Kiedy sięgam pamięcią do przeszłości
(nie tej odległej związanej z mym dzieciństwem ale tej znacznie bliższej)
to wstydzę się tego, że nie lubiłam naszej Chatki.
Unikałam wyjazdów na wieś jak ognia, bywały okresy ( nawet wiosną i latem) kiedy przez kilkanaście tygodni z rzędu dom stał pusty.
Nudziło mnie siedzenie na łonie przyrody,
Nudziło mnie siedzenie na łonie przyrody,
drażniły stare pilśniowe meble,
męczyło spanie na siennikach,
a myszy i pająki napawały lękiem.
Nie jestem w stanie dokładnie umiejscowić w czasie kiedy zaszła zmiana "w sposobie mojego widzenia".
Wydaje mi się, że Franek miał nie więcej niż trzy lata i nie musiałam skupiać się tylko i wyłącznie na nim.
Pamiętam jednak, że siedziałam na leżaku i przeżywałam kolejny "nudny" weekend.
Wtedy w głowie zrodziła się myśl
żeby zrobić przed domem, na skarpie skalniak.
Miejsce, które wybrałam było obrazem nędzy i rozpaczy.
Poprzerastane rozchodnikami, zagłuszone perzem, bez ładu i składu.
Prace przygotowawcze, które zajęły mi kilka dobrych weekendów sprawiły,
że poczułam się zjednoczona z ziemią,
dostrzegłam cel, który muszę zrealizować za wszelką cenę.
Skalniak okupiłam pęcherzami na dłoniach i przemieszczeniem dysku.
A kiedy z trudem przewracałam się na łóżku to
uśmiech nie schodził z mej twarzy, bo czułam,
że ja i MIEJSCE możemy się jeszcze polubić.
Blisko dwa lata pielęgnowałam mój fragment ziemi:
wyrywałam chwasty, podlewałam, nawoziłam.
Trud włożony w pielęgnację się opłacił.
Rośliny pięknie się porozrastały i cieszą nasze oczy.
Szczególnie lawendy, które w okresie kwitnienia sięgają do pasa i oszałamiająco pachną.
Dom polubiłam wkrótce po zrealizowaniu celu pierwszego.
Z dnia na dzień, z minuty na minutę.
Siedziałam w fotelu, leniwie sącząc herbatę i patrzyłam na obraz przedstawiający
babcię mojego męża w letniej sukience.
Czułam spokój, radość i szczęście,
Wyobraziłam sobie letni poranek i dom skąpany w promieniach słonecznych.
Wyobraziłam sobie letni poranek i dom skąpany w promieniach słonecznych.
Dzięki rodzinnej pamiątce zrodziło się marzenie.
O domku z: białymi ścianami, dużą ilością drewna, meblami ratowanymi od zniszczenia,
z dodatkami we wszystkich odcieniach niebieskiego.
Niebieski to nie tylko kolor sukienki na obrazie to przede wszystkim wiosenne kwiaty rosnące w otoczeniu Chatki - .
szafirki i niezapominajki.
Niebieski to nie tylko kolor sukienki na obrazie to przede wszystkim wiosenne kwiaty rosnące w otoczeniu Chatki - .
szafirki i niezapominajki.
Od kilku lat konsekwentnie dążę do realizacji największego mojego marzenia.
Nie wiem czy mam łatwiej czy trudniej niż wszyscy, którzy o domku na wsi marzę.
Nie wiem czy ciężej zaczynać od zera ( pustej działki) czy remontować stary dom krok po kroku.
W ciągu kilku lat pomalowałam kilometry ścian i sufitów, przeszlifowałam gigantyczną ilość drewnianych powierzchni, nawciągałam w płuca sama nie wiem ile chemii ściągającej stare powłoki, nie wspominam nawet o ilości wyrzuconych śmieci i wyszorowanych podłóg ;-).
Realizacja marzenia w naszym przypadku wiąże się z wielką pracą.
Wszystko robimy samodzielnie.
To ciągłe wizyty w marketach budowlanych i wykrzesywanie z siebie, po tygodniu pracy zawodowej sił na pracę fizyczną.
Nie wiem czy mam łatwiej czy trudniej niż wszyscy, którzy o domku na wsi marzę.
