Moje mieszkanie w ciągu dwóch miesięcy przeżyło kilka poważniejszych lub mniej poważnych liftingów.
W styczniu zaczęliśmy remont w przedpokoju.
Remont polegał na położeniu warstwy gładzi( chociaż fachowiec mówił, że lepiej położyć nowy tynk, bo ściany będą wtedy prostsze - no ale do diaska blok, w którym jest nasze mieszkanie ma 30 lat, więc lekkie nierówności wcale mi nie przeszkadzają) , zabudowanie kilku rurek i malowanie całości oczywiście na biało.
Remont nadal jest w trakcie...chcemy jeszcze coś zrobić z futrynami...najpewniej wymienić lub może pomalować( w swoim życiu zdzierałam starą farbę z futryny dwa razy: pierwszy i ostatni...znaczy wiem jaka to praca i nie dość, że się ma ręce do kolan to i zapachy przy tej czynności są nie najlepsze).
Remont nadal jest w trakcie...chcemy jeszcze coś zrobić z futrynami...najpewniej wymienić lub może pomalować( w swoim życiu zdzierałam starą farbę z futryny dwa razy: pierwszy i ostatni...znaczy wiem jaka to praca i nie dość, że się ma ręce do kolan to i zapachy przy tej czynności są nie najlepsze).
Na początku lutego zabraliśmy się za kuchnię.
Mamy teraz jasną kuchnię w stylu skandynawskim...niektórzy twierdzą, że laboratoryjnym ;-).
Nie przejmujemy się negatywnymi ocenami naszego wnętrza ( a oczywiście takie są) z dwu powodów: mieszkanie jest nasze i tylko nasze; ile ludzi tyle opinii więc nie wszystkim się dogodzi. Ważne dla nas jest to, że z przyjemnością do domu wracamy i uwielbiamy spędzać w nim czas.
Pokój z dumą nazywany salonem to
także nie za duże pomieszczenie. 16 metrów kwadratowych ( 4 na 4 metry),
a musiało pomieścić kanapę, regał na książki, komodę na wszelkiego rodzaju serwisy porcelanowe( w kuchni nie ma na to miejsca), szafkę pod telewizor, telewizor i sprzęt grający mojego męża oraz stół i 4 krzesła( salon musi pełnić także rolę jadalni)...a i zapomniałabym ponad 30 letnią roślinę.
Dużo to czy mało musicie ocenić sami.
W każdym razie w kwestii sprzętów grających musiałam iść na ustępstwo,
bo żeby spełniały swoją rolę muszą być w określony sposób ustawione( nie pytajcie mnie jak, bo się na tym nie znam ;-)) stąd te przecinki między kolejnymi częściami.
Ale mąż też poszedł na ustępstwa( patrz jedna kolumna wciśnięta w róg pokoju ;-)).
Lubię swoje meble...kiedy kilka lat temu decydowaliśmy się na ich wymianę
wiedzieliśmy, że muszą być to meble drewniane.
Drewno ładnie się starzeje i zawsze można je szybko odnowić,
a poza tym są to z pewnością meble "na lata".
Jeśli chodzi o design wiedziałam,
że muszą być to meble proste w formie,
żeby szybko się nie znudziły i żeby ładnie "zagrały"
z ozdobną lampą.
Zdecydowaliśmy się na meble olejowane, które wbrew obiegowym opiniom niezwykle łatwo utrzymać w czystości...wystarczy przetrzeć wilgotną szmatką ;-),
w każdej chwili można też je odświeżyć i nałożyć nową warstwę oleju.
To, że są to meble z tej samej bajki to jedyna ich "wada"
w każdej chwili można też je odświeżyć i nałożyć nową warstwę oleju.
To, że są to meble z tej samej bajki to jedyna ich "wada"
Odpowiadała nam jej prosta forma i materiał, z którego jest wykonana.
Mamy ją pięć lat i jedyne co mogę jej zarzucić to to,
że skóra na siedzeniach lekko się wytarła...
za jakiś czas pomyślę zapewne o jakimś zdejmowanym pokrowcu, bo na tle jasnych ścian jasna sofa wygląda trochę mdło ;-)...teraz jednak rzucam na nią trochę graficznych poduszek i źle nie jest.
Część z nich zrobiłam samodzielnie przy pomocy stempla, część ufarbowałam.
