze skarpy.
Skoszenie naszej działki zajmuje nam z malutkimi przerwami na odpoczynek około czterech godzin.
Kiedy lato w pełni kosić trzeba co tydzień.
A prace około domowe to nie tylko koszenie trawy.
Oceniam, że aktualnie jesteśmy w połowie drogi do posiadania naszego wymarzonego wiejskiego domku.
Tyle za nami, a przed nami jeszcze więcej.
Staram się nie myśleć ile zostało nam do zrobienia,
zawsze patrzę na to co już osiągnęliśmy i rozpiera mnie duma.
Nie mam zdjęć Chatki przez zmianami ale zapewniam Was
że zmiany są gigantyczne.
Pewnie można by było zrobić wszystko szybciej.
W momencie realizacji jakiegoś projektu daje o sobie znać moje umiłowanie dokładności.
Wszystkie odnawiane meble muszę zostać pozbawione starych powłok,
odrobaczone, naprawione, na nowo pomalowane.
Często wymieniam okucia, bo nic mnie tak nie wkurza jak opadające drzwiczki czy rozklekotana szuflada.
Odnowienie kredensu zajęło mi prawie 5 miesięcy ( praca w weekendy; w sobotę i niedzielę -od rana do wieczora) - koszt napraw znacznie przekroczył cenę nowego ;-).
Pisałam o nim TUTAJ
Metamorfoza skrzyni blisko dwa miesiące...za pieniądze wpakowane w jej odnowienie
mogłabym nabyć swobodnie nową ;-).
O skrzyni przeczytacie TUTAJ.
Nie przeliczam na pieniądze godzin spędzonych na dłubaniu gdybym to robiła z pewnością nigdy nie podjęłabym się odnowienia jakiegokolwiek mebla. Satysfakcja jest w tym przypadku moim pracodawcą, a ona jak wiadomo pieniędzmi nie płaci;-).
Ale to uczucie kiedy patrzysz na efekty swej pracy BEZCENNE
i świadomość, że dałeś rzeczy drugie życie COŚ GENIALNEGO.
Teraz także pracuję nad nowym projektem w Chatce. Pokazywałam już gałeczki, czas pokazać kosz, który kupiłam w Tkmaxx. Pracy przy projekcie nie jest zbyt dużo ale
jeśli na tapecie są pilniejsze rzeczy co zrobienia to ciężko znaleźć czas na "przyjemności".
Bo meblowanie Chatki to sama przyjemność ;-).
Za kilka dni maj i długi weekend, który spędzimy w naszym domku.
Cieszę się na wyjazd, na czas spędzony w Chatce.
Cieszę się na pracę i na chwilki wytchnienia.
Cieszę się, bo to miejsce jest tak inne od tego co mamy w mieście.
Cieszę się na wolność...zaraz po przyjeździe wskoczę w wiejską stylówkę-
podarte jeansy i zbyt dużą bluzę- i zacznę pracować nad realizacją marzenia.
Bez pracy nie ma efektów.
Taki widok zastaliśmy w miniony weekend przed domem.
Fiołki przekwitły ale teraz mamy...
No właśnie co ??
Niech mnie ktoś oświeci ;-)
Udanej środy dla Was.
OLA
OLA