8 wrz 2014

Chatkowe migawki i skrzynia skończona(UFF)

Witajcie ;-)
Zakupy mnie uszczęśliwiają
oczywiście nie tylko one i nie najbardziej.
Dużo bardziej od zakupów "ciuchowych" cieszą mnie nowe rzeczy nabywane z myślą o domach.
I wcale nie muszą być warte kotyliony pieniędzy.
Muszą jednak mieć w sobie to COŚ, 
które sprawia, że chcę mieć daną rzecz u siebie.
Wtedy wystarczy chwila abym
wrzuciła to do koszyka.


 Najbardziej cieszą zakupy za przysłowiową złotówkę.
A ponieważ do wyszukiwania rzeczy używanych nie mam szczęścia
to kiedy udaje mi się coś "złowić" moja radość jest wtedy podwójna. 
Patrząc na moje ostatnie zakupy w SH można by rzec, że nieźle się obłowiłam ;-).
Wszak to same perełki.
Perełki do mojego wiejskiego domku.
Przedmioty z historią.
Takie jak lubię najbardziej.


 Nie mogłam przejść obojętnie obok tych: bawełnianych wyszywanych serwet, dzierganego na szydełku obrusa i  "łapek" których kolorystyka skutecznie kusi i nęci, a która
króluje w mojej wiejskiej kuchni ;-).




A oto już łapki w docelowym miejscu...ładnie się komponują z innymi bardziej współczesnymi.
Pasują także do starych drewnianych łyżek i maleńkiej paterki po babci.
Wczoraj udało mi się zrobić z "tego co na działce" bukiecik,
który umieściłam w mleczniku z "odzysku".




Jak już pewnie zauważyliście renowacja skrzyni dobiegła końca.
W tym tygodniu nie miałam zbyt dużo pracy(PRZY RENOWACJI!!!)
Wymalowałam do końca wnętrze skrzyni, które wcześniej wyczyściłam papierem ściernym
oraz na przodzie skrzyni namalowałam asymetryczny rysunek.
Przetarłam także zamek...żeby wyglądał na bardziej zniszczony.
W tej wersji skrzynia podoba mi się bardziej i wydaje mi się, że teraz doskonale  pasuje do naszej sypialni.



A co jeszcze robiłam??
Całą sobotę spędziłam na malowaniu tudzież przemalowywaniu ;-).
Jak pisałam wcześniej trwają prace nad zmianą wystroju pokoju F. na wsi.
Zrezygnowaliśmy z akcentów morskich na rzecz...no właśnie...
uchylam rąbka tajemnicy ;-).


W związku z tym, że nie gustujemy już w nadmorskich akcentach
ogłaszam małą wyprzedaż.
Zapraszam do zakładki SECOND HAND, gdzie znajdziecie być może nie lada okazje do pokoju Waszych pociech.
Starałam się aby oferta była atrakcyjna, a ceny rozsądne.


Jeszcze dwa dni ( do 10.09) możecie się zapisywać do mojej zabawy...przyznam szczerze, że nie spodziewałam się takiej frekwencji. Ale to mnie właśnie cieszy ;-).
A tymczasem:
cudownego dnia dla Was i miłego tygodnia.

Ola

SHARE:

1 wrz 2014

Projekt skrzynia CZEŚĆ DRUGA

I przyszedł czas na drugą część moich zmagań ze skrzynią posagową ;-).
O pierwszej części pisałam TUTAJ.


Zanim przejdziemy do dalszej części podsumuję co zostało zrobione.

1. Skrzynia wyszorowana z brudu
2. Wymieniona podłoga
3. Wytruty robak
4. Łatanie dziur po robaku i szlifowanie
5. Wstępna stylizacja, która obejmowała woskowanie wieka skrzyni i malowanie dołu.

A teraz dlaczego załatałam dziurki i zdecydowałam się nie woskować dołu skrzyni, a zamalować go farbą kryjącą.
Powód jest niezwykle prosty...dół był bardzo ale to bardzo zniszczony...miałam te zdjęcia zostawić dla siebie...ale niech ogrom zniszczeń zobrazują Wam zdjęcia środka skrzyni...już z kitem do drewna.


 Tam gdzie teraz  widzicie kit na skutek lekkiego szlifowania zaczęły wypadać gigantyczne dziury...miejscami deski z powodu działalności robaka były cieniutkie niczym kartka...wszystkie moje zabiegi naprawcze dały mi poczucie( być może błędne), że wzmacniam ścianki mebla.
Oto co spuszczel robi z drewnem...spuszczel w drewnie to nie tylko miłe dla ucha chrobotanie to realne zagrożenie dla reszty drewnianych mebli...dla drewnianej podłogi i drewnianego sufitu, a przede wszystkim do drewnianych stropów i więźby dachowej. 

