Sezon uważam za otwarty.
Czekałam na to niemal pół roku i wreszcie udało nam się zawitać w naszym letnim domu.
Czekałam na to niemal pół roku i wreszcie udało nam się zawitać w naszym letnim domu.
Kiedy tylko dojechaliśmy na miejsce od razu pomyślałam:
"Alpy! Ach! Tu się oddycha! W końcu czuję, że jestem wolny!";-).
I chociaż willi brak to na brak wolności nie można tutaj narzekać.
Mimo, że to nie Szwajcaria to powietrze jest całkiem inne niż to w Krakowie.
Lokalizacja domu na końcu wsi, na mało uczęszczanej drodze, pod lasem zdecydowanie ma swoje dobre strony.
Wszystko pachnie intensywniej nietłumione oparami benzyny.
Chłonę wzrokiem gigantyczne ilości fiołków, co roku jest ich więcej.
A w zasadzie chłonę je całą sobą.
Ich zapach "atakuje" mnie z każdej strony.
Ich zapach "atakuje" mnie z każdej strony.
Dziecko biega po działce jak oszalałe i samo nie wie czym się nacieszyć najpierw.
Od razu widać, że wiejska wiosna ma opóźnienie.
Jakieś dwa tygodnie w stosunku do wiosny miejskiej.
Żonkile dopiero zabierają się za kwitnienie, na tulipany przyjdzie jeszcze poczekać,
nieśmiało wyglądają z ziemi niezapominajki.
Żonkile dopiero zabierają się za kwitnienie, na tulipany przyjdzie jeszcze poczekać,
nieśmiało wyglądają z ziemi niezapominajki.
Jadąc do Chatki,
najbardziej się bałam, że nie odwiedzi nas kociszon Wacław.
Franek byłby bardzo zawiedziony.
Kiedy jednak podjeżdżamy pod dom...podbiega do nas czarno biały zwierzak, wita nas mruczeniem i ocieraniem się o nogi.
Niesamowite...nie widział nas prawie pół roku, a nadal nas pamięta
Niesamowite...nie widział nas prawie pół roku, a nadal nas pamięta
Kiedy tylko zobaczył Franka przewraca się na plecy i pozwala aby ten go swobodnie pieszczoszył.
A w niedzielę na wycieraczce przed drzwiami znajdujemy koci dar: zabitą myszkę.
W domu bardzo zimno.
Szybko otwieramy okna, żeby wyrzucić zimę z domu.
Całe szczęście, że na zewnątrz jest tak ciepło,
że Franek może spędzić calutki dzień na zewnątrz,
co też czyni bez najmniejszego protestu.
Kiedy powietrze nieco się złamie, zaczynamy grzać w trzech piecach kaflowych
nie ma co jednak liczyć, że w domu zrobi się cieplej w kilka chwil.
Na odczuwalną zmianę trzeba będzie poczekać kilka godzin.
Już w południe staje się jasne,
że będziemy spać "na kupie".
Mam takie zwyczaj, że każdego roku po przyjeździe do Chatki
sprzątam stare kąty po zimie.
Wymiatam pajęczyny, ścieram kurze, wietrzę pościele.
W tym roku pierwszy raz od dziesięciu lat
myszy dały nam we znaki.
Do wywalenia są dwie kołdry, trzy poduszki, narzuta.
Do wyprania praktycznie wszystko co było na wierzchu.
Całe szczęście, że w minionym roku zdążyłam
odnowić skrzynię posagową,
bo nie mielibyśmy się czym przykryć.
Rzeczy w skrzyni są nietknięte i ratują nas w nocy przed zimnem.
Mysia działalność ma i swoje dobre strony:
muszę kupić nowe tekstylia ;-).
Mysia działalność ma i swoje dobre strony:
muszę kupić nowe tekstylia ;-).
Do domu przynoszę fiołki, kwitnącego derenia
i z tego co zostało
przygotowuję małą aranżację,
żeby było w tych pierwszych dniach w Chatce przyjemnie jak zawsze.
Dzielę się z Wami babcinymi klimatami ;-).
Dzielę się z Wami babcinymi klimatami ;-).
Złość na myszy przechodzi mi wieczorem.
Ze względu na temperaturę w domu
Ze względu na temperaturę w domu
łóżko Franka wnosimy do naszej sypialni,
dosuwamy do naszego łóżka
co jest dla niego nie lada atrakcją.
A w nocy ciąg atrakcji ;-).