Oczywiście regularnie czyszczę sofę preparatem do skóry
ale jeśli pojawiłby się zarzut że trzeba czyścić częściej jasną skórę niż skórę ciemną to napiszę,
że każdą trzeba pielęgnować, bo po jakimś czasie każda jest brudna.
Wczoraj zdecydowałam się na nowe hasło, a ponieważ czasu miałam niewiele
to w słowie HAPPINESS popełniłam mały błąd
gdy go odkryłam był już wieczór, dlatego pokazuję Wam zdjęcia "z poprawką".
Przy stole widzicie krzesła, o których pisałam TUTAJ.
Chciałabym je wymienić i tak mi się wydaje, że metalowe byłyby najlepsze...w czerni...nadałyby tej części pokoju charakteru.
Za stołem upchnęłam regał ale na tyle udanie aby swobodnie można było dojść do stołu i siedzieć przy nim.
Magda z bloga WNĘTRZA ZEWNĘTRZA zaoszczędziła mi ogromu pracy, bo myślałam żeby książki obłożyć białym papierem i zrobić czarne napisy.
Ale kiedy zobaczyłam na Instagramie jak poukładała książki u siebie
pokusiłam się i ja o kolorystyczne dopasowanie kolejnych pozycji w regale.
Nie wygląda to u mnie tak ładnie jak u niej,
bo książki u mnie mają raczej bardziej stonowane okładki.
Stół mimo tego, że dość masywny nie przytłacza wnętrza ...to pewnie zasługa jasnego drewna i prostej formy.
W każdym razie spełnia swoją funkcję znakomicie.
Mamy do niego dwie "dostawki",
które wpinamy gdy mają u nas pojawić się goście ;-) przez co wyraźnie zwiększa się powierzchnia
użytkowa stołu.
Na stole kwiaty od męża ale podarowane bez okazji, a nie z powodu 8 marca.
Z nowych rzeczy przybyły w naszym salonie znane i przez wielu lubiane
półki na obrazy.
Mogę teraz do woli eksponować swoje skarby ;-).
Chociaż kiedy je zawiesiliśmy miałam wątpliwości czy kiedykolwiek uda mi się je zapełnić ;-).
Nie da się uniknąć powielania pewnych elementów dekoracyjnych.
To samo znajdziecie u mnie jak i pewnie w wielu polskich mieszkaniach.
Staram się aby nasze mieszkanie było unikalne
ale wprowadzam wyjątkowość we własnoręcznie zrobionych dekoracjach i tekstyliach.
Muszę poświęcić troszkę miejsca kwiatom w naszym otoczeniu.
Osobiście nie bardzo przepadam za kwiatami doniczkowymi.
Po stokroć wolę te cięte.
Wynika to pewnie stąd, że jestem w stanie zasuszyć każdą posiadaną roślinkę...stąd dużo u mnie sukulentów,
które nie wymagają takiej uwagi jak inne gatunki.
Mamy jednak w domu Krotona ponad trzydziestoletniego.
Nikt nie wie dokładnie ile ma lat,
wiadomo jednak, że więcej niż 30.
W warunkach domowych te rośliny osiągają do metra wysokości, nasz ma 160 cm.
Jest to roślina sadzona rękami zmarłej mamy mojego męża
więc darzona niezwykłym sentymentem.
Szczerze to nawet boję się jej dotknąć ;-).
Nie wiecie nawet ile miesięcy zastanawiałam się co zrobić ze stareńką niezbyt efektowną lub niezwykle nieefektowną doniczką,
w której kroton stoi - strach przesadzać ze względów wiadomych.
Wymyśliłam sobie ostatnio demontowaną tekstylną osłonę, która miała nieco przypominać
kosz tekstylny.
I muszę przyznać, że to był strzał w dziesiątkę, bo osłona jest tania i efektowna i zdejmowalna( w dowolnym momencie można ją wrzucić do pralki wystarczy odpiąć rzepy)
( każdy wie, że ostre słońce szkodzi zdjęciom czego dowód macie poniżej)
Zasłony jak i osłonę uszyła mi moja zdolna Mama.
No ale białe zasłony wydawały mi się troszkę nudne więc uciaprałam je na dole czarną farbą do tkanin. Aby dorzucić do pokoju graficznych wzorów chciałabym wymienić jeszcze abażur.
