Witajcie ;-)
Kupiłam sobie skrzynię.
Kupiłam sobie skrzynię.
Skrzynia dość wiekowa, a kosztowała niewiele ;-).
Nie był to zakup przez internet więc zdecydowanie widziały gały co brały.
No może nie aż tak dokładnie widziały, bo skrzynia była niemiłosiernie brudna.
I cena była taka kusząca, że głos rozsądku został stłumiony w głowie przez chęć posiadania.
I cena była taka kusząca, że głos rozsądku został stłumiony w głowie przez chęć posiadania.
Tyle mam na swoje usprawiedliwienie.
Oto jak teraz wygląda. Musiała jednak przejść naprawdę długą drogę aby mogła zająć miejsca w naszej sypialni ;-)...nie jest jeszcze ukończona.
I chociaż zdjęcia zdradzają jeszcze mnóstwo niedoskonałości
MUSIAŁAM się Wam nią pochwalić.
Oto jak teraz wygląda. Musiała jednak przejść naprawdę długą drogę aby mogła zająć miejsca w naszej sypialni ;-)...nie jest jeszcze ukończona.
I chociaż zdjęcia zdradzają jeszcze mnóstwo niedoskonałości
MUSIAŁAM się Wam nią pochwalić.
Mam nadzieję, że Was nie zanudzę tym postem.
Myślę jednak, że ten kto lubi wpisy z cyklu BEFORE & AFTER będzie zachwycony.
Zaczynamy ;).
Myślę jednak, że ten kto lubi wpisy z cyklu BEFORE & AFTER będzie zachwycony.
Zaczynamy ;).
Po wyszorowaniu skrzyni wodą z mydłem moim oczom ukazały się się setki dziur - śladów bytności jakiegoś szkodnika drewna.
Obstawiałam kołatka.
O naiwności ludzka !!!
Prócz dziurek o kształcie i rozmiarze typowym dla kołatka ( do 2mm, wyloty okrągłe) znalazłam
kilkanaście dziurek o średnicy około 6m...ze spłaszczonym wylotem.
Jak widać i spuszczel miał stać się mym przeciwnikiem w tej wojnie ;-).
Tak, tak WOJNIE...bo zanim przejdziemy do stylizacji mebla, zanim osiągniemy efekt finalny trzeba stoczyć bój z przeciwnikiem odpornym i bardzo podstępnym.
Może nie skończyć się na jednej bitwie ;-).
Owadów wszelkiej maści wyjątkowo nie lubię. Brzydzę się muchami, komarami, pająkami...żuczkami także.
Wygooglowałam sobie jak takowy spuszczel wygląda i nawet teraz wspomnienie zdjęcia napawa mnie obrzydzeniem,
a po plecach (na myśl o tym dla jakich jeszcze żyjątek moja skrzynia mogła być domem) przechodzą ciarki.
Obstawiałam kołatka.
O naiwności ludzka !!!
Prócz dziurek o kształcie i rozmiarze typowym dla kołatka ( do 2mm, wyloty okrągłe) znalazłam
kilkanaście dziurek o średnicy około 6m...ze spłaszczonym wylotem.
Jak widać i spuszczel miał stać się mym przeciwnikiem w tej wojnie ;-).
Tak, tak WOJNIE...bo zanim przejdziemy do stylizacji mebla, zanim osiągniemy efekt finalny trzeba stoczyć bój z przeciwnikiem odpornym i bardzo podstępnym.
Może nie skończyć się na jednej bitwie ;-).
Owadów wszelkiej maści wyjątkowo nie lubię. Brzydzę się muchami, komarami, pająkami...żuczkami także.
Wygooglowałam sobie jak takowy spuszczel wygląda i nawet teraz wspomnienie zdjęcia napawa mnie obrzydzeniem,
a po plecach (na myśl o tym dla jakich jeszcze żyjątek moja skrzynia mogła być domem) przechodzą ciarki.
W skrzyni owady poczyniły gigantyczne uszkodzenia znacznie osłabiając całą konstrukcję.
Chciałabym abyście mieli blade pojęcie z czym przyszło nam się mierzyć...
grozę sytuacji oddają poniższe zdjęcia...a uwierzcie, że nie wybrałam najgorszych!!!