W. wydaje się, że myszka przebiega po jego śpiworze.
Po zapaleniu światła okazuje się, że to Franek przełożył rękę na nasze łóżko.
Już mam zgasić lampkę ale wtedy z kolei ja biorę wiszący kabel za gryzonia,
zrzucam lampkę z krzykiem :AAAAA.
A gdy widzę swoją pomyłkę wybucham śmiechem i
nie mogę się uspokoić przez dłuższy czas.
A Franek w tym czasie...ŚPI.
Jak ja mu zazdroszczę tego mocnego snu.
Niedziela mija szybciutko.
Zdecydowanie zbyt szybko.
Zdecydowanie zbyt szybko.
Przyznam szczerze, że nie zdążyłam się nacieszyć spotkaniem
ze starym przyjacielem - naszym letnim domem,
a ponieważ z roku na rok coraz bardziej go lubię
czuję się nieswojo kiedy muszę go zostawić nawet na kilka dni.
Dzieci mają kapitalną logikę.
Franek szybciutko wymyślił rozwiązanie dla mojej zgryzoty.
"Mama przeprowadzamy się na wieś,
ty będziesz hodować kwiaty,
tata jeszcze nie wiem co będzie robił,
ale ja rzucam szkołę"
On także nie chce wracać do domu.
Myślę, że kiedy dorośnie będzie z radością wspominał
dni spędzone w Chatce.
On także nie chce wracać do domu.
Myślę, że kiedy dorośnie będzie z radością wspominał
dni spędzone w Chatce.
A następnym razem kiedy pojedziemy do Chatki czeka mnie mały projekt,
w którym wykorzystam nowe gałki.
Nie zdążyłam zrealizować tego pomysłu ubiegłej jesieni
ale przecież co się odwlecze...;-).
A już zupełnie na koniec fiołki w ich środowisku naturalnym.
Wspaniałego dnia dla Was i udanego tygodnia.
OLA
Oli jak ja Tobie
OdpowiedzUsuńzazdroszczę takiego cudownego domku.U nas to taka daleka droga,że aż się smutnk robi:(http://szalenstwa-panny-matki.blogspot.com
U nas dom jest ale do pełnej satysfakcji z niego trochę brakuje ;-)
Usuńniesamowicie zazdroszczę Ci tej chatki! to moje marzenie, a że marzenia się spełniają... to... :D
OdpowiedzUsuńale myszy, brrrrr :/
Spełniają się to prawda ;-)
UsuńPięknie ! chociaż myszy to nie zazdroszczę ;-) Cudnie czyta się o emocjach Tobie, Wam towarzyszącym kiedy wracacie do chatki. Mam przeczucie, że tego roku wyjątkowo będzie cieszył Cię czas na wsi :-) Buziak
OdpowiedzUsuńKamilko towarzyszą mi przeogromne emocje... a zimą moja tęsknota za tym miejscem jest nie do zniesienia ;_)
UsuńPo zdjęciach, które pokazujesz w ogóle nie widać, że Was tam nie było tyle czasu... Widać, że kotek sie ucieszył z Waszego powrotu. Przyjemnego tygodnia!
OdpowiedzUsuńI dla Ciebie miłego Olu ;-)
UsuńTaka chatka to na pewno cudowna rzecz. Myszki są niestety, też chciały się schować przed zimą :) A kot jaki oddany, podarował łup gospodarzom :) Szkoda tylko tych wszystkich kołder i poduszek pogryzionych. Śliczne gałki, ciekawe co ozdobią? :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńTak jak napisałam ;-) cudowna...a co to za zmiana u Ciebie??
Usuńpiękne zdjęcia, zapach fiołków przypomina mi wiosnę i zbliżające się lato, ciepłe dni, słońce, a w połączeniu z odległą wsią brzmi jeszcze lepiej. My też zawitaliśmy w weekend na wieś, tylko że to warsztatu :)
OdpowiedzUsuńMiłego tygodnia !
Oj tak wiosna i zaraz lato, tego chcę ;-)
UsuńPiękne zdjęcia :) Może i ja będę miała kiedyś taką chatkę. Może być z myszami :)))) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńHehe...myszki to i teraz Ci podarować mogę ;-)
UsuńWspaniała odskocznia od miasta! Niesamowite przygody, nawet z udziałem myszek, wspaniale się wspomina po latach :)
OdpowiedzUsuńTo prawda Asiu, wspaniałego dnia ;-)
UsuńWyjazd do chatki to wspaniała odskocznia od codzienności, kompletny reset i wspaniały relaks :))
OdpowiedzUsuńMyszy to prawdziwe utrapienie, szkoda wszystkich rzeczy zniszczonych przez nie...