Nie zdążyłam ;-(.
Na parapecie postanowiłam wyeksponować dekoracje i nie mogę się zdecydować(zupełnie jak pogoda) czy lepiej stawiać na wiosenne czy jeszcze zimowe ;-))
Nie jest to wnętrze typowo skandynawskie ale intensywnie pracuję, żeby takie było.
Być może za kilka lat będę z tego wnętrza całkowicie zadowolona.
Znacie mnie już pewnie na tyle dobrze,
że wiecie, że ja nigdy nie bywam do końca zadowolona;-).
Zazdroszczę innym w mieszkaniach przestrzeni,
ale jeśli takowej nie posiadam nie pozostaje mi nic innego jak oswoić to co mam.
Dobrego poniedziałku dla Was i wspaniałego tygodnia.
Nie wiem czy uda mi się w tym tygodniu zamieścić jeszcze jakiś post,
mam jednak nadzieję, że dzisiejsza ilość zdjęć jakoś zrekompensuje Wam moją nieobecność.
W tym tygodniu czeka mnie duży smutek i duża radość,
a w moim przypadku to oznacza morze łez,
bo podobnie na te skrajne uczucia reaguję.
OLA
Część z nich zrobiłam samodzielnie przy pomocy stempla, część ufarbowałam.
Oczywiście regularnie czyszczę sofę preparatem do skóry
ale jeśli pojawiłby się zarzut że trzeba czyścić częściej jasną skórę niż skórę ciemną to napiszę,
że każdą trzeba pielęgnować, bo po jakimś czasie każda jest brudna.
Wczoraj zdecydowałam się na nowe hasło, a ponieważ czasu miałam niewiele
to w słowie HAPPINESS popełniłam mały błąd
gdy go odkryłam był już wieczór, dlatego pokazuję Wam zdjęcia "z poprawką".
Chciałabym je wymienić i tak mi się wydaje, że metalowe byłyby najlepsze...w czerni...nadałyby tej części pokoju charakteru.
Za stołem upchnęłam regał ale na tyle udanie aby swobodnie można było dojść do stołu i siedzieć przy nim.
Ale kiedy zobaczyłam na Instagramie jak poukładała książki u siebie
pokusiłam się i ja o kolorystyczne dopasowanie kolejnych pozycji w regale.
Nie wygląda to u mnie tak ładnie jak u niej,
bo książki u mnie mają raczej bardziej stonowane okładki.
Stół mimo tego, że dość masywny nie przytłacza wnętrza ...to pewnie zasługa jasnego drewna i prostej formy.
W każdym razie spełnia swoją funkcję znakomicie.
Mamy do niego dwie "dostawki",
które wpinamy gdy mają u nas pojawić się goście ;-) przez co wyraźnie zwiększa się powierzchnia
użytkowa stołu.
Na stole kwiaty od męża ale podarowane bez okazji, a nie z powodu 8 marca.
Z nowych rzeczy przybyły w naszym salonie znane i przez wielu lubiane
półki na obrazy.
Mogę teraz do woli eksponować swoje skarby ;-).
Chociaż kiedy je zawiesiliśmy miałam wątpliwości czy kiedykolwiek uda mi się je zapełnić ;-).
Nie da się uniknąć powielania pewnych elementów dekoracyjnych.
To samo znajdziecie u mnie jak i pewnie w wielu polskich mieszkaniach.
Staram się aby nasze mieszkanie było unikalne
ale wprowadzam wyjątkowość we własnoręcznie zrobionych dekoracjach i tekstyliach.
Osobiście nie bardzo przepadam za kwiatami doniczkowymi.
Po stokroć wolę te cięte.
Wynika to pewnie stąd, że jestem w stanie zasuszyć każdą posiadaną roślinkę...stąd dużo u mnie sukulentów,
które nie wymagają takiej uwagi jak inne gatunki.
Mamy jednak w domu Krotona ponad trzydziestoletniego.
Nikt nie wie dokładnie ile ma lat,
wiadomo jednak, że więcej niż 30.
W warunkach domowych te rośliny osiągają do metra wysokości, nasz ma 160 cm.
Jest to roślina sadzona rękami zmarłej mamy mojego męża
więc darzona niezwykłym sentymentem.
Szczerze to nawet boję się jej dotknąć ;-).