Niemalże w chwili zakupu zdecydowałam się na pewne zmiany, które wpłynęły na kształt ostateczny mebelka.
Pierwotnie skrzynia miała podest, który był bardzo zniszczony i sprawiał, że skrzynia
była dość toporna. Ja potrzebowałam mebelka wizualnie lżejszego ;-).
Pozbyliśmy się więc podestu i zastąpimy go nowiutkimi dębowymi toczonymi nogami, których na zdjęciach jeszcze nie widać...bo moje wrodzone roztrzepanie dało o sobie znać i nóżki zostały w Krakowie ;-).
Poniżej rysunek poglądowy...wybaczcie jakość ale mistrzynią rysunku nie jestem...całe szczęście że nie o jakość tutaj chodzi ale ogólne wyobrażenie
jak moja skrzynia wyglądała przed zmianami ;-)
Podłogę także musieliśmy wymienić całkowicie, bo gdy zrobiliśmy małą dziurkę na jej powierzchni...z dziurki zaczęła wysypywać się mączka drzewna.
Dziurka w podłodze sprawiła, że uświadomiłam sobie w jak złym stanie jest mój mebel.
"Sypiące się" drewno to chyba najgorszy koszmar renowatora amatora.
Chciałabym abyście mieli blade pojęcie z czym przyszło nam się mierzyć...
grozę sytuacji oddają poniższe zdjęcia...a uwierzcie, że nie wybrałam najgorszych!!!
Niemalże w chwili zakupu zdecydowałam się na pewne zmiany, które wpłynęły na kształt ostateczny mebelka.
Pierwotnie skrzynia miała podest, który był bardzo zniszczony i sprawiał, że skrzynia
była dość toporna. Ja potrzebowałam mebelka wizualnie lżejszego ;-).
Pozbyliśmy się więc podestu i zastąpimy go nowiutkimi dębowymi toczonymi nogami, których na zdjęciach jeszcze nie widać...bo moje wrodzone roztrzepanie dało o sobie znać i nóżki zostały w Krakowie ;-).
Poniżej rysunek poglądowy...wybaczcie jakość ale mistrzynią rysunku nie jestem...całe szczęście że nie o jakość tutaj chodzi ale ogólne wyobrażenie
jak moja skrzynia wyglądała przed zmianami ;-)
Podłogę także musieliśmy wymienić całkowicie, bo gdy zrobiliśmy małą dziurkę na jej powierzchni...z dziurki zaczęła wysypywać się mączka drzewna.
Dziurka w podłodze sprawiła, że uświadomiłam sobie w jak złym stanie jest mój mebel.
"Sypiące się" drewno to chyba najgorszy koszmar renowatora amatora.
Przyznam szczerze, że był moment kiedy chciałam spalić staruszkę.
Ale wtedy niczym zimny prysznic spłynęły na mnie słowa Męża:
" Wiemy w jakim skrzynia jest stanie i nie ma co biadolić tylko trzeba zabrać się do pracy".
Nie miałam pewności czy coś nadal w niej coś żyje( test słuchowy wypadł negatywnie) jednak wolałam nie ryzykować i zdecydowałam się na nasączenie skrzyni chemią.
Na skrzynię o wymiarach 104x60x45 zużyłam 5 litrów preparatu Hylotox Q...dosłownie zlałam skrzynię preparatem na zewnątrz i od środka pamiętając o dokładnym nasączeniu łączeń drewna.
Następnie całość owinęłam folią stretch i na dwa tygodnie odstawiłam do garażu,
starając się zapomnieć o wszystkich trudach, które jeszcze przede mną.
Dwa tygodnie zamieniły się w trzy...a ja nie miałam najmniejszej ochoty zmierzyć się z wyzwaniem.
Wena poszła w las... ( oczywiście mogłabym napisać dosadniej ;-))
Wydawało mi się, że nie podołam, że to wszystko mnie przerasta.
Następne tygodnie mijały, a ja garaż omijałam szerokim łukiem.
Następne tygodnie mijały, a ja garaż omijałam szerokim łukiem.
Wróciliśmy z wakacji i wtedy w Zebrę wstąpiły nowe siły ;-).