Nie wiem czy ciężej zaczynać od zera ( pustej działki) czy remontować stary dom krok po kroku.
W ciągu kilku lat pomalowałam kilometry ścian i sufitów, przeszlifowałam gigantyczną ilość drewnianych powierzchni, nawciągałam w płuca sama nie wiem ile chemii ściągającej stare powłoki, nie wspominam nawet o ilości wyrzuconych śmieci i wyszorowanych podłóg ;-).
Realizacja marzenia w naszym przypadku wiąże się z wielką pracą.
Wszystko robimy samodzielnie.
To ciągłe wizyty w marketach budowlanych i wykrzesywanie z siebie, po tygodniu pracy zawodowej sił na pracę fizyczną.
To przez dwie trzecie roku życie na dwa domy
Nie sposób, któregoś nie zaniedbać.
Kiedy na wsi wychodzimy na prostą,
wracamy do domu gdzie na meblach zalega kilkumilimetrowa warstwa kurzu,
a sterty prania piętrzą się na krzesłach.
Wiosna, lato, jesień to czas harówki i zabawy w ganianego z czasem.
A na wsi cóż "zapierdziel" mamy.
Działka usytuowana na górce, dosyć nierówna, 30 arów.
Żeby ją skosić trzeba się nieźle natrudzić.
Traktorek odpada ze względu na nachylenie terenu,
tylko koparka spalinowa dobrej jakości daje radę.
Nie działa jednak samodzielnie.
Wybierzcie sami co lepsze: pchać pod górkę 70 kilogramów czy zapobiegać stoczeniu się 70 kilogramów ze skarpy.
Skoszenie naszej działki zajmuje nam z malutkimi przerwami na odpoczynek około czterech godzin.
Kiedy lato w pełni kosić trzeba co tydzień.
A prace około domowe to nie tylko koszenie trawy.
Oceniam, że aktualnie jesteśmy w połowie drogi do posiadania naszego wymarzonego wiejskiego domku.
Tyle za nami, a przed nami jeszcze więcej.
Staram się nie myśleć ile zostało nam do zrobienia,
zawsze patrzę na to co już osiągnęliśmy i rozpiera mnie duma.
Nie mam zdjęć Chatki przez zmianami ale zapewniam Was
że zmiany są gigantyczne.
Pewnie można by było zrobić wszystko szybciej.
W momencie realizacji jakiegoś projektu daje o sobie znać moje umiłowanie dokładności.
Wszystkie odnawiane meble muszę zostać pozbawione starych powłok,
odrobaczone, naprawione, na nowo pomalowane.
Często wymieniam okucia, bo nic mnie tak nie wkurza jak opadające drzwiczki czy rozklekotana szuflada.
Odnowienie kredensu zajęło mi prawie 5 miesięcy ( praca w weekendy; w sobotę i niedzielę -od rana do wieczora) - koszt napraw znacznie przekroczył cenę nowego ;-).
Pisałam o nim TUTAJ
Metamorfoza skrzyni blisko dwa miesiące...za pieniądze wpakowane w jej odnowienie
mogłabym nabyć swobodnie nową ;-).
O skrzyni przeczytacie TUTAJ.
Nie przeliczam na pieniądze godzin spędzonych na dłubaniu gdybym to robiła z pewnością nigdy nie podjęłabym się odnowienia jakiegokolwiek mebla. Satysfakcja jest w tym przypadku moim pracodawcą, a ona jak wiadomo pieniędzmi nie płaci;-).
Ale to uczucie kiedy patrzysz na efekty swej pracy BEZCENNE
i świadomość, że dałeś rzeczy drugie życie COŚ GENIALNEGO.
Teraz także pracuję nad nowym projektem w Chatce. Pokazywałam już gałeczki, czas pokazać kosz, który kupiłam w Tkmaxx. Pracy przy projekcie nie jest zbyt dużo ale
jeśli na tapecie są pilniejsze rzeczy co zrobienia to ciężko znaleźć czas na "przyjemności".
Bo meblowanie Chatki to sama przyjemność ;-).
Za kilka dni maj i długi weekend, który spędzimy w naszym domku.
Cieszę się na wyjazd, na czas spędzony w Chatce.
