W blogosferze zaroiło się od kalendarzy adwentowych. Sypnęło nimi obficie, jak w poniedziałek śniegiem z warstwowej chmury. Bardzo mnie cieszy różnorodność, którą widzę na blogach: kalendarze na wieszakach, na gałązkach, na tablicach, kalendarze domki...to oznacza, że każdemu podoba się co innego więc możemy inspirować nie tylko czytelników ale i siebie nawzajem. W przyszłym roku z pewnością skorzystam z jakiegoś patentu pokazanego przez jedną z moich blogowych koleżanek.
Kalendarz adwentowy robię od lat pięciu i w tym roku długo się zastanawiałam czy powinnam robić raz kolejny. Dziecko moje to już wszak mały mężczyzna.
Błagalny wzrok Franka, kiedy pytał czy w tym roku też przygotuję mu niespodzianki przekonał mnie, że całe te moje starania mają sens. Może za jakiś czas, kiedy Franek dorośnie będzie opowiadał swoim dzieciom o tej naszej tradycji, tak jak ja opowiadam mu o ozdobach na choinkę, które robiłyśmy wspólnie z babcią.
Materiały niezbędne do wykonania kalendarza gromadziłam od początku listopada.
Wtedy to w oczy wpadły mi pakowe papiery w delikatne wzory i przeuroczy papier z sikorką. Ten mały ptaszek kojarzy mi się z
zimą, pewnie przez fakt, że na naszej ulicy, tuż pod naszym balkonem wisi karmik, w którym sikorki stołują się w mroźne dni.
W tym roku kalendarz stoi w pokoju dziecka więc starałam się aby swoją formą nawiązywał do męskiej przestrzeni...nie mógł być za bardzo ozdobny - więc ogołociłam go z wszelkich połyskliwych elementów. Nie bez znaczenia jest też dobór kolorów ;-). Złoty kolor, którego chciałam użyć nie zdobył akceptacji właściciela pokoju.
Czarny, solidny, jutowy sznurek oraz taki w kolorze butelkowej zieleni i proste TAGI, które zrobiłam samodzielnie doskonale sprawdziły się w tym oszczędnym projekcie.
Od czego zaczynam tworzenie kalendarza??
Na początku przygotowywania kalendarza adwentowego wyznaczam dni, w którym będziemy wykonywać zadania. Najczęściej weekendy, bo czasu mamy wtedy znacznie więcej niż w tygodniu i swobodnie można się z obietnic danych dziecku wywiązać. Zdarzało się w poprzednich latach, że niektóre zadania stały się obietnicami bez pokrycia, bo brak czasu nas wykańczał. Data 6 grudnia, a więc Mikołajki oznacza, że Franek znajdzie w kalendarzu tylko słodycze ale za to pod poduszką mikołajkowy prezent. Staramy się nie kumulować ilości przyjemności w tym dniu.
Jak już dni zadaniowe i słodyczowe zostaną ogarnięte zabieram się za pakowanie paczuszek.
Pakuję...pakuję...pakuję...godzinę, dwie...w tym roku pakowanie zajęło mi blisko trzy godziny i doszłam do wniosku, że za nic na świecie nie chciałabym być mikołajowym elfem i pomagać w sekcji pakowania prezentów. Na trzeźwo bym raczej tego nie ogarnęła.
Jeśli już to tylko przez naprawdę krótki okres.
Jeśli już to tylko przez naprawdę krótki okres.
Stonowana kolorystyka, proste tagi, oszczędność wzorów i oczywiście sznur lamp - wszystko to sprawiło, że cały projekt jest dość efektowny.
Kiedy paczuszki zostały odpowiednio przygotowane trzeba je było na czymś powiesić, albo gdzieś włożyć ;-). Upchnięcie ich w koszyku uznałam za ostateczność. Oczyma wyobraźni zobaczyłam własne dziecko po raz setny przekładający każdą z paczuszek i opakowania podarte podczas tej czynności na strzępy. U nas bardziej od zawartości paczek liczy się tajemnica i właśnie o zachowanie tajemnicy walczymy każdego grudniowego dnia.