Przepiękne zdjęcia z fiołeczkami w roli głównej :))
Pozdrawiam cieplutko, Agness:)
Bardzo Ci dziękuję...fiołki piękne to i zdjęcia wychodzą nieźle ;-)
UsuńPochłonęłam ten post niczym najpiękniejszą książkę i aż żal, że już się skończyła :))) Bardzo zazdroszczę Wam tej chatki za miastem, to musi być wspaniały czas przebywać tam i wcale się nie dziwię, że Franek rzuca wszystko, by czuć się wolnym :)))
OdpowiedzUsuńPięknego tygodnia!!
;-)...teraz kiedy wiosna i lato to takich postów będzie więcej ;-)
UsuńHaha świetny pomysł na życie ma Wasz Franek! :-) Czasem dobrze posłuchać... młodszego!
OdpowiedzUsuńWspaniałości na ten tydzień, Olu!
Zdecydowanie dzieci trzeba słuchać ;-)
Usuńw Warszawie dziś pochmurno, ale dzięki Tobie znów poczułam wiosnę :) i nawet myszy udało Ci się przedstawić całkiem sympatycznie ;D zupełnie zapomniałam, że masz tak piękną szafkę Hemnes a to najlepsza wersja tego mebla, jaką widziałam.
OdpowiedzUsuńMiłego dnia, Olu :)
Dziękuję Olu...Mam nadzieję, że u Was teraz już nieco cieplej ;-)
UsuńPiękne zdjęcia :) Też z przyjemnością udałabym się na parę dni gdzieś daleko od miasta. Jedynie z myszy mogłabym zrezygnować ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę udanego tygodnia :)
Póki myszy nie widzę to nie jest tak źle ;-)
UsuńO tak , u mnie tez rozpanoszyły się fiołki, zapach , przepiękny.
OdpowiedzUsuńSobota była przepiękna, cieplutko bardzo, dzieciaki szalały na podwórku do nocy, jak fajnie, juz tęsknię za latem a dzisiaj u nas zimno i deszczowo, chociaz słoneczko czasami przebija się przez chmurki.
czekam więc na diy, jestem ciekawa co tam wymyślisz, i tak patzrę, jak KiK podrobił te gałeczki, bo Twoje nie Kikowe a wzorek łudząco podobny, ściskam
U nas niedziela była bardzo wietrzna ale nie taka zła, bo słońce było ;-)...Gałeczki mam z Zara Home, kupiłam je w zeszłym roku na wyprzedaży...oczywiście z myślą o mojej Chatce ;-)
UsuńOch jak dobrze Cię rozumiem :)
OdpowiedzUsuńCo prawda nie mam własnej chatki, ale rodzinną, w środku lasu, z cudowną ciszą, którą przerywają trelące ptaki. W czasie studiów rzucałam miejski zgiełk w czwartki i wracałam do niego dopiero w poniedziałek, jeśli się dało to w środę :) Teraz zostają mi krótkie weekendy, aby wyciszyć się i wypocząć w lesie :)
Miłego i krótkiego tygodnia :)
;-)...ja w czasie studiów niezbyt chętnie jeździłam na wieś...ale widać, że z biegiem czasu wszystko się zmienia ;-)
UsuńPrzyjemnie czyta się słowa, które wystukałaś na klawiaturze. Twoje słowa oddają zapach kwiatów, powiew wiosny, ciepłe promienie słońca czy nawet chłód panujący w chatce po zimie. Buziaki i dobrego tygodnia!
OdpowiedzUsuńTak właśnie miało być...i dla Ciebie wspaniałego dnia ;-)
UsuńPiękny opis -tak jakbyście spędzali wakacje a nie tylko weekend :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Staram się przekonać Męża żebyśmy tam pojechali na wakacje...zobaczymy co z tego wyniknie ;-)
UsuńŚlicznie opisujesz to Swoje letnie gniazdko więc pewnie tak tam jest :-). Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńJest cudnie ;-). Buziaki i dobrego dnia ;-)
UsuńOla Franek dobrze kombinuje! :D Ja właśnie dlatego wolę poświęcić 2h w ciągu dnia na dojazd, żeby w takiej chatce znaleźć się po długim dniu w pracy. Uwielbiam takie klimaty! Cudnie! Myszy? Mnie kot przynosi do domu średnio 4 dziennie:D. Później mam omamy. Pozdrawiam, Kasia.