Cieszę się na pracę i na chwilki wytchnienia.
Cieszę się, bo to miejsce jest tak inne od tego co mamy w mieście.
Cieszę się na wolność...zaraz po przyjeździe wskoczę w wiejską stylówkę-
podarte jeansy i zbyt dużą bluzę- i zacznę pracować nad realizacją marzenia.
Bez pracy nie ma efektów.
Nie sposób, któregoś nie zaniedbać.
Kiedy na wsi wychodzimy na prostą,
wracamy do domu gdzie na meblach zalega kilkumilimetrowa warstwa kurzu,
a sterty prania piętrzą się na krzesłach.
Wiosna, lato, jesień to czas harówki i zabawy w ganianego z czasem.
A na wsi cóż "zapierdziel" mamy.
Działka usytuowana na górce, dosyć nierówna, 30 arów.
Żeby ją skosić trzeba się nieźle natrudzić.
Traktorek odpada ze względu na nachylenie terenu,
tylko koparka spalinowa dobrej jakości daje radę.
Nie działa jednak samodzielnie.
Wybierzcie sami co lepsze: pchać pod górkę 70 kilogramów czy zapobiegać stoczeniu się 70 kilogramów ze skarpy.
Skoszenie naszej działki zajmuje nam z malutkimi przerwami na odpoczynek około czterech godzin.
Kiedy lato w pełni kosić trzeba co tydzień.
A prace około domowe to nie tylko koszenie trawy.
Oceniam, że aktualnie jesteśmy w połowie drogi do posiadania naszego wymarzonego wiejskiego domku.
Tyle za nami, a przed nami jeszcze więcej.
Staram się nie myśleć ile zostało nam do zrobienia,
zawsze patrzę na to co już osiągnęliśmy i rozpiera mnie duma.
Nie mam zdjęć Chatki przez zmianami ale zapewniam Was
że zmiany są gigantyczne.
Pewnie można by było zrobić wszystko szybciej.
W momencie realizacji jakiegoś projektu daje o sobie znać moje umiłowanie dokładności.
Wszystkie odnawiane meble muszę zostać pozbawione starych powłok,
odrobaczone, naprawione, na nowo pomalowane.
Często wymieniam okucia, bo nic mnie tak nie wkurza jak opadające drzwiczki czy rozklekotana szuflada.
Odnowienie kredensu zajęło mi prawie 5 miesięcy ( praca w weekendy; w sobotę i niedzielę -od rana do wieczora) - koszt napraw znacznie przekroczył cenę nowego ;-).
Pisałam o nim TUTAJ
Metamorfoza skrzyni blisko dwa miesiące...za pieniądze wpakowane w jej odnowienie
mogłabym nabyć swobodnie nową ;-).
O skrzyni przeczytacie TUTAJ.
Nie przeliczam na pieniądze godzin spędzonych na dłubaniu gdybym to robiła z pewnością nigdy nie podjęłabym się odnowienia jakiegokolwiek mebla. Satysfakcja jest w tym przypadku moim pracodawcą, a ona jak wiadomo pieniędzmi nie płaci;-).
Ale to uczucie kiedy patrzysz na efekty swej pracy BEZCENNE
i świadomość, że dałeś rzeczy drugie życie COŚ GENIALNEGO.
Teraz także pracuję nad nowym projektem w Chatce. Pokazywałam już gałeczki, czas pokazać kosz, który kupiłam w Tkmaxx. Pracy przy projekcie nie jest zbyt dużo ale
jeśli na tapecie są pilniejsze rzeczy co zrobienia to ciężko znaleźć czas na "przyjemności".
Bo meblowanie Chatki to sama przyjemność ;-).
Za kilka dni maj i długi weekend, który spędzimy w naszym domku.
Cieszę się na wyjazd, na czas spędzony w Chatce.
Cieszę się na pracę i na chwilki wytchnienia.
Cieszę się, bo to miejsce jest tak inne od tego co mamy w mieście.
Cieszę się na wolność...zaraz po przyjeździe wskoczę w wiejską stylówkę-
podarte jeansy i zbyt dużą bluzę- i zacznę pracować nad realizacją marzenia.
Bez pracy nie ma efektów.
Taki widok zastaliśmy w miniony weekend przed domem.