Wyciągnęłam skrzynię z garażu, wywietrzyłam( a wymagała naprawdę solidnego wietrzenia) i zabrałam się za kitowanie dziurek i dziur.
Kto raz to robił ten wie, że to bardzo żmudne zajęcie ;-).
Zajęcie, które zdecydowanie uczy cierpliwości ;-).
Tutaj skrzynia z wymienioną podłogą przed szlifowaniem.
Ponieważ dół ze względu na zniszczenie skrzyni postanowiłam całkowicie pokryć farbą nie zależało mi zbytnio na tym aby kit do drewna idealnie wpasował się z kolor skrzyni.
Po wypełnieniu dziurek przyszedł czas na ostatecznie oszlifowanie skrzyni,odpylenie i stylizację -
czyli coś co kocham najbardziej ;-).
Ponieważ wieko skrzyni było w stosunkowo dobrym stanie postanowiłam ten fragment zawoskować.
Drewno spragnione pielęgnacji "piło" wosk. Od dawna używam wosku Liberon, bo doskonale się wchłania i jego bazą jest wosk pszczeli przez co pięknie pachnie.
Ponieważ w naszym letnim domku większość dodatków jest w kolorze niebieskim zdecydowałam, że w skrzyni "blue" będzie kolorem dominującym. Także tym razem użyłam farb kredowych Autentico. Jestem w nich absolutnie zakochana!!!
Farby kupiłam w sklepie CHALKHOUSE. Dziękuję Agnieszce Tyszeckiej za fachową poradę i za cierpliwość, którą musiała się wykazywać na każdym etapie naszej korespondencji.
Ponieważ na stronie sklepu nie jest dostępny jeden odcień niebieskiego, a ja byłam straszliwie niezdecydowana Agnieszka fantastycznie mi wybór ułatwiła zamieszczając na swoim instagramowym profilu to oto zdjęcie.
Zdecydowałam się na kolor SUMMER SKY.
Ponieważ bardzo lubię szablony w projekcie ze skrzynią postanowiłam je wykorzystać.
W poście dotyczącym łóżka napisałam, że farba ma doskonałą konsystencję...szybko i łatwo można ją nałożyć na duże powierzchnie. Jeśli chodzi o jej wykorzystanie w pracy z szablonami też sprawdza się doskonale...nic się nie rozmazuje i nic nie ścieka ( a szablon w ramach testu używałam na poziomej i na pionowej powierzchni).
Farba ma jeszcze jedną fajną cechę...jest praktycznie bezwonna.
Dół skrzyni jak wiecie zamalowałam na niebiesko...był on tak zniszczony, że samo woskowanie nie wchodziło w grę...inna sprawa, że przy tej stylizacji chciałam troszkę poeksperymentować i może też troszkę poszaleć.
Farbę Autentico trzeba koniecznie pokryć woskiem...ja użyłam bezbarwnego...chociaż na stronie dostępne są woski w trzech kolorach.
Wosk zabezpiecza pomalowaną powierzchnię przez co staje się ona odporna na zarysowania.
Kochani!!!
Spędziłam bardzo pracowite dwa dni...
nie udało mi się jednak skończyć skrzyni całkowicie.
Czeka mnie jeszcze montaż nóżek i muszę naprawić wnętrze skrzyni, które także jest bardzo zniszczone...mam już pomysł jak sobie z tym problemem poradzić.
Zapowiada się znów bardzo pracowity weekend,
możecie być więc pewni, że CIĄG DALSZY NASTĄPI ;-).
Tymczasem dobrego dnia dla Was i wspaniałego tygodnia.
OLA
Zajęcie, które zdecydowanie uczy cierpliwości ;-).
Tutaj skrzynia z wymienioną podłogą przed szlifowaniem.
Ponieważ dół ze względu na zniszczenie skrzyni postanowiłam całkowicie pokryć farbą nie zależało mi zbytnio na tym aby kit do drewna idealnie wpasował się z kolor skrzyni.
Po wypełnieniu dziurek przyszedł czas na ostatecznie oszlifowanie skrzyni,odpylenie i stylizację -
czyli coś co kocham najbardziej ;-).
Ponieważ wieko skrzyni było w stosunkowo dobrym stanie postanowiłam ten fragment zawoskować.