Dlatego wszystkie opakowania są nieprzezroczyste i jeśli nawet po dokładnym "wymacaniu" każdej paczki Franek będzie przypuszczał, co może znajdować się w środku- to nie będzie miał pewności. A brak pewności to w naszym przypadku oznacza dużo, pozytywnych emocji.
O kalendarzu na drabinie myślałam już od kilku lat i właśnie w tym roku udało się moją wizję zrealizować. Nie bez pomocy!!!Ze sklepu SKANDYNAWSKIE.PL przyjechała do mnie metalowa drabina marki Bloomingville. Podoba mi się sposób w jaki jest wykończona i wykonana.. od góry zamknięta jest wygiętą rurką. Cóż poradzę, że mam słabość do lekko industrialnych klimatów, a taka drabina doskonale wpisuje się w styl moich wnętrz. Przez miesiąc będzie jednym z elementów adwentowej konstrukcji, a pod koniec grudnia zostanie przeniesiona do zmodernizowanej sypialni ;-).
Ponieważ nie przepadam za niekontrolowanym dyndaniem paczuszek adwentowych, drabinę poprzewiązywałam czarnym jutowym sznurkiem, tworząc w tej sposób dodatkowy szkielet dla mojej konstrukcji. Kiedy już wszystkie paczuszki były na swoim miejscu, drabinę oplotłam sznurem lampek . Ja wiem, że do świąt jeszcze kupa czasu ale chodzę po domu i nucę "Last Christmas " ;-),
bo u Franka jakoś tak bardzo świątecznie się zrobiło ;-).
Jest to najbardziej "męska" wersja kalendarza na jaką było mnie stać...męski pierwiastek mojej natury nie zdominował jednak projektu całkowicie. Cieszy mnie fakt, że Franek powitał kalendarz z uśmiechem na ustach, a jak Wam się podoba??
Miłego oglądania ;-)
Dzięki, że wpadliście.
Miłego dnia i wspaniałego tygodnia
OLA
Jaki świetny pomysł. Kochana jesteś nieocenioną skarbnicą inspiracji...
OdpowiedzUsuńsuper kalendarz, papiery dobrane idealnie, bardzo ładnie to wszystko wygląda, a pakowanie 24 drobiazgów zajmuje bardzo dużo czasu, wiem coś o tym z poprzednich lat, pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńBardzo oryginalnie :) Nie dość, że genialny pomysł to jeszcze perfekcyjne wykonanie! Jestem pod wrażeniem!
OdpowiedzUsuńPiękny kalendarz! I ta konstrukcja! Czy Ty przypadkiem nie jesteś inżynierem z zawodu? :) Uściski ślę z Mazur! Kasia
OdpowiedzUsuńA jakże ;-)
UsuńŚwietnie wygląda :-). Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńTo nie lada wyzwanie zrobić tak oszczędny w formie a zarazem efektowny kalendarz.Tobie się to udało.Gratuluję pomysłu i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńPapiery przepiękne, a sikorki po prostu boskie. Zdradź skąd. Całość prezentuje się świetnie!
OdpowiedzUsuńAniu...Ikea ;-)
UsuńŚlicznie! I każdy prezent tak perfekcyjnie zapakowany! A te numerki mnie powaliły! Jesteś genialna :) Pozdrawiam ciepło!
OdpowiedzUsuńWciąż nie mogę się nadziwić ile to zwykłe "urządzenie" ma zastosowań :))
OdpowiedzUsuńŚwietny! Podoba mi się Twój szacunek dla gustu syna, dbałość o to, by kalendarz był "męski", komponował się z pokojem Młodego... Mega :)
OdpowiedzUsuńPS. Ja też nucę już od kilku dni świeckie kolędy :P
UsuńCudowne papiery. Każdy inny a z tej samej rodziny. Bardzo fajowy kalendarz :)
OdpowiedzUsuńMi też twój kalendarz bardzo się podoba jest piękny, a najważniejsze że syn zadowolony :)
OdpowiedzUsuńPiękny i pomysłowy kalendarz! Naprawdę bardzo mi się podoba, a lampki dodatkowo dodają mu uroku. Brawo.
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podobają kalendarze stworzone na drabinie. Wow.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam świątecznie:)
a ja mam pytanie z innej beczki. Czy szachownica (dywan) jest gdzieś jeszcze di kupienia?
OdpowiedzUsuń