Fiołki przekwitły ale teraz mamy...
No właśnie co ??
Niech mnie ktoś oświeci ;-)
Udanej środy dla Was.
OLA
OLA
Zazdroszczę, też mi się marzy taka chatka i spędzanie w niej każdej wolnej chwili :-) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńPięknie napisałaś o o marzeniu które powstało niechcący, a jego realizacja daje tyle radości i satysfakcji. Fajnie jest dzielić pasję z najbliższymi, którzy dadzą wsparcie w chwilach trudnych. Kwiecisty maj cudny na zdjęciu. Miłego weekendu w Chatce. : )
OdpowiedzUsuńDziękuję...rzeczywiście marzenie zrodziło się przez przypadek ;-)
UsuńCudowne miejsce na odpoczynek, widać, że dużo pracy i serca włożyłaś w to, żeby domek wyglądał tak jak teraz czyli wspaniale:) w kwestii kwiatuszków niestety nie pomogę, bo marna ze mnie ogrodniczka :) udanego i słonecznego weekendu, pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za Twoje ciepłe słowa...z kwiatuszkami byli inni co pomogli ;-)
UsuńZawsze wiedziałam, że te które mają starą duszę wrócą do korzeni...u mnie się sprawdziło...też mam już stary dom, bo ma 41 lat, też ciągle coś remontujemy, bo tu mieszkamy i nie można zrobić raz, a porządnie...ale jak nie kochać tego mojego klocka...wprowadziliśmy się do niego jak się urodziłam, to dla moich Rodziców tutaj zaczął się nowy rozdział życia, po tułaczce, wynajmowaniu, remontowaniu starych mieszkań osiedli w końcu na swoim...Dom budował mój już nieżyjący Tato, więc mam sentyment jeszcze większy...
OdpowiedzUsuńa kolor niebieski to kolor, który mnie ukaja, dla mnie niesie on spokój i wyciszenie...
jesteśmy Kochana bogate, bogate w przeszłość...a tego nie zabierze nam nikt!!!
Buziaki:)
Przeszłość jest dla mnie najważniejsza...ale ta świadomość przychodzi z wiekiem ;-)
UsuńOla BARDZO dobrze czuję o czym piszesz :))))) tyle ,że ja już na tym etapie życia ,kiedy coraz ciężej było pogodzić dwa światy i te sterty prania ,ogarniania ,pakowania wiecznego .....no i zapadła decyzja i świat stanął na głowie ....ale nie wyobrażam sobie żyć dalej w mieście ...wolę miasto od czasu do czasu odwiedzić :)))))) Twoja chatka jest magiczna ....bardziej nawet niż mieszkanie ...tylko nie miej mi za złe :)))))) ściskam i udanej majówki !!!!!!!! ja też grabie w dłoń i do przodu :))))))))) buziole
OdpowiedzUsuńJa to wszystko wiem ;-) i nie mam Ci za złe ;-) a może do mnie też się właśnie zbliża ten etap kiedy ciężko wszystko pogodzić ;-)...no my z Frankiem mamy czyścić trampolinę po zimie ;-)
UsuńJak to w życiu zawsze bywa, przeważnie jest pod górkę. Bardzo zazdroszczę tej chatki i tego co w tej trawie się skrywa. Już dawno nie widziałam czegoś tak pięknego. Nigdzie w mieście nie uświadczysz takiego widoku, zapachu i odgłosów i nigdzie takiej ciszy czy ptasiego trelu. Czerp radość z tego, nie traktuj jak kary, bo nigdy nie będziesz tam szczęśliwa :))
OdpowiedzUsuńTak robię Beti tak robię ;-)
UsuńTwoja chatka to projekt na całe lata, źródło sił życiodajnych, bo mogąc wybyć z miasta, nawet jak plecy bolą po "orce" to dusza odpoczywa. Pięknie napisałaś, wspaniałe zdjęcia. Babcia musiała być oszałamiającej urody, ach te oczyska!
OdpowiedzUsuńA co do fioletowych kwiatków - na ostatnim rozmytym planie na pewno jasnota - mam takie na działce ;-) A na środkowym planie słabo widać liście więc może bluszczyk kurdybanek?