Drewno spragnione pielęgnacji "piło" wosk. Od dawna używam wosku Liberon, bo doskonale się wchłania i jego bazą jest wosk pszczeli przez co pięknie pachnie.
Ponieważ w naszym letnim domku większość dodatków jest w kolorze niebieskim zdecydowałam, że w skrzyni "blue" będzie kolorem dominującym. Także tym razem użyłam farb kredowych Autentico. Jestem w nich absolutnie zakochana!!!
Ponieważ na stronie sklepu nie jest dostępny jeden odcień niebieskiego, a ja byłam straszliwie niezdecydowana Agnieszka fantastycznie mi wybór ułatwiła zamieszczając na swoim instagramowym profilu to oto zdjęcie.
Zdecydowałam się na kolor SUMMER SKY.
Ponieważ bardzo lubię szablony w projekcie ze skrzynią postanowiłam je wykorzystać.
W poście dotyczącym łóżka napisałam, że farba ma doskonałą konsystencję...szybko i łatwo można ją nałożyć na duże powierzchnie. Jeśli chodzi o jej wykorzystanie w pracy z szablonami też sprawdza się doskonale...nic się nie rozmazuje i nic nie ścieka ( a szablon w ramach testu używałam na poziomej i na pionowej powierzchni).
Farba ma jeszcze jedną fajną cechę...jest praktycznie bezwonna.
Dół skrzyni jak wiecie zamalowałam na niebiesko...był on tak zniszczony, że samo woskowanie nie wchodziło w grę...inna sprawa, że przy tej stylizacji chciałam troszkę poeksperymentować i może też troszkę poszaleć.
Farbę Autentico trzeba koniecznie pokryć woskiem...ja użyłam bezbarwnego...chociaż na stronie dostępne są woski w trzech kolorach.
Wosk zabezpiecza pomalowaną powierzchnię przez co staje się ona odporna na zarysowania.
Kochani!!!
Spędziłam bardzo pracowite dwa dni...
nie udało mi się jednak skończyć skrzyni całkowicie.
Czeka mnie jeszcze montaż nóżek i muszę naprawić wnętrze skrzyni, które także jest bardzo zniszczone...mam już pomysł jak sobie z tym problemem poradzić.
Zapowiada się znów bardzo pracowity weekend,
możecie być więc pewni, że CIĄG DALSZY NASTĄPI ;-).
Tymczasem dobrego dnia dla Was i wspaniałego tygodnia.
OLA
cieszę się, że się nie poddaliście, bo teraz macie skarb w Chatce :)))))
OdpowiedzUsuńOlu, wybrałaś piękne kolory dla skrzyni, moje ukochane błękity... a robali, to ja też nie znoszę ;p
pięknego tygodnia dla Was i czekam na C.D. ;)))
Dziękuję Karolinko...zdaję sobie sprawę, że nie każdemu w takim wydaniu skrzynia może się podobać...ale stwierdziłam, że jeśli była to skrzynia wiejska to MUSI BYĆ odrobinę kiczowata ;-)
UsuńSkrzynia z duszą... piekna
OdpowiedzUsuńOj tak...duszy to ona będzie mieć mnóstwo ;-)
UsuńSkrzynia wyszła pieknie :)) Ja sama szukam cos w tym stylu albo nawet takiej samej...:))
OdpowiedzUsuńSuper Ola :))) Miłego dnia:)))
;-)...to jeszcze nie koniec ...mam tylko nadzieję że jestem w połowie ;-)...Powodzenia w poszukiwaniach Ci życzę ;-)
Usuńu ciebie zawsze wszystko przemyślane :) super
OdpowiedzUsuńStaram się...staram ;-)
Usuńpiękna skrzynia!
OdpowiedzUsuńDziękuję Iwonko ;-)
UsuńKochana, rewelacja. Metamorfoza jest super!!!