OdpowiedzUsuńNo właśnie Kasiu...może kiedyś ;-). Dobrego dnia dla Ciebie ;-)
UsuńNo a mnie urzekły te szafeczki nocne, tak sobie myśle ze idealnie by pasowały do naszego dębowego łóżka:) pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńTo ikeowska szafeczka przerobiona na potrzeby Chatki ;-). Buziaki i dobrego dnia ;-)
UsuńJejku Olu wspaniałe zdjęcia - to najpierw mnie "karmi". Myszy - utrapienie. Pamiętam jak mąż jeździł na budowę i stała tam li i jedynie szopka. Wieszał śniadanie na kołku w worku na górnej belce a i tak potrafiły mu to zjeść. Opowiada czasem o wrażeniach u babci, gdzie myszy grasowały i jedna mu po piersi śmignęła. Myślę, że Twój syn też będzie wspominał te przygody z uśmiechem. My też raz spaliśmy na kupie (w 1 łóżku), jak się okazało po dłuższym wyjeździe, że piec zgasł, ziąb jak nie wiem co i nachuchaliśmy jedynie do 16st. Tak jak mówisz, ogrzanie murów trochę trwa. Ściskam mocno. PS a widzisz kocior się spisał, wieczorem już jedną pannę myszkę złowił.
OdpowiedzUsuńWiesz dokładnie o czym piszę...u nas w tym roku myszy są wyjątkowo namolne, jesienią np przegryzły skrzynkę narzędziową, bo tam mąż wsadził pokarm dla ptaków ;-). Uściski Asiu ;-)
UsuńUwielbiam ten spokój na wsi, bliskość natury, las naokoło domu rodziców !!! Mam to szczęście ,że wychowywałam sie w domu na wsi z ogródkiem, sadem i lasami wokół i w każdej chwili kiedy tylko mogę to uciekamyz Kielc z mężem i córą 88 km na wieś do rodzinnego domu odpocząć u rodziców :) Gałki piękne a co do fiołków to ja uwielbiam białe!! Pozdrawiam Aneta
OdpowiedzUsuńZnasz więc ten spokój i ciszę doskonale...u nas fiołki tylko fioletowe ;-)
UsuńPiękne "babcine" kadry :)
OdpowiedzUsuńJak ja Wam zazdroszczę takiego wiejskiego domu z dala od zgiełku dużego miasta.
Chciałabym móc podarować takie wspaniałe wspomnienia mojemu Skrzatowi...
I zazdroszczę Ci też możliwości wyżycia się wnętrzarsko w całkowicie inny stylu.
Nawet na myszki przymknęłabym oko ;)
Jedna Ola - a dwa różne światy ;)
Pozdrawiam cieplutko, Pliszka.
Trafiłaś w sedno...ten kto widzi mój dom na wsi nie pomyślałby, że w mieście żyjemy zupełnie inaczej ;-). Buziaki i dobrego dnia ;-)
Usuńmnie oko przyciąga ten cudny pled:-)
OdpowiedzUsuńa myszaki musza być:-)
nie ma jak alternatywa wyjazdu nawet na 1noc:-)
pzdr
;-) dobrego dnia dla Ciebie ;-)
UsuńOlu jak ja wam zazdroszczę tej chatki :) Ale widzę,że nie tylko ja ;p
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Hihi..no jest sporo osób, które zazdroszczą...tylko pracy tam mnóstwo więc i pracy trzeba zazdrościć ;-)
UsuńOgromnie mnie to cieszy, że znowu częściej bedziemy oglądasz Wasz letni domek - jestem nim oczarowana i tymi wszystkimi zmianami, które w nim wprowadzasz.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko
Częściej Marysiu i wydaje mi się, że znacznie więcej ;-)
UsuńWyobraziłam sobie to wszystko i tak mi się przyjemnie zrobiło, a nawet trochę pozazdrościłam takiej Chatki :)
OdpowiedzUsuńPrzytulnie tam macie, kochani :) Kwiaty wprowadziły też cudowny klimat.
Uwielbiam takie miejsca - ciche, przytulne, wśród natury i śpiewu ptaków, klimatyczne, dzięki którym można odpocząć od codzienności.
A najcudowniej jest jak w sypialni w letnie popołudnie człowiek otwiera okno ;-)...teraz nawet żałuję, że nie mamy tam drzwi balkonowych...mogłabym bezpośrednio wychodzić do ogrodu ;-)
Usuńja też z utęsknieniem czekam już na wyjazd na wieś...tyle roboty tam czeka!