Dziękuję Asiu...to zdecydowanie jasnota jesteś nieoceniona. Dobrego dnia dla Ciebie ;-)
UsuńWspaniale, że macie takie miejsce. Satysfakcja z każdej najmniejszej zmiany jest bezcenna. Mam jedynie ogródek działkowy ale nie wyobrażam sobie wiosny i lata bez niego. I nawet sypiący się domek zupełnie mi już nie przeszkadza.
OdpowiedzUsuńRoślinkę pokazałam Mamie. Mówi, że mało widzi ale może to żagwin.
Udanej majówki
♥
Pati oj tak satysfakcja przeogromna ;-). Buziaki i dobrego dnia ;-)
UsuńPiekna i motywująca historia Olu. Czasem własnie potrzeba tego czegoś, tej chęci zmiany, aby móc oddać się "tworzeniu".
OdpowiedzUsuńNie warto robic czegoś na siłe, lepiej poczekać na ten odpowiedni moment. Sama pewnie teraz z radością spogladasz na efekt swoich prac :)
Marysiu nawet nie wiesz jak ja się teraz cieszę ;-). Buziaki i dobrego dnia ;-)
UsuńWspaniały post dla duszy!!! Aż się rozmarzyłam..... Fajnie, że masz takie miejsce gdzie można oderwać się od biegu tego świata. Śliczne zdjęcia.
OdpowiedzUsuńBeatko bardzo dziękuję, wspaniałego dnia;-)
UsuńWiesz Olu, do takich marzeń chyba trzeba dojrzeć ;-) Super, że realizujecie Swoje :-) I trzymam kciuki za dalszą realizację - z Twoim zapałem i pracowitością to tylko kwestia czasu :-)
OdpowiedzUsuńTak Małgosiu, im jestem starsza to tym ze mną gorzej ;-)
UsuńOla! Czytać Twoje opowieści z Chatki to tak jakby przenieść się gdzieś tam.... kiedyś.... W innej czasoprzestrzeni. Z innymi ludźmi, marzeniami, kolorami, zapachami i potrzebami. Jesteś niesamowita, ale to pewnie sama wiesz. Twoja Chatka jest cudna, ale to sama widzisz. I dobrze, że Cię doceniają i widzą inni (mówię o jakiś publikacjach w pismach). Ale najwspanialsze u Ciebie jest dla mnie to, że tak w zgodzie z samą sobą, że z taką radością i satysfakcją płynącą z ciężkiej pracy, że z takim umiłowaniem szczegółu (i tego w naturze i tego w przedmiocie). Życzę Ci nieustającego optymizmu. Uwielbiam.
OdpowiedzUsuńMoniczko wczoraj dostarczyłaś mi niesamowitych wzruszeń tych komentarzem, dzisiaj czytam jeszcze raz i jest to samo ;-). Udanej Majówki ;-)
Usuńa ja bym bardzo chciała taką chatkę :)
OdpowiedzUsuńKochana ale Wam zazdroszczę takiego miejsca i podziwiam jak to wszystko ogarniacie, to niewykonalne przecież.Wiem z własnego doświadczenia bo pracuję od 10.00 do 18.00 tej a w soboty do 14.00 tej , także zostaje mi tylko niedziela na ogarnięcie wszystkiego i nie wiem wtedy w co ręce włożyc, bo w tygodniu to tylko najpilniejsze sprawy i takie z grubsza sprzątanie, czyli naczynia , odkurzanie gotowanie obiadu na jutro, masakra jakaś.W niedziele natomiast jeszcze staram się czasem coś na blogu skrobnąć i to nie zawsze.Jak odnawiam jakis mebelek to na raty, a doba się nie chce jakimś magicznym sposobem rozciągnąc.Także kobieto jesteś WIELKA i chyba jakaś wszechmogąca , jestem pełna podziwu.
OdpowiedzUsuńAdriana ja wprawdzie soboty mam wolne ale też ledwo ogarniam ;-)..hehe Ola wszechmogąca fajnie ;-)
Usuńmoim marzeniem jest miec kiedys (oby szybko) takie miejsce...
OdpowiedzUsuńcudne zdjecia!!!