Dla zainteresowanych tematem zamieszczam kilka zdjęć( pochodzą ze strony spuszczel.pl)




Koniecznie obejrzyjcie także  ten film:


 Na tym chciałam zakończyć temat szkodników drewna...jak na moją wrodzoną niechęć do nich poświęcam im zbyt wiele miejsca tutaj ;-).

Przejdźmy zatem do odnawiania skrzyni posagowej ;-).

Pierwszą czynnością, którą musieliśmy wykonać było przykręcenie nóżek, które pomalowałam wcześniej i lekko przetarłam ;-). 
Z nóżkami skrzynia zaczęła zupełnie inaczej wyglądać ;-).


Przyszedł czas na renowację środka .
Jak napisałam wcześniej dziury zakleiłam kitem do drewna.
Po oszlifowaniu środka skrzyni( które miało na celu pozbycie się nadmiaru szpachli) okazało się, że miejscami są niedobory kitu, które to musiałam uzupełnić...niestety preparat ten  schnie dość wolno więc renowacji mogłam poddać tylko część skrzyni. Na miejsca, które nie wymagały naprawy nałożyłam farbę Autentico, którą po wyschnięciu zawoskowałam. Częściowa renowacja to dla mnie mniej pracy w przyszłości.
Chciałabym  mieć ten etap za sobą. Musicie  uwierzyć, że naprawa środka skrzyni całkowicie podcięła mi skrzydła. Zwykle tak łatwo się nie poddaje ale ten etap prac jest wyjątkowo ciężki.
Pozostaje tylko mieć nadzieję na szybki finał.



 Poprawiłam także ręcznie malunki na wieku skrzyni...rant skrzyni (niebieski) pomalowałam granatową farbą Autentico, a po wyschnięciu całość przetarłam drobnoziarnistym papierem ściernym...wosk na wieku przetarłam watą stalową przez co kolor wieka bardziej współgra z resztą mebli w sypialni.


Chciałam na przodzie skrzyni namalować coś tematycznie nawiązującego do obrazka na wieku  skrzyni
okazuje się jednak, że zamek w skrzyni nie został zamontowany symetrycznie.
 Po jednej stronie od zamka do końca ścianki przedniej jest 50 cm, a po drugiej 55 cm.
Planowałam jakieś kwiaty w okolicy zamka ale w zaistniałej sytuacji ten pomysł raczej się nie sprawdzi.
Może Wy macie jakieś propozycje??
Nie udało mi się skończyć mebelka...ale zrobiłam jeszcze kilka rzeczy, których nie miałam wcale w planie.
Od dawna chciałam pomalować drzwiczki pieca kaflowego, który mamy w sypialni na biało...
i teraz nadarzyła się okazja.
Po odczyszczeniu za pomocą szczotki zapiętej na wiertarkę pomalowałam drzwiczki białą farbą żaroodporną i mam to co chciałam ;-).

Drzwiczki przygotowane do malowania ;-)


Drzwiczki po malowaniu ;-)


To jeszcze nie koniec liftingu pieca. Muszę jeszcze powypełniać szpary między kaflami białym uszczelniaczem...całość powinna stworzyć bardzo ładny efekt. 

Dodatkowo w sobotę posadziłam wrzosy i poczyniłam pewne przygotowania do zmiany wystroju w pokoju mojego Synka na wsi. Z założenia małą to być zmiany, które nie pochłoną gigantycznych środków ale jeśli uda mi się zrobić to co zaplanowałam powinna być to zmiana znacząca  ;-)

Przepraszam Wam za niezbyt ładne zdjęcia ale harmonogram sobotnich  prac był tak napięty, że nie mogłam czekać na dobre światło i zaaranżować odpowiednio przestrzeni. Mam nadzieję, że wybaczycie ;-).

Wszystkie prace wykonałam samodzielnie i jestem z nich baardzo dumna. 
Mąż w tym czasie zajęty był doprowadzaniem trawnika do stanu akceptowalnego.
Jeszcze nigdy teren wokół domu nie był tak zaniedbany.

Chciałabym sobie teraz pozwolić na kilka dni urlopu i wyjechać do
Chatki ...wtedy zapewne wszystkie zaległości,
które powstały podczas naszej nieobecności ( WAKACJE!!!) udało by się szybciutko nadrobić.
Tymczasem mamy wrzesień i chociażby z powodu szkoły F. o urlopie mogę pomarzyć ;-(.