Nie wiecie nawet ile miesięcy zastanawiałam się co zrobić ze stareńką niezbyt efektowną lub niezwykle nieefektowną doniczką,
w której kroton stoi - strach przesadzać ze względów wiadomych.
Wymyśliłam sobie ostatnio demontowaną tekstylną osłonę, która miała nieco przypominać
kosz tekstylny.
I muszę przyznać, że to był strzał w dziesiątkę, bo osłona jest tania i efektowna i zdejmowalna( w dowolnym momencie można ją wrzucić do pralki wystarczy odpiąć rzepy)
( każdy wie, że ostre słońce szkodzi zdjęciom czego dowód macie poniżej)
Zasłony jak i osłonę uszyła mi moja zdolna Mama.
No ale białe zasłony wydawały mi się troszkę nudne więc uciaprałam je na dole czarną farbą do tkanin. Aby dorzucić do pokoju graficznych wzorów chciałabym wymienić jeszcze abażur.
Nie zdążyłam ;-(.
Na parapecie postanowiłam wyeksponować dekoracje i nie mogę się zdecydować(zupełnie jak pogoda) czy lepiej stawiać na wiosenne czy jeszcze zimowe ;-))
Nie jest to wnętrze typowo skandynawskie ale intensywnie pracuję, żeby takie było.
Być może za kilka lat będę z tego wnętrza całkowicie zadowolona.
Znacie mnie już pewnie na tyle dobrze,
że wiecie, że ja nigdy nie bywam do końca zadowolona;-).
Zazdroszczę innym w mieszkaniach przestrzeni,
ale jeśli takowej nie posiadam nie pozostaje mi nic innego jak oswoić to co mam.
Dobrego poniedziałku dla Was i wspaniałego tygodnia.
Nie wiem czy uda mi się w tym tygodniu zamieścić jeszcze jakiś post,
mam jednak nadzieję, że dzisiejsza ilość zdjęć jakoś zrekompensuje Wam moją nieobecność.
W tym tygodniu czeka mnie duży smutek i duża radość,
a w moim przypadku to oznacza morze łez,
bo podobnie na te skrajne uczucia reaguję.
OLA
Olu skąd masz te piękne proste meble?no zachwyciły mnie!Podasz namiary?Mnie się podoba i nie przeszkadza mi to,że w wielu polskich domach jest podobnie.Lepiej tak niż by wszędzi wisiały pałacowe firanki, o czg ostatnio pisałam:)Pozdrawiam życząc spokojnego tygodnia!Zapraszam do mnie ma ostatni tydzien giveaway z Anna Ostapowicz!
OdpowiedzUsuńhttp://szalenstwa-panny-matki.blogspot.com
Jasne, że podam skąd...meble z Firmy Seart http://szalenstwa-panny-matki.blogspot.com. Zawsze tam kupujemy...od blisko 10 lat i z czystym sumieniem polecam ;-).
UsuńDzień dobry!
UsuńTeż polecam firmę Seart.
pozdrawiam,
K.
Moim zdaniem świetnie sobie poradziłaś i salon wygląda nie tylko oryginalnie, ale i pięknie. Drewniane meble dodają mu ciepła i przytulności, biele rozjaśniają. Okno wygląda fantastycznie - moje marzenie to okno bez firanek, ale mieszkanie na parterze przy ulicy niestety swoje robi...
OdpowiedzUsuńJa mam problem taki, że na 21m2 jedynego pokoju w naszym mieszkaniu muszę zmieścić salon, biuro i sypialnię. Nie jest to prosta sprawa... :) Pozdrawiam!
To Ty masz dopiero wielki problem...wiesz ja tam naprawdę nie narzekam i cieszę się z tego co mam, bo jest wiele osób, które mają znacznie mniej i jakoś sobie radzą ;-)...ja się firanek pozbyłam i teraz jest znacznie jaśniej ale rozumiem dlaczego u Ciebie są ;-)
UsuńJa oczywiście też nie narzekam, cieszę się ogromnie, że mam nad czym w ogóle dumać i co urządzać. :)
UsuńCiekawe wnętrze, mi też spodobały się Twoje drewniane meble - ładny odcień drewna i fajna prosta forma.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Dzięki...i ja lubię te moje meble.