OdpowiedzUsuńpiekne sa wnętrza Twojej chatki, zazdraszczam :D
Oj właśnie...u nas pracy też przeogromnie dużo ;-)
UsuńWspółczuję z powodu myszy :) Chociaż tak jak mówisz - nie ma tego złego.. Jest pretekst, żeby kupić nowe tekstylia. A człowiek ma taką naturę, że musi od czasu do czasu nabyć coś nowego. Choćby drobiazg, choćby na starociach. Na pewno coś fajnego wymyślisz!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko!
Elu zgadzam się z Tobą całkowicie ...kupiłam sobie za 14 zł żeliwnego jeżyka - stopper do drzwi i cieszę się jak jakaś głupia ;-)
UsuńSuper! A pokażesz go? :D
UsuńBabcine chatki lubię najbardziej, aż żal, że tak mało pokazałaś! :)(
OdpowiedzUsuńJak wpadłam w wir sprzątania to omal zupełnie nie zapomniałam o zdjęciach ;-)
UsuńJak tu ładnie :) Będę wracac, i to często!!! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję...dobrego dnia dla Ciebie ;-)
Usuńhej Oleńko ;) Próbując nadrobic zaległości blogowe wpadam do Zebry , a tu taki wpis......uwielbiam te chatkowe opowiastki i zdjęcia.
OdpowiedzUsuńA ja dopięłam swego ......na wsi już jestem na stałe!!! Buziaki :*****
Ola
A to trafiłaś...jejku naprawdę??? marzenia się jednak spełniają. Buziaki dla Ciebie...lecę oblukać co tam ;_)
UsuńTylko pozazdrościć Ci takiej oazy spokoju i złapania oddechu po ciężkim tygodniu pracy.
OdpowiedzUsuńEwcia, u Ciebie chyba te z cisza i spokój ;_)
UsuńHura!jest i Chatka znowu w kadrach u Zeberki!to znak,że wiosna zawitała!:D samych przyjemnosci na ten kolejny sezon!
OdpowiedzUsuń:-)...jejku jak ja się cieszę, że ktoś się cieszy tak samo jak ja ;-)
UsuńCoś niesamowitego taki domek....:)
OdpowiedzUsuńTo prawda Moniczko ;-)
UsuńPrzeczytalam jednym tchem, z wielką zazdrością :)
OdpowiedzUsuńAle to szczęście mieć taką Chatkę... No, ale za codzienne wdychanie krakowskiego powietrza - należy Wam się!
Czekam na więcej i ściskam :*
Dlatego uciekamy z Krakowa jak tylko często się da ;-)
Usuńwiosna w pełni :) pierwsze zdjęcia chatki są tego oznaką, wspaniałe miejsce na weekendowe wypady, cieszę się że coraz więcej jej zdjęć będzie się pojawiać, ściskam!
OdpowiedzUsuńOj tak Moniczko, zgadzam się z Tobą całkowicie ;-). Buziaki i dobrego dnia ;-)
UsuńPodzielam zdanie innych! zazdroszczę chatki :) fajnie mieć taką chatkę na wakacje i ferie... No i oczywiście nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło :D teraz to już po myszach czas zacząć zakupy i wybieranie nowych rzeczy :) Życzę udanego pobytu!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam na nowy post :)
;-)...o właśnie, już kilka naprawdę fajnych rzeczy kupiłam ;-)
UsuńNiech żyje wieś:)
OdpowiedzUsuńSama szczęśliwie od niedawna na wsi mieszkam i chłonę to całą sobą :D
I o to chodzi ;-). Buziaki i dobrego dnia ;-)
UsuńCudownie,ze juz doczekalas sie spotkania ze swoim miejscem na ziemi.Przeczytalam wszystko jednym tchem,a zdjecia fiolkow niesamowite,az czuc ich zapach!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńsciskam Cie bardzo serdecznie:)
Natalia, a jeszcze gdybyś tam była...teraz pewnie będą na nas czekać niezapominajki ;_)
Usuńzazdroszczę ci tej chatki. to pewnie świetna odskocznia. no i kolejne miejsce do upiększania.
OdpowiedzUsuńOj tak zdecydowanie tak ;-)
UsuńBardzo przytulnie w Chatce:) Nam też nie chciało się wracać z letniaka nad jeziorem do mieszkania... więc wybudowaliśmy dom i mieszkamy już 12 lat ciesząc się brakiem miejskiego hałasu, zapachem jeziora i śpiewem ptaków. Oczywiście mamy szczęście: mieszkamy nad jeziorem, wśród zieleni ale to ciągle jeszcze miasto:)))))
OdpowiedzUsuńMiłego weekendu! PA!