Kochani dziękuję Wam za tak liczny udział w mojej zabawie.
Witam także nowe osoby...mam nadzieję, że zagościcie u mnie na dłużej.
Dziękuję starym bywalcom za wsparcie .
A wszystkim życzę:
udanego dnia i wspaniałego tygodnia.

OLA

SHARE:

25 sie 2014

Projekt skrzynia CZĘŚĆ PIERWSZA

 Witajcie ;-)
  Kupiłam sobie skrzynię.
Skrzynia dość wiekowa, a kosztowała niewiele ;-).
Nie był to zakup przez internet więc zdecydowanie widziały gały co brały.
No może nie aż tak dokładnie widziały, bo skrzynia była niemiłosiernie brudna.
I cena była taka kusząca, że głos rozsądku został stłumiony w głowie przez chęć posiadania.
Tyle mam na swoje usprawiedliwienie.

Oto jak teraz wygląda. Musiała jednak przejść naprawdę długą drogę aby mogła zająć miejsca w naszej sypialni ;-)...nie jest jeszcze ukończona.
I chociaż zdjęcia zdradzają jeszcze mnóstwo niedoskonałości
MUSIAŁAM się Wam nią pochwalić.





Mam nadzieję, że Was nie zanudzę tym postem.
Myślę jednak, że ten kto lubi wpisy z cyklu BEFORE & AFTER będzie zachwycony.

Zaczynamy ;).
Po wyszorowaniu  skrzyni wodą z mydłem moim oczom ukazały się  się setki dziur - śladów bytności jakiegoś szkodnika  drewna.
Obstawiałam kołatka. 
O naiwności ludzka !!!
Prócz dziurek o kształcie i rozmiarze typowym dla kołatka ( do 2mm, wyloty okrągłe) znalazłam
kilkanaście dziurek o średnicy około 6m...ze spłaszczonym wylotem.
Jak widać i spuszczel miał stać się mym przeciwnikiem w tej wojnie ;-).
Tak, tak WOJNIE...bo zanim przejdziemy do stylizacji mebla, zanim osiągniemy  efekt finalny trzeba stoczyć bój z przeciwnikiem odpornym i bardzo podstępnym.
Może nie skończyć się na jednej bitwie ;-).

Owadów wszelkiej maści  wyjątkowo nie lubię. Brzydzę się muchami, komarami, pająkami...żuczkami także.
Wygooglowałam sobie jak takowy spuszczel wygląda i nawet teraz wspomnienie zdjęcia napawa mnie obrzydzeniem,
a po  plecach (na myśl o tym dla jakich  jeszcze żyjątek moja skrzynia mogła być domem) przechodzą ciarki. 
 W skrzyni owady poczyniły gigantyczne uszkodzenia znacznie osłabiając całą  konstrukcję.
Chciałabym abyście mieli blade pojęcie z czym przyszło nam się mierzyć...
grozę sytuacji oddają poniższe zdjęcia...a uwierzcie, że nie wybrałam najgorszych!!!





Niemalże w chwili zakupu zdecydowałam się na  pewne zmiany, które wpłynęły na kształt ostateczny mebelka.
Pierwotnie skrzynia miała podest, który był bardzo zniszczony i sprawiał, że skrzynia
była dość toporna. Ja potrzebowałam mebelka wizualnie lżejszego ;-).   
Pozbyliśmy się więc podestu i zastąpimy go nowiutkimi dębowymi toczonymi nogami, których na zdjęciach jeszcze nie widać...bo moje wrodzone roztrzepanie dało o sobie znać i nóżki zostały w Krakowie  ;-).
Poniżej rysunek poglądowy...wybaczcie jakość ale mistrzynią rysunku nie jestem...całe szczęście że nie o jakość tutaj chodzi ale ogólne wyobrażenie
jak moja skrzynia wyglądała przed zmianami ;-)


 Podłogę  także musieliśmy wymienić całkowicie, bo gdy zrobiliśmy małą dziurkę na jej powierzchni...z dziurki zaczęła wysypywać się mączka drzewna.
Dziurka w podłodze sprawiła, że uświadomiłam sobie w jak złym stanie jest mój mebel.
"Sypiące się" drewno to chyba najgorszy koszmar renowatora amatora.
Przyznam szczerze, że był moment kiedy chciałam spalić staruszkę.
Ale wtedy niczym zimny prysznic spłynęły na mnie słowa Męża:
" Wiemy w jakim skrzynia jest stanie i nie ma co biadolić tylko trzeba zabrać się do pracy".