Usuńpięknie mieszkasz Kochana <3
OdpowiedzUsuńDziękuję Kasiu, dobrego dnia do Ciebie ;-)
Usuń"nie pozostaje mi nic innego jak oswoić to co mam" - podpisuję się pod tym obiema rękami ;-)
OdpowiedzUsuńTa osłona na doniczkę mnie zachwyciła, też mam wiecznie problem z osłonkami na większe kwiatki - gdybym miała kupić gotowe w sklepie wydałabym majątek! Genialna podusia w piórka (stempelki?). No i oczywiście domek W&Co, którego niezmiennie zazdroszczę ;-)
Z osłoną miałam ten sam problem...nie chciałam wydawać majątku...za materiał zapłaciłam 30 zł ;-)...a piórka to stempel wycięty w ziemniaku ;-)
UsuńNie ma sie co przejmować innymi, oni tylko raz widzieli zdjęcie a to Ty żyjesz w tych wnętrzach wiec maja Tobie odpowiadać! Mi bardzo sie podoba kącik jadalniany, bardzo podobnie wyobrażam sobie swoj;) no i meble tez mi sie podobają, można zapytać skąd sa?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Dziękuję Haniu meble z firmy Seart, od lat tam kupujemy ;-)
UsuńBardzo ładny Salon. Widać , że włożyłaś w niego dużo serca :)
OdpowiedzUsuńGosiu jak we wszystko ;-)
UsuńMeble szalenie mi się podobają. Piękny odcień drewna. A forma ponadczasowa. Chętnie widziałabym takie u siebie.
OdpowiedzUsuńBardzo, bardzo przytulnie u Ciebie
♥
Oj tak...to prawda, jest bardzo przytulnie ;-)
UsuńNo kawał dobrego wnętrza nam tu zaprezentowałaś :) Zacznę od poduszki w pióra, bardzo mi się podoba! Półeczki przykręcone, ślicznie eksponują rzeczy, które tam ułożyłaś. Domki strasznie i się podobają :) Krzesła metalowe przy stole, rzeczywiście nadałyby charakteru, te które masz są śliczne i ja osobiście takie bym chciała, ale metalowe widzę u Ciebie oczami wyobraźni :) Drzewo robi wrażenie i super pomysł z osłonką! :) Zasłony również rewelacja. Każdy detal ma znaczenie i na prawdę widać, że jest przemyślany :) Olu życzę Ci by Twoje smutki odeszły precz i nastały tylko radości...Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńBardzo Ci dziękuję za analizę wnętrza...cieszę się, że Ci się podoba ;-) i dziękuję za życzenia...buziaki i dobrego dnia dla Ciebie ;-)
UsuńObfitość pięknych zdjęć dzisiaj u Ciebie :) No, ale jest co fotografować. Na każdym zdjęciu widać ile serca i staranności wkładasz w każdy element swoje mieszkania. I to daje takie cudne efekty.
OdpowiedzUsuńOlbrzymie wrażenie zrobił na mnie kroton. Jest imponujący! Jeszcze nie widziałam tak dużego egzemplarza! Widać dobrze mu u Was :)
Gratuluję kolejnego wspaniałego pomieszczenia!
Pozdrawiam Cię serdecznie :)
Dziękuję Elu...o tego kwiatka rzeczywiście dbamy...sentyment...rzeczywiście w każde pomieszczenie wkładam dużo serca ;-)
UsuńSprawę z książkami rozwiązałam na naszym starym mieszkaniu podobnie, jak Ty. W nowym mieszkamy już pół roku, a książki ze względu na brak mebli nadal zalegają w kartonach. Jak je już wyciągnę, to pewnie znowu poukładam je kolorystycznie. To było naprawdę dobre rozwiązanie. Pomysł na doniczkę toż świetny. Dobrze Cię rozumiem, u mnie rośliny mają równie ciężko ;) Taras będzie dla mnie nie lada wyzwaniem... Mam nadzieję, że nie uśmiercę wszystkiego, co na nim wyrośnie :) Dobrego dnia!
OdpowiedzUsuńHehe...ja mam u siebie jeszcze balkon, niewielki ale jednak są na nim zwykle rośliny latem i to dla mnie nie lada wyzwanie jest ;-)
UsuńPiękny salon :) Bardzo podoba mi się odcień drewna tych mebli, no i półki nad stołem, które, moim zdaniem , nadają charakteru pokojowi. Domyślam się, że dekoracje na nich będą się bardzo często zmieniać :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam !
Ależ tak...nawet bardzo często ;-)
UsuńPiekny jest ten Wasz salon Olu, widać, że go dopieszczasz nieustannie :)))
OdpowiedzUsuńJest czym się chwalić, jest z czego być dumnym :)
Serdeczności na nowy tydzien :))
Dziękuję Marysiu ;-)...staram się ulepszać i ulepszać...nie zawsze ulepszenie wychodzi na dobre ale staram się, żeby tak było ;-)
UsuńLampę to masz odjazd - prawdziwa secesyjna perełka. Kolejna rzecz, którą bym od Ciebie wyniosła pod pachą :-) Jeżeli chodzi o ilość rzeczy, którą udało Ci się upchnąć w salonie - wielkie brawa. Wielu ludzi by pewnie pozbyło się takiej wielkiej (i pięknej) rośliny, żeby mieć więcej miejsca. A u Ciebie nic nie zagracone i z oddechem i wszystko co potrzeba jest na miejscu. Bardzo mi się podoba idea zamian dekoracji na półeczkach. No i poduchy - robią klimat!!!!! Trzymam kciuki za cokolwiekbytoniebyłowtymtygodniu. Ściskam Olu!
OdpowiedzUsuńDzięki Asiu, lampa też po przodkach...mam sentyment do wielu rzeczy nie sposób ich wyrzucić dla być może chwilowej mody ;-)
UsuńZacznę od początku. Meble są piękne i tak jak piszesz nigdy nie przestaną być modne, Twoje mają dodatkowo ciekawą fakturę. Miałam taki zegar po babci i oddałam rodzicom, później oczywiście żałowałam hihi. Lampę wiszącą ,chyba nawet taką samą mieli moi teście i do końca życia nie zapomnę jak podczas śniadania wielkanocnego pierdyknął na stół. Mało nie zeszłam na zawał haha Tego dużego kwiata masz imponującego, jest wow przez duże W :) I to chyba wszystko co chciałam napisać ;P
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
oczywiście pierdyknęła a nie pierdyknął ;)
UsuńDzięki, dzięki i jeszcze raz dzięki...mam nadzieję, że nasza nie walnie, a jak walnie to na dywan ;-). Buziaki ;-)
UsuńAle u Ciebie wszystko cudowne, dodatki, meble , nawet krzesła zostawiłabym takie jakie są , osłonka na donicę to numer jeden całego pomieszczenia, ale Ci zazdroszczę umiejętności doboru i eksponowania tych wszystkich cudowności , pozdrawiam Adriana.
OdpowiedzUsuńBardzo Ci dziękuję Adriana, Twoje słowa dużo dla mnie znaczą. Dobrego dnia ;-)
UsuńOla cudo! Meble bardzo mi się podobają. We wnętrzu widać twoją włożoną pracę. Miłego dnia! Dalej czekam ... ;)
OdpowiedzUsuńDzięki Kasiu...wiesz ja mam pamięć dobrą tylko bardzo krótką ;-)
UsuńPiękne wnętrze i najważniejsze , że Wasze. Nie przepadam za wnętrzami z których "nie widać" mieszkańców
OdpowiedzUsuńPięknie przemyślane wnętrze. Gratulacje
Dziękuję Dorota...nasze, oczywiście, że nasze ;-)
UsuńBardzo nam się podobają te wnętrza! Opiniami nie warto się przejmować. Nikt z nami mieszkać nie będzie a każdy wypoczywa najlepiej w innych kolorach czy wzorach :) Śledzimy Cię!
OdpowiedzUsuńArch/tecture-blog pełen designu!
Dzięki...ja pokazuję tylko co można zrobić...nie narzucam niczego, komuś albo się podoba albo nie ;-)...Ja od wnętrz sielskich odpoczywam w swojej Chatce ;-)
UsuńCudnie świeże wnętrza..sama hołduję takiej "czystości".Powiem Ci,że przy okazji ostatnich zmian remontowych w naszym mieszkaniu,pokusiłam się o POKOLOROWANIE biblioteczki,sposobem właśnie takim jak przedstawiłaś..Nagle książki o tematyce wojennej, "zlepiły się " z książkami kucharskimi ... oj strasznie mnie to zirytowało:))) i wróciłam do kolorowego misz maszu:)) ściskam!