OdpowiedzUsuńUdanego tygodnia Olu , całuski
Dziękuję Marysiu ;-)
UsuńKawał dobrej roboty :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję Dorotko ;-)
UsuńJejku, jak czytam o ych robakach to mam gęsią skórkę i wstrząsa mną, ale efekt jest bardzo fajny, więc może wart tego poświęcenia
OdpowiedzUsuńpozdrawiam :)
Wart...wart...zwłaszcza ta radość z powodu uratowania kolejnego mebla jest największa ;-)
UsuńZ racji skrzywienia hobbystycznego uwielbiam takie wpisy. Odwaliłaś kawał dobrej roboty, rozsypującego sie mebla jeszcze nie ratowałam ale podobnie jak Ty Olu łatwo się nie poddaję. Wielkie brawa!
OdpowiedzUsuńWiesz Asiu, najgorsze jest to że gdzie zaczynam szlifować tam wylatuje dziura ;-(...no ale nie poddam się ;-)
UsuńAch, ta chęć posiadania :) Obie wiemy, o co chodzi :) Podziwiam Cię za wytrwałość. Ja też nie należę do osób o słomianym zapale, ale w tak ekstremalnym przypadku niewiele osób ma siłę, zapał i chęci, by działać dalej :) I druga sprawa: podziwiam za post i dokumentację wszystkich zmian - świetna robota :) Pozdrawiam i udanego tygodnia :) Marta
OdpowiedzUsuńDziękuję Marta...tak jak napisałam chciałam wyrzucić ale zrobiło mi się jej najnormalniej żal ;-)
Usuńskrzynia prezentuje się teraz świetnie:-) widać ogrom pracy w nią włożony :-) miłego dnia :-)
OdpowiedzUsuńTo prawda gigantyczna praca ;-)
UsuńNo Ola - jestem pełna podziwu! Szczerego podziwu! Trudna to była walka, ale cieszę się, że nie złożyłaś broni i dokończyłaś robotę, bo skrzynia prezentuje się wspaniale. Skrzynia z duszą i to z Twoją duszą, bo włożyłaś w nią dużo pracy. Post fantastyczny: szczegółowa dokumentacja, piękne zdjęcia - chylę czoła. I buziaki posyłam :******
OdpowiedzUsuńMagda...zdaję sobie sprawę, że jeszcze wiele jej brakuje ale teraz będzie już tylko lepiej. Buziaki i dobrego dnia dla Ciebie ;-)
UsuńŁał......tylko tyle powiem...
OdpowiedzUsuń;-) dziękuję ;-)
UsuńWspaniale się nią zajęłaś, a i post jest bardzo przydatny dla tych, którzy planują się z podobnym wyzwaniem zmierzyć- jak np. ja (czekają na mnie cztery skrzynie, w tym jedna posagowa wielkości...sporej trumny;)
OdpowiedzUsuńEfekt- juz teraz robi wrażenie, ja zresztą cała przestrzeń, w której skrzynie umieściłaś:)
Dziękuję Ci za tyle ciepłych słów ;-)...ta skrzynia też jest całkiem spora...normalnie tylko bym ją zawoskowała ale ogrom zniszczeń był taki, że inaczej się nie dało ...musiałam przykryć dół ;-).Pozdrawiam ;-)
Usuńnajwiększą (w tym poście trochę ją widać obok pieca kaflowego- http://przeplatanekolorami.blogspot.com/2014/06/jeszcze-wieksze-zakupy.html ) zaatakował kołatek, a choć nic żywego już w niej nie ma, śladów jest sporo, zwłaszcza na wieku. Jest też trochę spękań, ale tych jednak szpachlować nie będę. Przeraża mnie trochę ogrom pracy, więc całość "dojrzewa";)
UsuńSkąd ja to znam ;-)...wiesz tutaj nawet nie o tego kołatka chodzi...jak za mocno przycisnę to wypada dziurka...więc wszystko trzyma się na słowo honoru...mam nadzieję, że te moje zabiegi wzmocnią drewno ;-)...Będę Cię odwiedzać...bo super rzeczy upolowałaś ;-). Buziaki i dobrego dnia ;-)
UsuńOMG ale bitwę przypadło Ci stoczyć, wierzę, że wygrana jest po Twojej stronie, co? :)
OdpowiedzUsuńza to efekt finalny skrzyni jest powalający, a jak jeszcze dołączą do niej nóżki to już w ogóle mucha nie siądzie ;)
pięknie!!!!