Iwonko marz, bo marzenia się spełniają ;-)
Usuńjak patrze na dom po dziadkach, mojej mamy to wiem ze generalnie dom to zawsze wiecej pracy niz mieszkanie w bloku. Teraz mama tez jest na etapie remontu i ja jej w tym pomagam. Myśle ze to dobre rozwiazanie dla ludzi którzy pracy sie nie boja i z jej efektów czerpia satysfakcję. Ja czerpię.. wiec lubie takie rzeczy.. domku na wsi miec nie muszę.. bo ma moja mama .. i jak jestem zmeczona miastem zawsze mam gdzie jechac :D super ze w koncu doceniłas to co masz! :D satysfakcjonującego sezonu letniego Ola ci zyczę ! :D
OdpowiedzUsuńDziękuję Iza, wspaniałego dnia dla Ciebie ;-)
UsuńCzytałam jakby trochę o sobie, o naszej rodzinie i o tym jak teraz wygląda nasze życie. Myślę, że teraz ma najwięcej barw i jest to najcudowniejszy moment. Takie wspólne prace oprócz efektów wizualnych, zjednaczają nas - spędzamy razem czas :), pracujemy, śmiejemy się, bawimy, wygłupiamy, snujemy plany i układamy harmonogramy :) Jest cudnie!
OdpowiedzUsuńP.S. Historię skrzyni znam, podziwiam, ale historia kredensu - po prostu wow! Chyba jesteś moim guru jak chodzi o renowacje :)
Guru to może być tylko Asia ( "Nowy dom w starym stylu") zajrzyj do niej koniecznie, bo co ona wyprawia z meblami to cuda są ;-). Praca jednoczy ;-). Dobrego dnia dla Ciebie ;-)
Usuńdoskonale Cię rozumiem...u nas właścicielami "wsi" są teściowie, którzy mają bardzo negatywne podejście do wszystkiego :( a ja mam pełno pomysłów na to miejsce i niestety chwilowo nie do zrealizowania...chociaż...na razie przeforsowałam zasianie lawendy i maciejki. Może to pierwszy krok ku lepszemu? :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że u Ciebie to się będzie zmieniać ;-). Tego Ci życzę...ja się swojego teścia trochę bałam ;-)
Usuńpiękne ujęcia!!!Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję, udanego dnia dla Ciebie ;-)
UsuńAleż cudnie opisałaś proces Twojego zaprzyjaźniania się z chatką :) Z przyjemnością przeczytałam i bardzo się cieszę, że udało Ci się ją pokochać i macie wspaniałe miejsce, do którego zawsze z radością wracacie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko, Agness:)
Dziękuję, że przeczytałaś. Wspaniałego dnia dla Ciebie ;-)
UsuńAle cudne migawki MAJ!
OdpowiedzUsuńDziękuję ;-). Dobrego dnia dla Ciebie ;-)
UsuńW piękne słowa ubrałaś te uczucia. I w piękne fotografie...
OdpowiedzUsuńOleńko widać, że w ta Waszą chatkę wkładacie mnóstwo pracy i serca. Cudownie tam macie, a ta lawenda jak marzenie!:) Uściski wielkie!
OdpowiedzUsuńDla lawendy jakiś wyjątkowo dobry tam klimat ;-). Pewnie dlatego, że margiel tam rządzi ;-)
UsuńNa pewno kochacie tę chatkę. Nie dziwię Ci się, że przy małym dziecku nie miałaś serca ani sił tego robić. Swoją drogą moi rodzice mieli kiedyś działkę. Włożyliśmy mnóstwo pracy zarówno w odnowienie domku (w środku i na zewnątrz, zeszlifowaliśmy i pomalowaliśmy cały, głównie ja) i terenu dookoła. Niestety...pięć lat temu musieli sprzedać, bo w czasie kryzysu oboje stracili pracę i nie mieliby z czego żyć). Czasem brakuje mi tego lasu, drzemki w ciszy na hamaku, świeżego powietrza. Dbajcie o chatkę, ale nie zapomnijcie odpoczywać, bo po to jest! Czekam na kolejne zdjęcia :).