OdpowiedzUsuńMi to zlepienie nie przeszkadza ale Magda ma na to sposób, wszystkie książki kucharskie wyniosła do kuchni ;-)). Nie mam za dużo miejsca więc nie mogę zagracać tego co mam ;-). Buziaki i dobrego dnia ;-)
UsuńMeble są piękne - muszę się lepiej przyjrzeć marce Seart :) A to, że są z jednej bajki - może któryś mebel znajdzie dla siebie nowe przeznaczenie w innym miejscu domu ;) Ukradłabym tę lampę z drewnianą podstawą.
OdpowiedzUsuńWłaśnie o tym Olu myślałam kupując je ;-)
UsuńPięknie urządziłaś salon,jest przytulnie,jasno,funkcjonalnie.
OdpowiedzUsuńNasz living room to także nasza sypialnia i nie należy do dużych ,nad czym mocno ubolewam ;p
Jak wynajmowaliśmy mieszkania to zawsze były to kawalerki więc jak wprowadziliśmy się do własnego M3 wydawało mi się taki duże i przestronne ale teraz wiem,że to było tylko złudzenie ;p
Ściskam mocno!
Coś wiem na ten temat ;-)...mam to szczęście, że sypialnię mam oddzielnie ;-) ale oczywiście marzą mi się przestrzenie ;-). Uściski dla Ciebie ;-)
UsuńHehe...u mnie dzisiaj tez wprost z dziennego..ale sie zlozylo;) u nas 5x5...piekne te meble;) bardzo ladny odcien drewna.ch e taki osiagnac w krzeslach ktore czekaja na oczyszczenie;) Pozdrawiam;)
OdpowiedzUsuńWobec tego powodzenia...ja bym chciała krzesła czarne byłabym wtedy całkowicie usatysfakcjonowana ;_)
UsuńOlu piękne te meble! Takie "surowe", ale to moje subiektywne odczucie :) Zazdroszczę tego regału na książki. Ja nie mam miejsca na wstawienie takiego, a książki uwielbiam i mam ich coraz więcej. Może kiedyś w wymarzonym domku uda się stworzyć małą biblioteczkę ;)
OdpowiedzUsuńAniu ja właśnie koniecznie chciałam mieć regał, żeby książek nie upychać po szafach ;-). Buziaki i dobrego dnia ;-)
UsuńWspaniale urządziłaś salon :) Jest jasny, przestronny, naturalny. Bardzo podobają mi się meble i subtelny dobór detali. Jest w Twoim stylu :) Super ! Pozdrawiam ciepło !
OdpowiedzUsuńDziękuję i dobrego dnia dla Ciebie Aniu ;-)
UsuńBardzo ładne masz mieszkanko :) Ach, chętnie bym przygarnęła ten duży drewniany stół :D
OdpowiedzUsuńDziękuję...całe mieszkanko nie jest aż takie ładne ale będzie, kiedyś będzie ;-)
UsuńPiękny salon, a meble supernowe!
OdpowiedzUsuńLubię jasne drzewo:)
Dobrej nocy Oluś!
Marta dziękuję i ja wolę jasne od ciemnego...chociaż w Chatce jest takie barwione ciemnym woskiem i źle nie jest ;-)
UsuńBardzo fajne te mebelki, proste i przez to długo Ci jeszcze posłużą. Ten kroton to naprawdę niezły okaz, też bym się bała go przesadzać.
OdpowiedzUsuńI o to chodziło, żeby dłużej służyły. Buziaki i dobrego dnia dla Ciebie ;-)
UsuńSuper meble...Salon bardzo przytulny i milusi:) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję Kasiu, rzeczywiście taki jest. Buziaki dla Ciebie i dobrego dnia ;-)
UsuńPięknie u ciebie!!!
OdpowiedzUsuńDziękuję ;-)
UsuńWchodzę w tu już trzeci raz :D najpierw przeczytałam końcówkę, potem początek, teraz doczytałam środek, żeby znaleźć fragment o książkach :D
OdpowiedzUsuńCoś ciężko z moim skupieniem ostatnio! A nawet za pierwszym razem zwróciłam uwagę, że są kolorystycznie,ale się spieszyłam i nie zostawiłam komentarza. Całe szczęście, bo bym się ośmieszyła pisząc, że też mam tak ułożone - to byłoby ewidentne przyznanie się do nieuważnego czytania! :D
EEE tam Magda nie przesadzaj...ja też czasem czytam po pięć razy i czasem co innego jest napisane, a ja zupełnie błędne wnioski wysuwam ;-)
UsuńZegar mojej babci:-) Klasyka gorą, rewelacyjnie prosto i klasą!