Mam nadzieję, że za jakiś czas nie usłyszę jak coś w środku skrzyni przeżuwa ;-)...zwłaszcza, że środek skrzyni też mam naprawić ;-)...dziękuję Ikuś...włożyłam w nią sporo serca ;-). Buziaki i dobrego dnia ;)
UsuńOlu jesteś niesamowita!:))) Podziwiam Cię bardzo, czarodziejka z Ciebie prawdziwa:)) Ta skrzynia jest boska, niezwykle klimatyczna, uwielbiam takie rzeczy. Pięknie się u Ciebie wkomponowała, taki przedmiot to skarb prawdziwy!:)) I jeszcze tyle pracy w nią włożyłaś... Uściski wielkie:))
OdpowiedzUsuńTo prawda...mnóstwo pracy ale nie wiem czy serca nie więcej ;-). Buziaki i dobrego dnia dla Ciebie ;)
UsuńJa jestem pewna, że tego serca to najwięcej i to się czuje właśnie:))
UsuńPs. Olu mam prośbę bo widzę, że masz dodanego naszego bloga do blogrolla, a odkąd przeszliśmy na własna domenę jest problem z aktualizacją naszych postów, nowe albo się nie wyświetlają, albo z dużym opóźnieniem:/ Jeśli chciałabyś je widzieć na bieżąco to proszę zmień na swoje liście czytelniczej nasz adres na nowy czyli: http://www.homeonthehill.pl/ Z góry przepraszam za zamieszanie;)) Buziaki:***
Olka genialny lifting!!! Skrzynia z duszą! ;) buziole
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że efekt końcowy będzie jeszcze lepszy ;-). Udanego wieczoru ;-)
UsuńOd zawsze marzyła mi się taka drewniana stara skrzynia ale teraz nawet nie miałabym jej gdzie postawić w moim klitkowatym M ;p
OdpowiedzUsuńCzekam na dalsze twoje poczynania w temacie skrzyniowym :)
Buziaczki!
Ja się cieszę, że mam domek na wsi ;)
UsuńByło warto...wyszła super :D
OdpowiedzUsuńDziękuję Kochana ale może za tydzień będziesz mogła napisać, że wyszła super....bo póki co to ja sobie zdaję sprawę jak wygląda ;-)
UsuńOlu, projekt skrzynia rewelacja :) Wspaniała metamorfoza, super dobrałaś kolory. Z poduchami świetnie się prezentuje :) Pozdrawiam ciepło, miłego dnia :))
OdpowiedzUsuńDziękuję Aniu za tyle ciepłych słów. Dobrego dnia dla Ciebie ;-)
UsuńGratulacje! Skrzynia już jest piękna, a co dopiero będzie po ukończeniu! Już nie mogę się doczekać :)
OdpowiedzUsuńOlu, piszesz, że uwielbiasz te farby. Będę wdzięczna za info, jaka jest ich wyższość nad farbami Annie Sloan (pisałaś wcześniej, że lepiej się nakładają, czy coś jeszcze?)? Weszłam na stronę, którą podałaś do zakupu i widzę, że ceny są takie same, natomiast nie ma małych pojemności, tzw. testerów (dla mnie są one b.przydatne, bo raczej zajmuję się małymi pracami i chcę kolejno wypróbować różne kolory, a w necie one różnie wyglądają, więc nie chcę ryzykować zakupu dużej puszki).
Ale jeśli polecasz te farby, to na pewno spróbuję :) Jestem wdzięczna za inspiracje i życzę Ci miłego popołudnia!