OdpowiedzUsuńAniu smutne to co napisałaś o swoich rodzicach, mogę sobie tylko wyobrazić jak im było ciężko, kiedy musieli sprzedać ten swój kawałek ziemi i Tobie pewnie też...mam nadzieję, że nas to nie spotka. Wspaniałego dnia dla Ciebie ;-)
UsuńMasz szczęście, że w porę doceniłaś zalety swojej chatki. To ważne, żeby móc gdzieś uciec od zgiełku miasta. Rozumiem jednak jak to jest żyć na dwa domy. Jeszcze rok temu moi rodzice tak właśnie żyli. Mieszkanie w bloku plus domek na działce. Podwójne koszty i obowiązki. Za naszą namową sprzedali mieszkanie i domek, kupili działkę pod miastem w bardzo spokojnym i klimatycznym miejscu, a teraz są na etapie wykańczania nowego gniazdka. W ich przypadku to była najlepsza decyzja.
OdpowiedzUsuńOj i ja sobie myślę, że fajnie by było mieć taki dom na stałe ;-)...może kiedyś, dobrego dnia dla Ciebie ;-)
UsuńOlu, urzekł mnie portret babci Twojego męża. Musi być bardzo stary, babcia jest na nim dziewczyną... Obraz cudowny, babcia cudowna. I cudowna pamiątka. Mało kto taką posiada. Przyznam szczerze - zazdroszczę. I cudowne jest to, że ten portret stał się dla Ciebie inspiracją w urządzaniu Chatki. Wspaniałe powiązanie z przeszłością. Życzę Ci spokojnej, stopniowej realizacji planów związanych z tym domem.
OdpowiedzUsuńUdanego weekendu :)
Portret jest z lat 20, XX wieku...rzeczywiście wyjątkowa pamiątka ale mam jeszcze coś lepszego co oddaje nasz związek z przeszłością...dwie akwarele przedstawiające róże, które wiszą w Chatce i zdjęcie babci mojego Męża z rodzicami ( a na ścianie w tle wiszą te właśnie akwarele)...coś niesamowitego ;-). Buziaki Elu;-)
UsuńOlu ta roslinka to w 99% jasnota purpurowa:)Niestety chwast...A ogród to fantastyczna sprawa!Sama mam niewielki ale wiem ile satysfakcji daje, gdy widzi się bujne,dorodne rośliny ,które "wyszły"dzieki naszej ciężkiej pracy.często okupione jest to "krwią,potem iłzami"ale warto.To samo dotyczy prac remontowych czy renowacyjnych.Mimo pęcherzy na rekach,zmęczenia,szybkiego upływu czasu oraz myslę ,ze równiez w wielu przypadkach(przynajmniej moim)pustką w portfelu po wykonanej pracy,nic nie daje tyle radości ile wytwory rąk własnych:).Jesli chodzi o mnie to chciałabym aby wszystko było juz, natychmiast, ale tak się nie da ,z różnych powodów...Dlatego powolutku uczę się cierpliwosci i wytrwałości w dążeniu do celu,choc jest to piekielnie trudne...więc wiem przez co pzrechodziłaś:)Już teraz masz prawo byc dumna bo Twoja chatka to miejsce magiczne:)Olu Twój obraz to skarb.Cenna ,rodzinna pamiatka i jakże piękna.Kosz z TKMaxx to niezły łup.Pojemny i estetyczny.matrioszki z poprzedniego posta są po prostu genialne.Są unikatowe i sliczne!Udanej majówki,mimo niefajnej pogody;)Pozdrawiam Kasia
OdpowiedzUsuńJesli to faktycznie jasnota -to warto ja wykorzystac, to bardzo przydatna roslinka :)
Usuńhttp://1000roslin.pl/jasnota-purpurowa-boli-glowa/
http://zimorodek.com/jasnota-purpurowa-lamium-purpureum/
Kasiu mam dokładnie tak samo jak Ty z remontami...pustkę w portfelu na końcu więc zawsze mi szkoda, że mogę przeprowadzić tylko ograniczoną ilość metamorfoz ;-)... kosz wywędruje do przedpokoju, bo tam realizuję nowy projekt ;-)....a za linki o jasnocie dziękuję ( chyba nie Tobie Kasiu ;-))...w sam raz na moje bóle kręgosłupa ;-)
UsuńOlu każdy szuka swojego miejsca na ziemi, swojego azylu, swojej przestrzeni :)
OdpowiedzUsuńCieszmy się z takich miejsce, a to że do nich dojrzewamy to tylko oznaka, że zmienia się nasze wewnętrzne Ja.