OdpowiedzUsuńI mojej ;-)
UsuńMały metraż może rzeczywiście być męczący, bo ciężko wszystko upchnąć w takiej przestrzeni. Ale jak widać Ty radzisz sobie z tym świetnie :)
OdpowiedzUsuńZdjęć masa, jestem usatysfakcjonowana długim postem i tymi pięknymi ujęciami.
Ach i masz rację, najważniejsze że to wy czujecie się dobrze we własnych wnętrzach i kochacie do nich wracać :)
Wiesz ja chyba bym miała problem z dużymi przestrzeniami ;-)...z racji tego, że okrągły rok mieszkamy w małej przestrzeni w Chatce na początku czuję się trochę nieswojo ;-)
UsuńPięknie jest, przytulnie i wszystko dopieszczone :) Świetne meble i dodatki :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Ewelinko ;-)
UsuńWszystko mnie się podoba, dosłownie! Dobrałaś spójne dodatki stworzyłaś piękne miejsce:) Kroton zachwycający!
OdpowiedzUsuńPozdrowienia posyłam!
:)
Dziękuję...starałam się, no ale czasem bywa ciężko ;-)
UsuńKochana pieknie u Was:) a ta poducha stemplowana z piorkami - wymiata:) tak jak juz pisalam na insta :) Buziaki!
OdpowiedzUsuńDziękuję Aguś ;-)
UsuńZnowu czytam i widzę, że myślimy w wielu kwestiach podobnie. Bardzo sympatycznie wygląda ta oswojona przestrzeń. Meble są fajne w swojej prostocie i ta piękna podłoga! Zdradzisz skąd ten plakat z pacyfką?
OdpowiedzUsuńDziękuję...a plakat zrobiłam własnoręcznie wyślę Ci na maila ;-)
UsuńAz ie chce sie wierzyc po Twojej fotorelacji ze ten pokoj ma tylko 16metrow a jest nawet miejsce na mini jadalnie!!!!
OdpowiedzUsuńjestes cudotworczynia:)
sciskam
Mój mąż też tak mówi ;-). Buziaki i dobrego dnia ;-)
UsuńMi się najbardziej podoba abażur i roślinka, ale ja lubię "starocie" ;) Meble olejowane też piękne, mają klasę :)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję ;-)
UsuńOlu, do domu podobnie wybieram ,,gruboszowate,,- najzwyczajniej w świecie inne rośliny nie radzą sobie z wysokimi temperaturami (u nas latem dosłownie tropiki). Oniemiałam kiedy zobaczyłam zdjęcie Krotona , a muszę przyznać że widziałam wieeeeele roślin doniczkowych !
OdpowiedzUsuńPrawdziwy SKARB!
Kamilko i traktujemy go jak skarb ;-) u nas latem nie jest bardzo gorąco ale ja notorycznie zapominam wszystko podlewać ;-)
UsuńSalon wygląda pięknie :) Meble są świetne! Ja "propaguję" jak mogę olejowanie u siebie na blogu bo ten skuteczny i efektowny sposób impregnacji drewna jest u nas niedoceniany. Pozdrawiam serdecznie !
OdpowiedzUsuńOch, książki! <3
OdpowiedzUsuńŚliczne masz mieszkanko, a salon zauroczył mnie kompletnie! Ta prostota, która w nim tkwi jest moim zdaniem cudowna. Wszystko się ładnie komponuje, wszystko pasuje do siebie i mogę sobie wyobrazić, że w takim wnętrzu można naprawdę odpocząć od zgiełku, który panuje na zewnątrz.
OdpowiedzUsuńNo i bardzo ładna jest ta lampa, chyba jest też dość stara?
Szukałam czegoś w podobnym stylu, ale ostatecznie zdecydowałam się na starą lampę magazynową, która też coś w sobie ma.
Jagoda ja zawsze stawiam na prostotę...nadmiaru zwyczajnie nie lubię ;-), dziękuję za miły komentarz nawet nie wiesz jakie takie słowa są budujące ;-)
Usuń