Ja Cię całkowicie rozumiem ;-)...po wejściu na stronę i na kolor farby którą wybierzesz powinnaś trafić na rozwijalne menu...tam są do wyboru mniejsze pojemności ( miałam ten sam problem ;-)). Wczoraj akurat malowałam też coś AS to tak na szybko...farby AS musiałam rozcieńczać wodą jak dla mnie za gęsta; jeśli chodzi o zapach AS oceniam na 3(w skali do 10)...zapach Autentico jest znacznie mniej wyczuwalny...jak dla mnie mniej pachnie KREDĄ ;-), porównałam sobie też czas schnięcia...te same materiały wyjściowe(starałam się nakładać warstwę podobnej grubości) - AS mimo wszystko schnie wolniej. I jeszcze jedna rzecz na którą zwróciłam uwagę...wczoraj używałam AS w ciemnym kolorze( grafit) i na meblu przy wysychaniu powstały brzydkie ciemniejsze zacieki...nie wiem jakby spisała się farba Autentico. AS w litrowej puszcze jest jednak droższa o jakieś 30 zł...testery chyba wychodzą podobnie ;)....Tutaj http://ozebrze.blogspot.com/2014/02/w-poszukiwaniu-odpowiedniego-krzesa.html na końcu posta masz biurko, które odnawiałam AS i nie mogę powiedzieć, żebym była niezadowolona ;-). Dobrego dnia dla Ciebie ;-). Mam taką propozycję dla Ciebie jeśli skończę już projekty z Autentico mogę Ci wysłać te resztki farb, które mi zostaną...to sobie je wypróbujesz ;-)...
UsuńJesteś niesamowita! Oczywiście piszę się na to! Daj znać, jak skończysz, to dam Ci swoje namiary i uzgodnimy szczegóły :)
UsuńA jeśli chodzi o biurko, o którym wspominasz, już je oglądałam. Bardzo mi się podoba, szczególnie połączenie szarego z naturalnym drewnem. Jak się domyślam, użyłaś koloru "grafit". A czym pokryłaś elementy w kolorze drewna? Samym woskiem?
Pozdrawiam serdecznie!
Tam sam wosk...grafit wychodził taki dość jasny szary...to pokryłam to brązowym ciemnym woskiem i potem jeszcze jasnym i wyszła taka trochę metaliczna powierzchnia, a to mi się bardzo spodobało ;-)...jak skończę dam znać...bo mam jeszcze otrzaskać lustro...a kwestię wyglądu muszę troszkę przemyśleć ;-). Buziaki ;-)
UsuńOk, cierpliwie czekam :)))))
UsuńPiękna skrzynia. I te odcienie niebieskiego na patyczkach- wybieram polar blue, piękny kolor :)
OdpowiedzUsuńuściski! :))
;-)...prawda, że cudne te patyczki. Dobrego dnia dla Ciebie ;-)
UsuńLubię przedmioty "nadgryzione przez czas" a jeszcze bardziej sprawia mi przyjemność kiedy można tchnąć w nie duszę. Napracowałaś się pewnie strasznie, ale wiem to z własnego doświadczenia, że po takiej pracy czuje się satysfakcje. Skrzynia już nabrała uroku, ale z przyjemnością czekam na efekt końcowy.
OdpowiedzUsuńDziękuję Ewuś...powiem szczerze, że była to harówka ;-)...ja mam jeszcze problemy z kręgosłupem...a to niestety wszystko praca w kucki...tak więc to metamorfoza niemalże okupiona moją krwią ;-)
UsuńWymagał ogromu pracy ale było warto :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Lillu ;-)
UsuńDopieszczona już prawie, środek to pikuś przy tym co już zrobiłaś:) Pięknie aranżacyjnie wpisuje się w chatkę, powodzenia w dalszej pracy:)
OdpowiedzUsuńŚrodek nie do końca pikuś...bo podczas szlifowania powypadały dziury wielkości dłoni ;-)...ale zakiciłam i czekam aż wyschnie i będę działać ;-)
UsuńOlu po przeczytaniu i obejrzeniu każdego postu, w którym pokazujesz swoje metamorfozy zaczynam przeszukiwać internet w poszukiwaniu przedmiotów, które można przerobić :) dzięki wielkie za to, że tak fajnie nasz inspirujesz do działania !
OdpowiedzUsuńJejku jak miło...strasznie fajnie być źródłem inspiracji...uściski wielki za te słowa dla Ciebie ;-)...szukaj...wszak odnawianie wciąga ;-)
UsuńNa miłość B! Co za pracus! Ja chyba w połowie juz bym się wypaliła. Efekt jest fantastyczny:) a czy te dziury to rąk koniecznie trzeba było zaklejac? Tak sie zastanawiam po prostu czy nie dałoby to jeszcze dodatkowych efektów wizualnych a o pracy byłoby mniej? Pozdrawiam serdecznie zapalenca:)
OdpowiedzUsuńEwuś...no właśnie łatanie dziurek dodatkowo wzmacnia skrzynię...bo w środku wypadły mi wielgachne dziury ;-)...też myślałam o tym żeby zostawić ale jak drewno jak sito to się nie da ;-). Buziaki i dobrego dnia ;-)
UsuńOj zazdraszczam skrzyni!