Nie miałam pewności czy coś nadal w niej coś żyje( test słuchowy wypadł negatywnie) jednak wolałam nie ryzykować i zdecydowałam się na nasączenie skrzyni chemią. 
Na skrzynię o wymiarach 104x60x45 zużyłam 5 litrów preparatu Hylotox Q...dosłownie zlałam skrzynię preparatem na zewnątrz i od środka pamiętając o dokładnym nasączeniu łączeń drewna. 
Następnie całość owinęłam folią stretch i na dwa tygodnie odstawiłam do garażu, 
starając się zapomnieć o wszystkich trudach, które jeszcze przede mną.

Dwa tygodnie zamieniły się w trzy...a ja nie miałam najmniejszej ochoty zmierzyć się z wyzwaniem.
Wena poszła w las... ( oczywiście mogłabym napisać dosadniej ;-))
Wydawało mi się, że nie podołam, że to wszystko mnie przerasta.
Następne tygodnie mijały, a ja garaż omijałam szerokim łukiem.
Wróciliśmy z wakacji i wtedy w Zebrę wstąpiły nowe siły ;-).
Wyciągnęłam skrzynię z garażu, wywietrzyłam( a wymagała naprawdę solidnego wietrzenia) i zabrałam się za kitowanie dziurek i dziur.
Kto raz to robił ten wie, że to bardzo żmudne zajęcie ;-).
Zajęcie, które zdecydowanie uczy cierpliwości ;-).
Tutaj skrzynia z wymienioną podłogą przed szlifowaniem.
Ponieważ dół ze względu na zniszczenie skrzyni postanowiłam  całkowicie pokryć farbą nie zależało mi zbytnio na tym aby kit do drewna idealnie wpasował się z kolor skrzyni.


Po wypełnieniu dziurek przyszedł czas na ostatecznie oszlifowanie skrzyni,odpylenie i stylizację -
czyli coś co kocham najbardziej ;-).
Ponieważ wieko skrzyni było w stosunkowo dobrym stanie postanowiłam ten fragment zawoskować.
Drewno spragnione pielęgnacji  "piło" wosk. Od dawna używam wosku Liberon, bo doskonale się wchłania i jego bazą jest wosk pszczeli przez co pięknie pachnie.


Ponieważ w naszym letnim domku większość dodatków jest w kolorze niebieskim zdecydowałam, że w skrzyni "blue" będzie kolorem dominującym. Także tym razem użyłam farb kredowych Autentico. Jestem w nich absolutnie zakochana!!!



Farby kupiłam w sklepie CHALKHOUSE. Dziękuję Agnieszce Tyszeckiej za fachową poradę i za cierpliwość, którą musiała się wykazywać na każdym etapie naszej korespondencji.
Ponieważ na stronie sklepu nie jest dostępny jeden odcień niebieskiego, a ja byłam straszliwie niezdecydowana Agnieszka fantastycznie mi wybór ułatwiła zamieszczając na swoim instagramowym profilu to oto zdjęcie.


Zdecydowałam się na kolor SUMMER SKY.
Ponieważ bardzo lubię szablony w projekcie ze skrzynią postanowiłam je wykorzystać.
W poście dotyczącym łóżka napisałam, że farba ma doskonałą konsystencję...szybko i łatwo można ją nałożyć na duże powierzchnie. Jeśli chodzi o jej wykorzystanie w pracy z szablonami też sprawdza się doskonale...nic się nie rozmazuje i nic nie ścieka ( a szablon w ramach testu używałam na poziomej i na pionowej powierzchni).
Farba ma jeszcze jedną fajną cechę...jest praktycznie bezwonna.


Dół skrzyni jak wiecie zamalowałam na niebiesko...był on tak zniszczony, że samo woskowanie nie wchodziło w grę...inna sprawa, że przy tej stylizacji chciałam troszkę poeksperymentować i może też troszkę poszaleć.
Farbę Autentico trzeba koniecznie pokryć woskiem...ja użyłam bezbarwnego...chociaż na stronie dostępne są woski w trzech kolorach.
Wosk zabezpiecza pomalowaną powierzchnię przez co staje się ona odporna na zarysowania.

Kochani!!!
Spędziłam bardzo pracowite dwa dni...
nie udało mi się jednak skończyć skrzyni całkowicie.
Czeka mnie jeszcze montaż nóżek i muszę naprawić wnętrze skrzyni, które także jest bardzo zniszczone...mam już pomysł jak sobie z tym problemem poradzić.

Zapowiada się znów bardzo pracowity weekend,
możecie być więc pewni, że CIĄG DALSZY NASTĄPI ;-).

Tymczasem dobrego dnia dla Was i wspaniałego tygodnia.

OLA


 
SHARE:
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
© O Zebrze - blog lifestylowy - wnętrza, inspiracje, DIY. All rights reserved.
BLOGGER TEMPLATE DESIGNED BY pipdig