Pamiętam, jak we mnie kiełkował pomysł z wyprowadzką na wieś:), ile rozważań i rozmów przeprowadziłam sama ze sobą, a jeszcze kilka lat temu mnie mieszczucha od urodzenia blokowego w dodatku nikt nie wygonił by na wieś.
Teraz doceniam walory tej decyzji :) Mamy takie swoje miejsce - nasz domek przy lesie :)
Ściskam, Marta
Marta tak myślę że dojrzewam powoli do takich zmian jakie nastąpiły w Twoim życiu. Zobaczymy czy to będzie kiedyś możliwe. Dobrego dnia dla Ciebie ;-)
UsuńOprócz świetnych projektów, pięknie piszesz, bardzo przyjemnie czyta się Twoje historie. Z tym koszeniem trawy dobrze Cię rozumiem, chodź u moich rodziców jest ten plus że powierzchnia jest płaska, ale też trzeba się namęczyć. Fajny koszyk z TKmaxxa idealnie pasuje do chatki, lubię taki klimat :) ściskam,
OdpowiedzUsuńDziękuję Moniczko..czuję Twoje wsparcie od pierwszych postów i ma to dla mnie niesamowitą wartość. Buziaki dla Ciebie i udanej majówki ;-)
UsuńWidzę, że obie nas naszło wzdychanie za spokojną wsią... ;)
OdpowiedzUsuńJak spędzałam ostatnią niedzielę w niewielkim domku babci mojego męża, pomyślałam, że nie miałabym nic przeciwko zamieszkaniu w takim miejscu - ta cisza i spokój, ta bliskość przyrody, to poczucie, że coś powstaje z naszych rąk (jak u Ciebie - rośliny wzrastają w ogródku, czy upiecze się chleb, cokolwiek)... Takie trochę organiczne doświadczenie, zbliżenie się do życia, bycie bliżej... (Szukanie w sianku jajek w miejsce ściągania ich ze sklepowej półki, zbieranie owoców w przydomowym ogródku albo w lesie itp.) Czuję, że odprężałoby mnie to... Ha, z drugiej strony pytanie o tę cięższą pracę, którą trzeba włożyć, by na wsi się utrzymać, by dać radę żyć... Na razie pewnie więc idealizuję, tworzę sielankowy obraz, bo jeden dzień z życia - gdy jestem na wsi gościem - nijak ma się do rzeczywistości... Acz miło pomarzyć, że można się oderwać od tej miejskiej gonitwy...
Piękne marzenie realizujesz :) Oby Ci sił i zapału nie zabrakło! Trzymam kciuki za powodzenie całego przedsięwzięcia :)
Pozdrawiam ciepło!
Kobieto nawet nie wiesz jak ci zazdroszczę tej chaty!
OdpowiedzUsuńŁaduj akumulatory, takich uroków nie uświadczy w mieście.
Wspaniały post!
Piękny portret, doskonale wkomponował się we wnętrze, tylko pozazdrościć takiej ślicznej pamiątki.Chatka nabiera ocieplenia, czekam na dalsze relacje.Acha koronki też śliczne.Ściskam.
OdpowiedzUsuńAle pięknie tu u Ciebie :) Kolejny wpis o Twoim blogu w najnowszym numerze Czas na wnętrze - maj 2015 :) W całe się nie dziwię :)
OdpowiedzUsuńRozmarzyłam się...
OdpowiedzUsuńMam jakieś dziwne zboczenie, chociaż sama jestem na etapie antywsi-wszystkiego co nie miejskie, z przyjemnością oglądam Twoje Chatkowego kadry. Jest coś urzekającego i magicznego.. Pozdrawiam ciepło, Paula
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na kolejne relacje z chatki ;) Też mamy swoją chatkę tylko taką na 12 miesięcy w roku, lubię miasto ale tylko na chwilkę i nie wyobrażam sobie w nim mieszkać. Lubię sielskie klimaty, ale wiem, że nieźle trzeba się też napracować aby wszystko wyglądało jak należy :)
OdpowiedzUsuńkurdybanek
OdpowiedzUsuń