OdpowiedzUsuńNiedawno na jednym z francuskich brocante znalazłam stary, drewniany kufer za 15 E i bardzo, ale to bardzo musiałam ze sobą walczyć, żeby go nie kupić! Był w doskonałym stanie z przepięknymi skórzanymi pasami, ale niestety nie mam już na niego miejsca w moim mieszkaniu w Lyonie! Zazdraszczam, Zebro!
Dziękuję Patrycja ;-)...oj znam to uczucie kiedy trzeba walczyć ze sobą...straszne...zazdroszczę Ci Kochana tego Lyonu...toż to musi być kopalnia skarbów ;-)
UsuńPiękna metamorfoza. Ja też uwielbiam starocia i odmładzam je jak mogę. Gratuluję!
OdpowiedzUsuńDziękuję Beatko...zajrzałam na bloga i będę u Ciebie częstym gościem ;-)
UsuńKochana moja-Zdolniacho!!!!!Bosko,bosko i jeszcze raz bosko!!!!Już nie mogę się doczekać gdy ciąg dalszy nastąpi:) A farbami kredowymi mnie zainteresowałaś. Myślę o skrzyni na zabawki dla L. Jak już znajdę tę idealną to może tymi farbami ją potraktuję..?Jak myślisz?
OdpowiedzUsuńściskam
Dziękuję Natalia...farby fajne i szlifować nie trzeba więc może warto ;-). Buziaki Kochana ;-)
UsuńBrawa za wytrwałość Olu! A ja tam lubię jak coś w starym drewnie chrupie, a te dziurki powygryzane są urocze hhi :))
OdpowiedzUsuńDziękuję Natalia ;-)....tylko wiesz ja się troszkę przeraziłam filmem na youtube...co te spuszczele mogą zrobić z drewnianą więźbą dachową...a sufit i podłogi i więźba w Chatce drewniana...miałyby co jeść ;-). Buziaki i dobrego dnia ;-)
UsuńOdwalilas kawał dobrej roboty. To nie takie banalne aby wykonać coś takiego w taki profesjonalny sposób. Tylko pogratulować cierpliwości i staranności w wykonaniu. Mam nadzieje ze to nie jedyna rodzynkami która przerobić! Pozdrawiam cieplutko
OdpowiedzUsuńMartynko...mam już za sobą sporo przeróbek ....zobaczymy czy ta się uda ;-)....Buziaki i dobrego dnia ;-)
Usuńdopiero od niedawna obserwuje Twojego bloga i właśnie Twoja oryginalność mnie tu cały czas przyciąga... nie mogę się doczekać części drugiej!:)
UsuńWitaj...jestem pełna podziwu dla Twoich pokładów cierpliwości...ja też pracuję nad babcina szafą dla siebie...lata i miejsce gdzie stała doprowadziło ja do tragicznego stanu, wiec i ja mam mnóstwo pracy, aż strach się bać...ale kiedy widzę Twoje dzieło myślę, że i ja dam radę:) BUZIAKI :)
OdpowiedzUsuńDasz radę...Twoja szafa cudna... życzę Ci powodzenia w Twych zmaganiach...ale jakie cudowne okna masz ;-). Buziaki wielkie ;-)
Usuńtyle pomysłów i tyle energii ! :) dobrze Ci to wychodzi kochana :)
OdpowiedzUsuńoch podziwiam szczerze! pięknie wyszła, więc praca wynagrodzona ;)
OdpowiedzUsuńAguś...wyjdzie,wyjdzie a czy pięknie to się jeszcze okaże ;-). Buziaki i dobrego dnia ;-)
UsuńNiesamowita jest ta skrzynia. I chyle głowę przed ogromem pracy, który w nią włożyłaś!!
OdpowiedzUsuńMy z mężem właśnie kończymy walkę z naszą skrzynią. co prawda gabarytowo jest zdecydowanie większa, ale wyzwania stały przed nami podobne. Gratuluję efektu.
OdpowiedzUsuń