Tomaszowa
Ja to nie wiem czy się tam kiedyś nie przeprowadzę ;-)
UsuńTe gałeczki bardzo inspirujące, czekam co tam z nimi wyczarujesz :)
OdpowiedzUsuńNo coś wymyślę z pewnością ;-), a w zasadzie to już wymyśliłam ;-)
UsuńCudnie i tak inaczej niż Pani mieszkanie w Krakowie.Chociaż te też świetnie urządzone.sama nie wiem które bliższe memu sercu...ale wiejska natura chyba wygrywa.super pomysł z taką chatką -odskocznią.ciekawa jestem jak daleko ma Pani do niej.?a Kocurek nie samotny przez te pół roku?pozdrawiam
OdpowiedzUsuńHej, po pierwsze jestem Ola...do chatki mamy około 40 kilometrów więc w 30-45 min jesteśmy. Latem zdecydowanie wolę wieś, a kot jak to kot chadza swoimi ścieżkami ale myślę że lubi jak tam jesteśmy, bo o jedzenie nie musi się martwić ;-)
Usuńmiło mi:)Kasia jestem.Od jakiegos czasu zaglądam do Ciebie i zawsze tak samo intensywnie chłone kazdy Twój wpis.Jest ciekawie i inspirująco.Dopiero wczoraj odważyłam się cos skrobnąc;)A do chatki faktycznie jest niedaleko.Nic tylko pakowac towarzystwo(rodzinę znaczy;P)iw samochód i ruszac w stronę chatki!A kot Wacuś ,zdaje się,skoro ma właściciela,no to Wy przypadliscie mu bardziej do gustu,jesli wraca do Was po pół roku.Jestescie jego urlopowymi włascicielami;)Cwaniak jeden.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńKasiu nawet nie wiesz jak mnie motywują Twoje słowa. W tym tygodniu mam istny kocioł ale mam nadzieję, że w przyszłym uda mi się zamieścić coś co przeczytasz także z ciekawością. W weekend znów ruszamy do Chatki, strasznie się cieszę ;-). Dobrego dnia Kasiu. A kot jest u nas skarmiany kiełbaską więc pewnie i to nie jest bez znaczenia ;-)
UsuńCieszę się bardzo i dziękuję.czekam z niecierpliwością na kolejny post.miłego weekendu spędzonego oczywiście w chatce:)a koty to wieczne głodomory ,więc kiełbasa okazała się być niezłym argumentem do częstych wacusiowych odwiedzin;P.pozdrawiam:)
UsuńDomek marzenie... a do tego swojsko i przyjemnie :) Zazdroszczę takiego miejsca :)
OdpowiedzUsuńDomek marzenie... a do tego swojsko i przyjemnie :) Zazdroszczę takiego miejsca :)
OdpowiedzUsuństolik nocny świetny!! i ja również zazdroszczę takiego miejsca, muszę jeszcze dodać że uwielbiam te małe urocze kwiatki i też ostatnio miałam na swoim miejscu pracy taką małą kompozycję :) buziaki
OdpowiedzUsuńOch Oleńko jak ja Ci tej chatki zazdroszczę.... No milion razy już to pisałam ale to naprawdę jedno z moich największych marzeń taki wakacyjny domek:) Pięknie u Was! A myszy się boję, aż mnie ciarki przeszły, hahaha;p Uściski!
OdpowiedzUsuńMy Myszy chciałybyśmy bardzo przeprosić za nasze chatkowe podgryzające rodaczki... Mamy co prawda puszyste futerka i długie ogonki, którymi można się owinąć... Ale jakoś nam tak w gromadce i czyjejś pierzynce, poduszce chociaż... bardziej.... przytulaśnie.
OdpowiedzUsuńMarzy mi się taka klimatyczna chatka! Sielsko i anielsko u Was:-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło
Piękną chatkę macie, taki azyl na wagę złota :)
OdpowiedzUsuńW takiej chatce można zamieszkać z wielką radością, nawet dzieląc ją z myszkami:))) Sypialnia przepiękna, taka sielska. Białe poduszki cudowne i ten piękny obrazek, kwintensencja!!!
OdpowiedzUsuńAle piękne poduszki :)
OdpowiedzUsuń